III.

1.1K 84 8
                                    

Tydzień później. 

Danielle siedziała właśnie w kuchni w domu państwa Libray i piła spokojnie kawę kiedy wparowali do niej chłopcy. Dosłownie wpadli niczym huragan.  

- Stało się coś? 

- Nic... my tylko jesteśmy głodni - odpowiedział starszy z braci.

- Chłopcy! Ile razy mam Wam mówić, że nie możecie tak szybko biegać po domu! Może się Wam coś...możecie się potknąć, złamać nogę, uderzyć w kant stołu...

- Dani spokojnie, wiemy co robimy?

- Naprawdę?! Jakoś w to wątpię. - burknęła. - Jak jeszcze raz zobaczę, że tak biegacie to koniec z ciasteczkami, tak dokładnie tymi ciasteczkami. - uśmiechnęła się złośliwie. Dani wiedziała jak chłopcy uwielbiają pewne małe ciasteczka, nie chciała tego robić, nie chciała ich szantażować, ale nie wiedziała już jak ich przekonać, upominała, tłumaczyła, krzyczała...nic. W końcu by sobie coś zrobili a nie może na to pozwolić, więc lepiej jak będą na nią źli.

-A teraz zapraszam panów na śniadanie i zero fochów. 

- Ale...wiesz, że to nasze ulubione...

- Dani nie lób nam tego. Plose nie gniewaj się na nas. - powiedział Theo, który jeszcze nie do końca mówi poprawnie. 

- Nie gniewam... już, ale muszę o zrobić. Ile mogę Was upominać. Uwierzcie, że też tego nie chciałam, ale jedyne co mi zostało to ultimatum. I teraz go dostajecie, albo szybkie bieganie albo ciasteczka. Zrozumiano?

- Dobrze.

-Dobze.

- No a teraz jedzcie już. Co chcecie dzisiaj robić? - spytała z uśmiechem. Miała nadzieję, że chłopcy szybko zapomną o sprawie i zaraz się rozweselą. Polubiła  ich. Czasem są bardzo irytujący, doprowadzają ją do białej gorączki, ale są przy tym tak uroczy, że Dani nie potrafi się długo na nich gniewać.

- Mówiłaś w piątek, że pokażesz nam dzisiaj jakąś fajną zabawę. 

- A tak jasne, to zjedzcie a ja idę ją przygotować. 

Danielle wpadła na pomysł by nauczyć chłopaków grać w Kim jestem? Pomyślała, że będzie niezła zabawa jak będą próbować zgadnąć kim są. Tak więc, wzięła kartki papieru, pocięła je na równe kawałki, potem długopis do ręki i na każdej napisała jakieś hasło. Oczywiście wybierała tak, by chłopcy je znali. 

Po skończonym śniadaniu chłopcy weszli do salonu, gdzie na dywanie siedziała Dani i przyklejała kawałki taśmy klejącej do papieru.

- Dani co Ty robisz?

- Jak widać przyklejam taśmę. 

- No tak, ale po co?

- Zaraz zobaczycie, chodźcie, siadajcie koło mnie. 

Tak więc Leo i Theo usiedli koło swojej opiekunki.

- Gra polega na tym, że losujecie kartkę i przyklejacie ją sobie na czoło. Tylko nie patrzcie co jest napisane.  Tak wiem, że to dziwnie brzmi ale zaufajcie mi. - Odpowiedziała na zdziwione miny chłopców.  - Na kartkach są napisane różne imiona postaci z bajek czy filmów, nazwy zwierzą czy państw. Musicie zgadnąć kim jesteście. Zadajecie więc pytania, które mogłyby Wam pomóc. Pozostałe osoby mogą odpowiadać tylko tak lub nie. Wiem, że teraz to brzmi trochę nie zrozumiale, ale zobaczycie gra jest bardzo prosta. Dora to może ja zacznę? 

I gra się potoczyła. Śmiechu było przy niej nie mało. Szczególnie na początku, kiedy chłopcy nie łapali co i jak, a Theo cały czas patrzył co ma, bo był zbyt ciekawy. W pewnym momencie przerwał im dzwonek do drzwi. Dani wstała i poszła otworzyć. 

Przeznaczenie / Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz