II.

1.2K 86 11
                                    

Winda wyjechała na samą górę. Kiedy Danielle wyszła zobaczyła mały hol. Chyba można to tak nazwać. Na przeciw znajdowały się wielkie mahoniowe drzwi a obok staromodny dzwon, który trzeba było pociągnąć za sznurek, aby zadzwonił. 

Kto w dzisiejszych czasach ma taki dzwonek? - spytała w myślach Dani, 

Nie zastanawiając się nad tym długo pociągnęła za sznurek. Rozległ się głośny dźwięk. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła niska blondynka. Wyglądała na maksymalnie 35 lat.

- Dzień dobry. Jestem...

- Danielle Destiny? Dzień dobry. Tak się cieszę, że trafiłaś. Miałaś duże problemy?

-Nie, dzięki mapce mojego brata dałam radę. 

- No tak, wspaniały z niego chłopak. Ciesz się, że masz takiego brata.

- Dziękuję za to codziennie. - odpowiedziała Danielle z uśmiechem. 

- Wchodź, wchodź, nie stój tak w drzwiach. Na początek chciałabym Cię przeprosić za nieobecność mojego męża. Nie będzie go przez ten tydzień. Wyjechał w delegację.

- Nic nie szkodzi.

- To dobrze, jeszcze będziesz miała szansę go poznać. Chłopcy powinni zaraz zejść, niedawno wstali, straszne z nich śpiochy. Nie mogą się doczekać kiedy Cię poznają. Mam nadzieję, że ich polubisz, w końcu spędzisz z nimi dużo czasu.

- Na pewno tak się stanie.

- To dobrzy chłopcy, trochę urwisy, ale to już taki wiek. Znasz warunki pracy. Myślę, że Daniel wszystko Ci wyjaśnił. Codziennie koło 15 przychodzi nasza gosposia Hana, gotuje obiad na następny dzień, robi pranie, sprząta, tego typu rzeczy. Ja będę wracać zazwyczaj koło 20, czasem później, ale to oczywiście wcześniej Cię powiadomię, żebyś została dłużej. Wystarczy jak będziesz tu na 9. Mam to szczęście, że zaczynam dopiero o 10, ale rozumiesz korki i czas dojazdu do pracy trochę zajmuje. Także będziemy się mijać w drzwiach.  Chcesz coś do picia? Herbaty? 

- Poproszę. - Dani czuła się przytłoczona energią pani Libray. Mówiła i mówiła, ledwo nadążała.

- Chodź do kuchni pokaże Ci co gdzie jest. Na stole będę zostawiała Ci pieniądze, jakbyś czegoś potrzebowała. Tu nie daleko jest sklep, na pewno mijałaś.  Zawsze możesz powiedzieć dzień wcześniej, żebym zostawiła więcej bo planujesz jakieś kino czy coś. Okey? Nie czuj się zakłopotana czy coś. - mówiła, równocześnie otwierając szafki i pokazują co gdzie jest. 

Heh, ale ta kobieta ma energię. - pomyślała Dani. - Już się boję jacy będą chłopcy. 

- To wszystko. Chyba... zapomniałam o czymś? Nie chyba nie. A tak, mów mi proszę Ana, żadna pani. Poczuję się trochę młodsza.- powiedziała z uśmiechem starsza kobieta.  -  Twój brat bardzo Cię zachwalał więc mam nadzieję, że się nie zawiodę i zostawiam chłopców w dobrych rękach. 

- Też mam taką nadzieję. 

- Proszę, Twoja herbata. 

- Dziękuję.

- Chłopcy! Chodźcie już szybko. Chcecie poznać swoją nową nianię, czy wolicie, żeby się znudziła czekając na Was i sobie poszła? -krzyknęła w stronę długiego korytarza matka chłopców.  

Danielle po chwili usłyszała odgłos szybkiego biegu i w ciągu kilku sekund pojawili się przed nią dwaj chłopcy. 

- Danielle poznaj proszę moich synów. Ten wyższy to Leon, ma 7 lat, a mniejszy to Theo ma 4 lata.

Przeznaczenie / Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz