VIII.

928 71 16
                                    

- W moim dzieciństwie bardzo ważną rolę odgrywał dziadek. Chodził ze mną na spacery, grał w piłkę, zajmował się mną, kiedy rodzice nie mogli. Gdy miałem 12 lat, okazało się, że ma raka w zaawansowanym stadium i nic się nie da zrobić. Lekarze stwierdzili, że został mu najwyżej miesiąc. Wiesz dwunastolatkowi ciężko wytłumaczyć, że za miesiąc jego ukochany dziadek odejdzie i już nigdy go nie zobaczy. Nie rozumiałem wtedy powagi sytuacji, nie brałem takiej możliwości nawet pod uwagę. Dla mnie dziadek był wzorem, zdrową osobą w świetnej jak na swój wiek formie. I choć z czasem marniał coraz bardziej, ja nadal go widziałem w pełni sił. Tak więc jego śmierć była dla mnie szokiem. Nie wiedziałem co się stało. Rodzice tłumaczyli mi to wcześniej, że tak się za niedługo stanie i żebym się pożegnał z dziadkiem, ale ja byłem uparty, stale twierdziłem, że on mnie nie opuści. Był dla mnie tak bardzo ważną osobą, czasem myślę, że wtedy nawet ważniejszą od rodziców. To on mnie tak naprawdę wychowywał. On miał zawsze dla mnie czas i uwagę. Gdy po kilku dniach to do mnie dotarło, że już nigdy go nie zobaczę, załamałem się. Ja... przestałem wychodzić z pokoju, nawet nie poszedłem na jego pogrzeb.- mówił coraz cichszym tonem, po chwili zaczęły płynąć łzy po jego policzkach. Chłopy też potrafią płakać, szczególnie po tak ciężkich przeżyciach. Wziął głęboki oddech i po krótkim milczeniu mówił dalej.

- Odrzucałem rodziców, którym też było trudno, a ja jeszcze dokładałem im zmartwienia. I choć miałem wtedy jedynie 12 lat, moja psychika siadła. Być tak przywiązanym do jednej osoby i potem zostać sam...coś strasznego. Przestałem jeść, chudłem coraz bardziej. Z rodzicami rozmawiałem tylko za pomocą krzyku. Doszło do tego, że... pew...

Zaczął się jąkać, chciał coś powiedzieć ale nie potrafił. Nie mógł z siebie tego wydusić. Dani przybliżyła się i mocno go do siebie przytuliła. Co z tego, że był od niej wyższy i większy. Teraz wyglądał jak małe zagubione dziecko, dwunastoletnie dziecko, które straciło kogoś bardzo ważnego.

- Cii...spokojnie. Już dobrze. Jestem tu z Tobą.

- Ja.. miałem próbę samobójczą. - wydusił to w końcu z siebie. Na chwilę nastała zupełna cisza. W dziewczynie coś drgnęło, dotarło, że nie jest jedyną, która ma zniszczoną psychikę. Nie wiedziała, czy on czeka na jej reakcję, czy po prostu potrzebuje tej chwili. On jednak nadal milczał, podniósł głowę i spojrzał na nią. Więc jednak czekał... Dziewczyna przełamała się i też zdradziła swój wielki sekret.

- Ja też. - wyszeptała. Na co chłopak bardzo zdziwiony jeszcze mocniej ją przytulił. Trwali tak co najmniej kilka minut.

Ona i on. Oboje spragnieni wsparcia i zrozumienia, które czerpali nawzajem od siebie.

- Nie będę naciskał, abyś mi wyjawiła powód, zrobisz to gdy będziesz gotowa. Ja już jestem. Dobrze? - Dziewczyna pokiwała twierdząco głową.

- Pamiętam ten dzień jakby był niedawno. Wspomnienia są we mnie, na co dzień głęboko ukryte, w chwilach słabości i samotności wychodzą nieproszone na jaw. Pewnego dnia, wmówiłem sobie, że jest sposób by znowu spotkać dziadka. Tym sposobem było samobójstwo. Mając 12 lat, będąc całkowicie załamanym, pragnącym jedynie usłyszeć po raz kolejny jakąś ciekawą historie z jego ust, ten pomysł wydawał się najlepszy. Nasze mieszkanie było dość wysoko, wystarczająco, by skoczyć i raczej tego nie przeżyć. Otworzyłem okno, usiadłem na parapecie i już prawie miałem to zrobić, ale coś mnie w środku powstrzymało. Miałem jedynie 12 lat...patrząc w dół z parapetu coś mnie tchnęło i zrozumiałem, że chciałem zrobić coś olbrzymie głupiego. Zacząłem głośno płakać, krzyczeć. Rodzice wbiegli przestraszeni do pokoju, zobaczyli mnie siedzącego na krawędzi parapetu. Mama wydała przeraźliwy pisk, tata podbiegł do mnie, przytulił mnie mocno od tyłu i szybko ściągnął. Po tym wydarzeniu do rodziców dotarło, że przeżyłem to jeszcze bardziej niż sądzili, a do mnie, ze jednak nie zostałem tak całkiem sam. Rodzice podjęli decyzję o przeprowadzce, stwierdzili, ze zmiana otoczenia, mniejsza ilość wspomnień na każdym kroku, pomoże mi. Od razu po przyjeździe do nowego miejsca zapisali mnie na terapię. Z czasem choć trochę pomogła. Po dwóch latach wszyscy zauważyliśmy, że jest nam ciężko, że to nie jest nasze miejsce, nie czujemy się tu dobrze. Przez terapię i strach przed relacjami z ludźmi, nie zaprzyjaźniłem się z nikim więc powrót do Toronto nie był trudny. Długo przekonywałem rodziców, że jestem już gotowy, terapeuta też stwierdził, że w końcu muszę się zmierzyć z demonem, zwanym przeszłością. Uświadomiłem sobie, że chcę dziadka wspominać dobrze, chcę opowiadać o nim mojej młodszej siostrze, by choć trochę go poznała. Zasługuje na to by być wspominanym jak najlepiej. Wróciliśmy, pierwszy raz poszedłem na jego grób. Płakałem tam kilka godzin, ale ból osłabł. Teraz chodzę tam kiedy tylko mogę, by porozmawiać, podzielić się z nim moim życiem.

Przeznaczenie / Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz