13. Rebelia

168 12 2
                                    

Mara, Luke, Bloom i Ben, zostali otoczeni przez nieznanych im żołnierzy. Jeden z nich. Podszedł do nich. Był to szatyn o zielonych oczach. Johnny Black, dowódca rebelii zimskiej.

-No kogo my tu mamy.-powiedział Johnny-Sam Benjamin Slava. Co cię sprowadza w nasze skromne progi?

-Black. Milutki do ostatniej deski.

-Ha ha! Och Slava, ty jak coś powiesz. A propo, co tu robią gwardziści Nate Swan'a i ty wśród nich?

-Och, zamknij się!

-Ben.-powiedziała Bloom, łapiąc Bena za dłoń.

-Och, moja droga.-powiedział Johnny-Myślisz, że on cię kocha? Haha! On tylko cię wykorzystuje, nic do ciebie nie czuje. Biedactwo. Biedna, Bloom.

-Skąd znasz moje imię?

-Ech...Nate, mnie po was przysłał.-powiedział Black, uderzając Ben'a końcem blastera.

Młody Slava, stracił przytomność.

-Ben!-powiedziała Tink, łapiąc go-Czemu mu to zrobiłeś?!

-Dla jego dobra.

-Jesteś okropny.

-Wybacz złotko, ale ja nie jestem z Imperium tak jak ty i twoja przyjaciółka.

-Nie jestem już w Imperium!

-Ach. To szkoda.

(Benjamin P.O.V)

Otworzyłem oczy, byłem w jakimś nieznanym mi miejscu. Próbowałem usiąść, ale każda próba powodowała ból głowy. Rozejrzałem się, jak było to możliwe. Obok łóżka, na krześle siedziała kobieta. Która cały czas na mnie patrzyła i po chwili uśmiechnęła się do mnie. Skądś ją znam. Tylko z skąd?

-Obudziłeś się, wreszcie .-powiedziała kobieta.

-Jak długo spałem?

-Z trzy dni.

-Wybacz, że tak się spytam. Ale kim jesteś?

Z twarzy brunetki zniknął uśmiech.

-Nie pamiętasz mnie?-powiedziała brunetka, siadając na łóżku.

-Nie. Chyba. Nie wiem.

-Jestem Bloom. Bloom Solo.

Bloom Solo. To nie ta co prawie bym zabił? To ta która muskała ustami, moich ust?

-Zmieniłaś się po tych trzech dniach.

-To, że ścięłam włosy?

-Może?

-Przestań.

-Ale co mam przestać?

-No to jak się na mnie patrzysz.-nasze nosy się stykały.

-A co w moim patrzeniu jest złe?

-Wygląda to jak byś chciał mnie czytać jak otwartą księgę.

-Ja cię nie czytam. Ja cię zgaduje.

Nasze usta złączyły się w pocałunek. Jej ręce powędrowały do moich włosów.

(Mara P.O.V)

-Ile ona będzie siedzieć u tego Slavay?-powiedziałam.

-Nie potrzebnie się martwisz.-powiedział Luke.

-Blondasku. Widziałeś na jego aktach i filmach kim on naprawdę jest.

-To, że jest wojownikiem ognia i pionkiem Rick'a Swan'a. To nie znaczy, że może się on zmienił.

-A jeśli nie? I co jeśli oplata sobie Tink wokół palca?

-Skarbie, uspokój się.

-No ale...

-Troszczysz się o Bloom. Wiem.-pocałował mnie w policzek.

A nie mówiłam jeszcze. Ja i Luke jesteśmy parą od wczoraj. Czy to nie wspaniale? A jeszcze coś. Elena i Nate się chajtają z dwa dni! Ale jeszcze nie mam sukienki! A ty czemu tak na mnie paczasz Skywalker? Ej, ej. Chciałeś buziaka? Czemu nie mówiłeś? No ktoś czasem musi zrobić pierwszy krok.



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Trzynasty, taki pechowy numer. No dla Ben'a.  No prawie. 

NMBZW!!!

Pierwszy Strzał (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz