✖09 / my princess✖

840 60 3
                                    

23.03.2022r.

Pchając wózek z moją córką, szedłem w stronę kawiarenki, w której umówiłem się z Joshem.
Postanowiliśmy porozmawiać na temat odnowienia naszej kariery muzycznej. Melody była duża, a ja nie chciałem marnować tego, co wraz z moim przyjacielem mieliśmy.
Chciałem zacząć od nowa, nieważne jak bardzo trudne to będzie.
Kilka dni temu nawet zalogowałem się na naszego Twittera. Było tam pełno wpisów, dotyczących naszego końca, pytań o płytę, były nawet gratulacje związane ze ślubem i narodzinami Melody. Ciągle wzrastała nam liczba fanów, co było dla mnie zdziwieniem. Jakby nie patrzeć, ostatni raz wystąpiliśmy ponad 2 lata temu. Wtedy nawet my nie wiedzieliśmy, że to nasz ostatni koncert.

Lecz wszystko później potoczyło się tak dziwnie. Rosalie postawiłem na pierwszym miejscu w swoim życiu, co w pewnym sensie okazało się błędem.
Mimo wszystko nie żałuję tej decyzji, nie żałuję żadnej rzeczy, którą dla niej poświęciłem. Gdyby była taka potrzeba, zrobiłbym to ponownie.

Wszedłem do kawiarenki i udałem się w stronę stolika. Josha jeszcze nie było, więc zająłem się moją księżniczką. Nie chciałem zamawiać nic bez niego. Kiedy w końcu książę się zjawił, pokręciłem głową i zaśmiałem się, widząc, że wyglądał, jakby przebiegł maraton.

- Przepraszam, spóźniłem się na autobus, a Veronica zabrała samochód. - mruknął, a ja skinąłem. Nie byłem zły. - zamawiałeś coś?

- Nie, czekałem na Ciebie. - uśmiechnąłem się lekko i w trójkę poszliśmy złożyć zamówienia. Wróciliśmy do stolika i usiedliśmy. Posadziłem sobie Melody na kolanach i próbowałem skleić zdanie, ale jak na złość żadne słowa, nie chciały ułożyć się w całość. Widziałem, że mój przyjaciel również nie wiedział, co powiedzieć. Nie wiedziałem od czego zacząć. Może od początku? Tak, tylko co było tym początkiem. Naszą ciszę przerywały jedynie dzwoneczek przy drzwiach, który dzwonił za każdym razem, gdy ktoś wchodził lub wychodził oraz pojedyncze słowa wylatujące z ust Mel. 

- Josh. - mruknęła i wyciągnęła do niego rękę, a on wziął ją na swoje kolana. Uśmiechnąłem się lekko, wtedy kelnerka przyniosła nasze zamówienia. Podziękowałem i upiłem łyk zamówionej herbaty.

- Jak chcesz to zacząć? - odezwał się w końcu, a ja odetchnąłem cicho.

- Sam nie wiem. Możemy wydać jeden kawałek, później kolejne. Stworzyć jakąś małą płytę. Mamy wiele utworów, jeśli chodzi o poprzedni album, którego nie wydaliśmy. - przygryzłem wargę, spuszczając wzrok na swoje palce. Sądziłem, że załatwienie tej sprawy będzie prostsze.

- Nie było nas przez ponad 2 lata, sądzisz, że ktokolwiek nadal będzie chciał to kupić? - spytał, a ja poczułem się winny. Miał rację. Zniszczyłem wszystko.

- Racja, przepraszam. - szepnąłem, wciąż bawiąc się swoimi dłońmi. - lecz zawsze można spróbować.

- Na wydanie płyty pójdzie nam dużo pieniędzy, Niall. Jeśli nie będziemy mieć odbioru, nie odbijemy tej kasy i wyjdziemy na minusie. Oboje nie mamy zbyt wiele. Ty masz na utrzymaniu Melody, ja Veronicę. Z racji tego, że pracujesz tylko w weekendy, ze względów oczywistych, boję się, że nie damy rady.

- Co jeśli zorganizujemy kilka małych występów na powrót? Wtedy zobaczymy, czy jest sens. Mamy wiele do stracenia, wiem. Ale jeśli się uda, również zyskamy wiele. Zyskamy to, o czym marzyliśmy. Bo to koncertowanie było naszym marzeniem od dzieciaka.

- Ta, a później poznałeś Rose, która zawróciła Ci w  głowie. A teraz masz Melody. - mruknął, podając mi ją. 

- Czemu mówisz to wszystko w taki sposób, że czuję się winny? - spytałem cicho, sadzając córkę na swoich kolanach. Josh jedynie wzruszył ramionami i zajął się jedzeniem swojego kawałka ciasta. Skinąłem i dopiłem swoją herbatę. Wspólnie z Melody zjadłem kawałek szarlotki i zacząłem ją ubierać. - pójdę już. - mruknąłem i włożyłem ją do wózka. Następnie sam się ubrałem i po prostu wyszedłem.

Still The One // n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz