Obudził mnie trzask drzwi. Głuche stuknięcie plastiku o metal, przez kilka sekund tkwiło mi w uszach. Rozejrzałam się po całym samochodzie. Marisa i Tata wyszli. A Aaron? Nie było go. Byłam zmęczona więc spojrzałam na ekran telefonu. Jest dziewiąta, równo. Ogarnięta nudą zadzwoniłam do niego, mam na myśli Aarona. Wpisałam numer i zadzwoniłam.
-Halo?- zapytał
-Gdzie jesteś?- zapytałam
-Przed autem, siedzę i myślę.
-Mogę przyjść?- spytałam
-Jasne, nauczę cię czegoś- rozłączył się
Wyszłam na zewnątrz. Kierowałam się do,, chłopaka''. Ciekawy przypadek. Aaron siedział z jakim pudełkiem. Doszłam do niego. Uśmiechnął się do mnie. Usiadłam do niego
-Czego chcesz mnie nauczyć?- zapytałam
-Nauczyć cię słuchać, słuchać jak wilk...- zamilkł i popatrzył mi w oczy
Żywy wzrok przeniósł na jakąś kobietę. Była zaledwie jakieś czterdzieści metrów od nas. Rozpalała grilla. Niska, lekko otyła i ruda. Jej mąż, tak mi się wydaje, siedział przy stole i czytał jakąś gazetę.
-więc? Co robimy?- spytałam Aarona
-skup się, powiedz mi o czym myśli ta ruda baba.- powiedział
Skupiłam się na tyle ile potrafiłam. Usłyszałam urywane słowa. Lekko stłumione ale bardzo wyraźne.
-Ehh.. Zero pożytku... Męża...
-I jak?- spytał Aaron
-Słyszę, ale tylko urywki- powiedziałam zgodnie z prawdą
-To skup się bardziej, używasz teraz dziewięćdziesiąt procent mózgu, ludzie zaledwie dziesięć procent, skup się, jest jeszcze dużo nauki- powiedział podając mi pudełko
-A to co?- popatrzyłam szukającym odpowiedzi wzrokiem
-Mączka kostna, pozwoli ci się skupić, potrzyj ręce i się skup, jako wilk masz ją zawsze przy sobie
(Nie wiem czy dobrze napisałam ,,Mączka Kostna'' jak coś to piszcie jak to pisać xd)-Dobra, spróbuję jeszcze raz- powiedziałam do cierpliwego Aarona.
Spojrzałam na mężczyznę. Patrzyłam w skupieniu na niego, aż nagle usłyszałam co myśli. Czytał artykuł.
-Amerykański rząd ukrywa dzieci wilków, robiąc na nich bardzo bolesne testy. Dzisiaj o godzinie 10:05 rzekomo zmarły po dużej ilości rtęci. Krew połączona z ludzką dała im możliwości mowy. Nietypowy wygląd obu dzieciąt przypomina typowego wilkołaka. Ogon, duże oczy, pazury i inne cechy powodują obawy. Jednakże wyciekły informacje, że Strefa 51 ukrywa szczątki wilkołaków i wilków z informacjami wypadków. Są świadkowie, którzy twierdzą, że to wielkie dobre albo złe potwory. Martwe ciała dzieci przewieziono do Strefy 51 w celu ochrony danych. Dzisiaj o godzinie 00:00 rzekomo ożywią dzieci. Jak to zrobią, dowiecie się za tydzień.
Odłożył gazetę i rozmawiał z żoną. Biedne dzieci. Chyba zacznę czytać gazety o Roswell, albo o tej Strefie 51. Nie lubię czytać ale to zmienię. Chciałabym pomuc tym dzieciom.
-co myślał?- przerwał mi myśli
-Czytał o...- znowu przerwał
-Wiem, dobrze już, koniec na dziś, chodźmy coś zjeść- złapał mnie za rękę
Weszliśmy do auta. Aaron robił kanapki a ja siedziałam przy stole. Gdzie Tata z Marisą?
-Aaron?-spytałam
-Tak?- popatrzył na mnie
-Poszli się przejść do Allan'a. Był tu rano Anton i zaprosił ich na kawę, mamy cały dzień dla siebie. - Uśmiechnął się i podszedł z kanapkami
-Smacznego- powiedział -Śpimy dzisiaj razem na dole.
-No ok, smacznego.- powiedziałam
-Coś się stało?, widzę, że coś nie tak- spytał
-Nic, naprawde...-Mdli mnie
-Nie można żyć przeszłością, nie radzę.- powiedział siadając obok mnie.
-Źle się czuję, pójdę się położyć.
Aaron pomógł mi wstać. Podszedł ze mną do łóżek i położył mnie na dolnym. Dał mi szklankę wody. Napiłam się dwa łyki i próbowałam zasnąć. Nie mogłam, bo Aaron coś gotował, robiąc przy tym dużo hałasu. Patrzyłam na niego. Nie wiedział pewnie, że im obserwuję.
-Co ci dokładnie dolega?- usłyszałam w myślach
-Mdli mnie, głową mi pęka, czuje kłucie i zimno mi- odpowiedziałam
-Choroba wilków, nie regenerujesz zdrowia i chorujesz, nauczę cię tego później, bo to naprawde trudne. Skupienie nic nie da, nawet nie zadziała- powiedział głosem, patrzył na mnie
-Coś ci się przypala- poczułam zapach dymu
-O ku... -Pobiegł do kuchenki
-Możesz nie używać wulgaryzmów- powiedziałam nie chętnie
-Mogę- strzelił swój uśmiech- nici z żarcia, nie umiem gotować.
Sprzątał kuchenkę. Minęło troche czasu aż skończył.
-Która godzina?-zapytałam
-Prawie czternasta, dalej źle się czujesz?-odpowiedział
-Tak.
Usiadł na stole i patrzył na mnie. Coś mruczał pod nosem. Nie mogłam zrozumieć.
-Co u Jeff'a i Mai?
Patrzył mi w oczy. Milczał. Czy to jakiś sekret.
-Nic ważnego...
Ukrywa coś? Nie wiem. Pomyślałam o Janu. Wzięłam telefon. Napisałam do Mai.
-Cześć Mai, wszystko w porządku z Janu?
Wysłałam. Nie odpisała. Może robi coś ważnego. Teraz myślę o Janu, o Jeff'ie, Lilly i Mai. Jutro zadzwonię o Jeff'a. O ile odbierze...
____________________________________
Od dzisiaj rozdziały będą co sobotę albo niedzielę, przez szkołę. Nie wyrabiam się troche.
Myślę, że rozdział się wam podoba, trzy dni go pisałam :p nie planowałam tego
Pozdrawiam ^^
CZYTASZ
Tajemnica Aarona
WerewolfDo małego miasteczka w Seattle przyjeżdża dziewczyna. Jest zamknięta w sobie i szuka znajomości. Po kilku dniach poznaje Aarona, Mai oraz Jeff'a. Kiedy zaczyna się rok szkolny, Lisa wpada w tarapaty, z których może uratować ją Aaron. Dowiaduje si...