IV.

1.1K 84 4
                                    

Dni upływały coraz szybciej. Każdy z nich był na swój sposób wyjątkowy. Dzisiaj było bardzo słonecznie. Dlatego Shawn zmierzający do apartamentu państwa Libray wiedział, że musi namówić brunetkę na długi spacer. Miał nadzieję, że wreszcie uda mu się dowiedzieć czegoś więcej na jej temat. Jasne, że już rozmawiali, ale za każdym razem Dani unikała rozmowy o sobie. Wjechał windą na ostatnie piętro i z wielkim uśmiechem, jaki towarzyszył chłopakowi na myśl o spotkaniu z dziewczyną, pociągnął za sznurek dzwonka. Po chwili usłyszał głośny śmiech, najprawdopodobniej najmłodszego z braci. Otworzyły się drzwi, a w nich stanęła Dani z przewieszonym przez ramię Theo. 

- Co tym razem przeskrobał? - spytał od razu, domyślając się, że maluch musiał coś nabroić. Parę dni temu Dani znalazła sposób na chłopaków, jak byli niegrzeczni. Goniła ich po całym domu, a jak już złapała to łaskotała, aż się poddawali i obiecywali być spokojni. Oboje podopiecznych Dani było bardzo czułe na gilgotki, dlatego była to dla nich najlepsza kara. 

- Oglądaliśmy film i jadłam sobie moje ulubione żelki, aż tu nagle ktoś wyrwał mi je z ręki i zaczął uciekać. Więc rzuciłam się w pogoń i jak już pewnie zauważyłeś zdążyłam się zemścić. - odpowiedziała z uśmiechem. - Wchodź. 

- Theo, wiesz przecież, że jak tej tutaj istocie zabierze się słodycze to na pewno Ci nie odpuści. Więc dlaczego? - spytał ze śmiechem.

- Fiem, ale ten film byl taki  nudny, ze musialem coś zlobić.

- Czyli to Twoja wina Dani. Jakim filmem ich katujesz co? Że się biedni nudzą?

- W sumie to sama nie wiem, ten film faktycznie był nudny. 

- Skoro tak to zabieram całą trójkę na długi spacer.

- Ale...

- Żadnych ale, nie przyjmuję odmowy. No już zbierajcie się. - zaklaskał w ręce i zaczął ich poganiać. Chłopcy poszli się szybko przebrać.

- Ale pojdziemy na lody, plawda? - spytał Theo.

- Ugh co Wy macie z tymi lodami, jak bardzo chcecie to pójdziemy.

- Czyżbyś też nie lubił lodów?- spytała śmiejąc się Dani.

- Tak, ty też? 

Na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową. - Wreszcie nie jestem sama. Do tej pory wszyscy się ze mnie śmiali jak im to mówiłam.

- Ze mnie też. Teraz jest nas dwójka, więc możemy sprzeciwić się tej wielkiej miłości ludzi do lodów. 

- Dokładnie. Theo? Leo? Gotowi? 

- Tak jest. - odpowiedzieli zgodnym chórem. 

Nagle Dani zaczęła się bez powodu śmiać. Przynajmniej tak się wydawało pozostałej trójce. 

- Dani co jest? Czemu się śmiejesz? - spytał  zdziwiony Shawn. 

- Nie widzisz tego? Oj Theo, chodź tu do mnie. 

- Co znofu zlobilem źle? - spytał ze smutna minką. 

- Nic, nic tylko powiedz co ja Ci ostatnio mówiłam, że jak zakładamy spodnie? Ten zamek - wskazała ręką - ma być z przodu, nie z tyłu, tak? - powiedziała szeroko się uśmiechając.

Pozostali chłopcy, chyba dopiero zauważyli, co się stało i zaczęli się głośno śmiać.

- Ej nie smiejcie się ze mnie, dobla? - spytał  wkurzonym głosikiem Theo. - Ja się ucę dopielo. 

- Właśnie chłopcy, nie śmiejcie się z niego, tak nie ładnie. 

- Ale, przed chwilą to Ty się śmiałaś! - odparł wzburzony Leo.

Przeznaczenie / Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz