8

211 25 2
                                    

Spojrzałam przerażona na Setha ale ten nie był wcale taki wystraszony. A jeśli wilk wejdzie do szopy? Przecież one jedzą mięsa co nie? Moglibyśmy przecież zginąć!
▶Seth boję się - powiedziałam cicho gramoląc się chłopakowi na kolana i mocno przytulając. Chłopak uśmiechnął się.
▶Spokojnie. Gdyby coś się miało wydarzyć to Cię obronie- oznajmił. Nie przekonał mnie tym zbytnio no bo co niby by zrobił? Dał się pożreć pierwszy? Fu! Gdybym zobaczyła teraz wilka w progu to tak bym przywarła do Setha, że nie mógł by się ruszyć ani on ani ja. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu czegoś czym mogłabym się bronić w razie co. Próbowałam też obmyśleć plan ucieczki ale przecież nie biegam super szybko no a wilk to jednak wilk. Jest szybki. Przecież poluje, więc musi taki być. Od tego myślenia zakręciło mi się w głowie.

Jednak to było jednorazowe wycie. Przez dłuższą chwilę jeszcze się nie ruszyliśmy ale w końcu wstaliśmy i powoli zbliżaliśmy się do wyjścia. Seth szedł przodem.
▶Zostań tu, sprawdzę czy go już tutaj nie ma- powiedział szeptem ale zrobił tylko jeden krok bo pociągnęła go za rękę tak, że zrobiliśmy kilka kroków w głąb szopy. Staliśmy teraz praktycznie przytuleni do siebie i patrzliśmy sobie w oczy.
▶Martwisz się o mnie- powiedział z uśmiechem.
▶To chyba logiczne.
▶Zależy ci na mnie? - tym to mnie zgasił. Zależy mi na nim? W pewnym sensie tak. Jest moim przyjacielem i nie chciałabym go stracić ale czy zależy mi na nim w ten poważniejszy sposób? Sama nie wiem... W sumie nie zastanawiałam się tak nad tym. Chociaż jeśli mam być ze sobą szczera to zależy mi. Ale nie tylko na nim. Jackob. Jackob i Seth. Czemu oni muszą tacy być?! Przystojni, mądrzy, opiekuńczy i tacy gorący. Gorący brzmi dwuznacznie ale oba stwierdzenia tutaj pasują. Widzę przecież jak idąc gdzieś z nimi inne dziewczyny się za nimi oglądają. Kto by tego nie robił? W końcu chłopak przyłożył swój policzek do mojego policzka. Zrobiło mi się cieplej. Owinęłam mu ramiona wokół szyi. Jest ode mnie wyższy więc było trochę ciężko.
▶To może chodźmy do domu. Zostaniesz tam na chwilę a ja potem to sprawdzę - szeptał mi do ucha a jego oddech łaskotał mnie.
▶Nie ma mowy. Seth nie zostawisz mnie. Nie puszczę Cię - mówiłam jak najęta. Odwala mi już całkiem...
▶A co chcesz iść ze mna- zaśmiał się. Ma rację. Przecież z nim też nie pójdę. Chociaż?
▶Mogę z tobą iść ale masz nie odchodzić ode mnie, jasne?
▶Dobrze kochanie- cmoknął mnie w policzek i ruszyliśmy trzymając się za ręce. Ah te jego silne dłonie. I te jego czekoladowe oczy, które patrzą na mnie. Co. Ja. Tworzę?! Przeszliśmy podwórko wzdłuż i wszerz i poszliśmy do domu. Zdjęłam kurtkę i buty. Zdejmując buty straciłam równowagę i poleciałam na chłopaka. Zaczęliśmy się śmiać ale po chwili się ogarnęliśmy. Billy siedział w salonie i oglądał jakąś komedię. Dołączyłam do niego a Seth wyszedł złożyć koce w szopie.

~Seth~

Jak znajdę go to mu przywale. Wyszedłem na zewnątrz i od razu go wyczułem. Pobiegłem w jego stronę. Właśnie się zmienił spowrotem.
▶Zrobiłeś to specjalnie- warknąłem na niego.
▶Co ty się tak kleisz do niej, huh? - podpuszczał mnie. Wiem, że jest starszy ale jest też głupszy i mniej fajny ode mnie.
▶Jesteś zazdrosny, co? Nigdy nie myślałeś, że twój młodszy braciszek zwinie ci dziewczynę -zaśmiałem się. Jackob cały się spiął i widziałem jak walczy ze samym sobą, żeby mnie teraz nie uderzyć.
▶Lepiej idź teraz do niej bo możesz zaraz wrócić z obitym pyskiem -warknął.
▶Wiesz, że jeśli mnie uderzysz to Billy się z tobą rozprawi nie? Cała rada starszych zwróci się przeciwko tobie- byłem bardzo pewny siebie. Oboje znamy zasady i wiemy co może się stać kiedy zrobimy coś nie tak. A Jackob już parę razy naciągnął kilka zasad. Zostałby ukarany ale Billy mu pomógł się wywinąć. Gdybyto o mnie chodziło musiał bym ponieść konsekwencje ale nie... Jackob jest przecież najlepszy. Phi... akurat.

W końcu poszedłem do szopy zostawiając w lesie tego idiote. Zawsze lubiłem się mu stawiać ale od czasu mojej przemiany... nic nie może mi zrobić. Teraz jesteśmy równi. No chyba, że zostanie alfą. Ale w to raczej wątpię...

~Bella~

Do domu wpadł wkurzony Jackob. Billy spojrzał na niego surowym wzrokiem a ten wszedł na górę i trzasnął drzwiami. Spojrzałam na Billy'ego.
▶Mogę sprawdzić co się stało?
▶Drugie drzwi na lewo- westchnął po chwili milczenia a ja kiwnęłam lekko głową i poszłam na górę. Weszłam do pokoju i aż podskoczyłam kiedy zobaczyłam jak chłopak rzuca lampką nocną o przeciwległą ścianę. Był zły. I to nawet bardzo.
▶Jackob...
▶Odejdź- warknął ale go nie posłuchałam. Zamknęłam drzwi na klucz. Chłopak dalej na mnie nie spojrzał. Dotknęłam jego ramienia ale ten odsunął się ode mnie, chwycił budzik i cisnął nim prosto w ścianę.
▶Jackob proszę - ponownie dotknęłam jego ramienia i usłyszałam wtedy jego zwierzęcy ryk. Przeraziłam się. Chłopak szukał kolejnych rzeczy, które mógłby rozwalić. I znalazł. Chwycił ramki ze zdjęciami. Wtedy wskoczyłam mu na plecy.
▶Bel proszę Cię musisz stąd iść. Nie możesz tego widzieć - mówił takim błagalnym tonem.
▶Nie zostawię Cię. Zrobisz sobie jakąś krzywdę.
▶Jeśli zaraz nie wyjdziesz... Bel błagam... Nie wytrzymam długo... - jego ciało się napinało a kości jakby zmieniały swoje położenie. Odsunęłam się od chłopaka.
▶Bel... idź... proszę - mówił jęcząc z bólu.
▶Jackob co się dzieje?-zaskoczył mnie mój spokojny ton głosu. To aż dziwne. Ktoś chciał się dostać do jego pokoju ale nie mógł. Po chwili drzwi dosłownie zostały wyrwane z zawiasów i zobaczyłam Setha.
▶Jackob okno! Już - krzyknął a chłopak spojrzał na mnie innymi oczami. Jakby... psimi? Patrzyłam się jak Jackob wyskakuje przez okno a potem biegnie już jako wilk do lasu. Stałam jak wmurowana. Seth coś do mnie mówił ale nie słuchałam go. Byłam w szoku. Po dłuższej chwili w końcu się odezwałam.
▶Seth... Wy jesteście zmiennokształtnymi.. wy... Jesteście wilkami... -teraz wszystko miało nagle sens.
_____________
Uuu no i się wydało... Ale co dalej?

MY HEART SURVIVE - ZakończoneWhere stories live. Discover now