Griss wstała i zaczęła mówić strofkę pewnej pieśni. W pokoju zapanowała cisza. Grobowa cisza. Wszyscy, w tym ja, skupiliśmy się na niej
-Le chardon et la haute ortie et l'lennemie d'enfance belladonne- mówiła nie zrozumiałe, w innym języku. - Idź do króla Liso. Poproś go o moje uzdrowienie. Pamiętaj, znasz odpowiedź na pytanie, dasz radę. Próby nie są trudne, proszę idź i weź ze sobą Kodę. Wzięłam ją za rękę i wyszliśmy z pokoju zamykając drzwi.
- Dobrze, pójdę do króla.
Położyła się z powrotem. Aaron podszedł do mnie razem z kodą. Mai robiła coś w kuchni. Zaciekawiona weszłam tam i ku mojemu zdziwieniu, nie była tam sama.
-Ej, nie możesz do niej iść- szepnęła Mai.
-Ale, ona była nasza, jedyna ocalała...- mówił chłopak. Czarnowłosa zasłoniła mu usta dłonią.
Podeszłam za nią i czekałam, aż się odwróci. Nie minęło dość sporo czasu aż w końcu to zrobiła.
-A co ty tu robisz? Słuchałaś?- spytała. Chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem. Jakby mnie skądś znał. W kuchni zjawili się Aaron i Koda. Stali za mną.
-Lisa?..- zaczął obcy mi chłopak. To chłopak o zupełnie białych włosach i błękitnych oczach. Jak albinos. Jest dość wysoki, ma chyba sto dziewięćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu.-ja cię znam. Czy to nie ty chciałaś być w moim gangu kilka lat temu?
-już nie pamiętam, ale wiem, że chciałam się gdzieś dostać...
-To był gang Coloratures (koloratura) lub dla nie kumatych RaTach
-Może tak, ale teraz daj mi spokój
-coś czuję, że idziemy w tym samych kierunku, do zamku gdzie mieszkam z ojcem- powiedział dumnie, a zarazem chwaląc się bezczelnie. Otworzyłam lekko usta - zdziwiana? Może ruszajmy już w drogę. Ale najpierw prosił bym o wypicie tej wody.- podał mi i Aaronowi szklankę pełną wody. Troche mnie to zdziwiło, bo ta woda była mętna i pachniała siarką, przynajmniej mi się tak wydawało.
-Co to jest? To nawet nie jest woda- powiedział Aaron
-Ta woda was ogrzeje jak będziemy w górach. Składa się tylko z wody, larw świetlików, śluzu ślimaka i cukry do smaku- odpowiadział, a mi zrobiło się niedobrze. Aaron jednak po chwili namysłu zaczął pić wodę, a pustą szklankę odłożył na blat.
-Ej, to jest nawet dobre, ale czuć owady i cukier. Lisa wypij. Pokręciłam przecząco głową.- Skarbie, za mnie chociaż- on lekko przechylił szklankę do moich ust. Z wielkim obrzydzeniem wypiłam. Przytuliłam go.
-nigdy więcej... Nie piję tego czegoś.
______
Szczyt Góry Neiru
Te góry były całkowicie pokryte śniegiem. Na szczęście już byliśmy blisko zamku króla.
W jednym rzędzie stały kamienne posągi rycerzy a po przeciwnej stronie widok na urwisko z pięknym widokiem na doliny. Las ciągnął się aż po horyzont.zachód słońca pięknie wyglądał w śniegu spadającym na szczyt.Ku naszemu zdziwieniu drzwi otworzyły się, a w nich stał nie kto inny, niż sam król.
-Synu, do zamku- podszedł do nas i złapał nas na nagdarstki- jednak ich sprowadziłeś - zaśmiał się
Zaczęło kręcić mi się w głowie, a Aaronowi robiło się duszno. Kiedy weszliśmy do zamku na korytarz, poprostu upadliśmy.straciliśmy oddech. Nasze ciała jednak trafiły do inkubatorów i hibernowano je.
22 lata później
Wypuszczono nas i nie jesteśmy już dość młodzi. Jednak wzięliśmy ślub. Marisa pewnie już urodziła, a kiedy byliśmy w naszych domach, zostały już opuszczone.-Gdzie mój tata?- spytałam Aarona, stojącego i patrzącego na mój dom. Podeszliśmy do drzwi, na których była kartka.
-Nie wiem Liso...- wyszeptał
''Ku świętej pamięci Lisie i Aaronowi... Wiem, że kiedyś wrócicie, nie możecie umrzeć. Wierzę że kiedyś się znajdziecie..... Mama, tata i twoja siostrzyczka Milly''
____________________________________
Rozdział troche szybki.
Uważam go za skończony.
Ale pocieszę was, że będzie druga część tej książki ''Tajemnica Max''Postaram się jutro napisać pierwszy rozdział drugiej części.
Pozdrawiam i zapraszam do drugiej części ''Tajemnica Max,, niebawem
CZYTASZ
Tajemnica Aarona
WerewolfDo małego miasteczka w Seattle przyjeżdża dziewczyna. Jest zamknięta w sobie i szuka znajomości. Po kilku dniach poznaje Aarona, Mai oraz Jeff'a. Kiedy zaczyna się rok szkolny, Lisa wpada w tarapaty, z których może uratować ją Aaron. Dowiaduje si...