rozdział drugi

434 30 1
                                    

Myślałam o śnie. O tych osobach. Kim oni mogą być? To najbardziej mnie zastanawiało.

Pa trzyłam za okno. Zobaczyłam że jesteśmy w Seattle. Musiałam długo spać. Nie wiem. Otworzyłam okno. Lekki wiatr targał moje włosy.

-No córeczko, już blisko nowego domu, cieszysz się?- odezwał się Tata.

-Tak, tylko martwię się o jedną rzecz- odpowiedziałam.

-Jaką?- Najwidoczniej dążył do tego, aby się dowiedzieć.

-Że nie znajdę przyjaciół- powiedziałam mu to.

-Wiesz? W sąsiednich domach mieszka trójka dzieciaków w twoim wieku. I dzwoniła do mnie Mai, to fajna dziewczyna. Kazała cię pozdrowić i przekazać że chętnie cię poznają- odpowiedział pewny siebie

Milczałam. Tata skręcił w leśnąś cieżkę. Dom był przepiękny. Wszędzie rozciągał się las. Zobaczyłam trzy osoby. Osoby ze snu. Obok nich stały dwie duże ciężarówki z meblami. Tata zaparkował samochód pod domem. Wysiadłam pierwsza a Tata za mną. Szedł ze mną do tych ludzi. Machali mi z uśmiechem.

-Bądź grzeczna- powiedział stanowczo i wszedł do domu.

-Jestem Mai- powiedziała dziewczyna- to Aaron i Jeff

-Miło mi, nazywam się Lisa- grzecznie odpowiedziałam

-Hehe, jak lis- zażartował Czarnowłosy chłopak

Mai spojrzała na niego. Usłyszałam jak coś wyje w głębi lasu

-Chodź, pokażemyci coś

-Muszę się zapytać taty, poczekajcie na mnie.

Wbiegłam do domu. Nerwowo szukałam taty. W końcu znalazłam go w sypialni. Podeszłam do niego.

-Tato? Mogę się przejść z nimi po okolicy?- zapytałam

-Idź, a ja tu trochę rozładuję mebli z aut.e

Biegłam do nich sprawnie omijając pudła. Znowu stałam obok nich. Miałam dobrą kondycję, więc nie byłam zmęczona. Martwił mnie fakt, że za tydzień koniec wakacji. Jak ja się tam odnajdę? Nie warzne.

Przypomniały mi się słowa mamy

,,Bądź silna, a poznasz smak wygranej, nawet jeśli jesteś załamana, to uwierz w to a wygrasz,,

Uważano mamę za bardzo mądrą kobietę. Dużo czytała. Zmarła na raka jak miałam sześć lat. Bardzo to przeżyłam. Płakałam za nią i przez to wprowadziliśmy się ze starego domu. Zacząć życie od nowa.

Wyprowadzili mnie do polanki. Szym strumyka uspokajał. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał w miejscu. Mai nuciła jakąś melodię. Brzmiała jak kołysanka mojej mamy. Co mnie przytłaczało.

Jeff to zobaczył. Złapał mnie za ramię i szturchnął Mai, żeby przestała.

-Co się stało? Lisa- zapytał?

Spojrzałam mu w oczy ze smutkiem. Zanosiło mi się na płacz

-Tą melodię nuciła moja zmarła Mama, kiedy byłam mała.

-Nie masz mamy, przykro mi.- powiedział - posłuchaj ja, nie w ogóle rodziców, często śpię u Mai albo Aarona

Przemilczałam to ukazując mu współczucie. Resztę dnia spędziliśmy w lesie. Spałam u Mai. Było u niej tak ciepło. Spała że mną w pokoju

________________________________________________________________________

No ludziki już koniec rozdziału.

Mam nadzieję że wam się podoba

Następny rozdział będzie o wilkach przed domem Mai

:p jak wam się podoba to komentujcie, bo nie wiem czy pisać dalsze rozdziały

Tajemnica AaronaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz