14

175 19 1
                                    

▶Dziękuje - powiedziała Mia.
▶Nie ma sprawy- uśmiechnąłem się do niej. Dlaczego nigdy nie zauważyłem jej?
▶Ty jesteś Seth prawda? Kolega Belli? - na ostatnie słowa poczuł jak kłucie w sercu. Nie chciał się jednak skupiać na bólu jaki przystworzył mu widok brata i ukochanej dziewczyny razem. Może jeszcze ma szansę u niej? Może jeszcze nie wszystko stracone? Może Bel zrozumie, że ja też ją kocham i zaprzestanie miziania się z moim bratem? Oby tak było...

~Bella~

Chłopak wyszedł i zostawił mnie samą. Powinnam być teraz szczęśliwa. Więc dlaczego nie jestem? No wlaśnie... Całowałam się z Jackobem. A co z Sethem? Na pewno wie albo się dowie o tym. Matko jaka ja jestem głupia... Po co ja go całowałam?! Przecież wiem, że oni o mnie rywalizują. Znaczy sama tego nie widziałam ale moje przyjaciółki tak. Dopiero teraz też to zauważam. Powinnam do niego iść.

Założyłam szybko kurtkę, buty i wybiegłam z domu. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer chłopaka. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci... I nic. Próbowałam jeszcze raz i jeszcze raz i dalej nie odbierał.
Czyli zapewne wie o nas i jest zły.
Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia gdzie on może być. Szłam w stronę lasu. Śnieg znów zaczął padać. Zrobiło się zimniej. Szłam w lesie między drzewami. Właściwie to nie wiem po co tędy idę. Ale już po chwili... przekonałam się, że źle zrobiłam idąc tutaj...

▶Zgubiłaś się?- przede mną pojawił się mężczyzna. Opierał się o drzewo. Ma długie blond włosy, strasznie bladą cerę i brązowo czerwone oczy. W życiu takich nie widziałam. Patrzył teraz na mnie tymi niesamowitymi oczami a mnie przeszedł dreszcz niepokoju.
▶Nie bój się mnie- uśmiechnął się. Matko jakie białe zęby!
▶Nie boję się - starałam się mówić spokojnie ale nie wiem czy mi to wychodzi. Zdobyłam się na mały uśmiech.
▶Powinnaś częściej się uśmiechać - oznajmił. Gdyby nie mróz to pewnie byłabym czerwona jak burak a od tego zimna i tak jestem czerwona.
▶Dziękuje - powiedziałam cicho.
▶Czemu taka ładna dziewczyna chodzi sama po lesie? Chyba nie chcesz żeby ktoś ci zrobił krzywdę?
▶Umówiłam się z chłopakiem - nieźle Bel, nieźle. Oby to kupił.
▶Ooo... Czyli jednak piękna dziewczyna ma chłopaka - zaśmiałam się na jego słowa.
▶Piękna dziewczyna ma przystojnego chłopaka - dodałam. Oczy mężczyzny jakby zmieniły na chwilę swój kolor na ciemniejszy. Ale zaraz wróciły do swojego poprzedniego brązowo czerwonego odcienia. Przeraziłam się trochę. Przecież to jest nienaturalne! Chyba, że on... Nie jest człowiekiem.

O nie! Błagam nie! To nie może być... wampir.

Może przejdziemy się? -zaproponował.
▶Gdzie?-zapytałam.
▶A gdzie chcesz? - o kurde... Dobra Bel, myśl, myśl!
▶Jest mi zimno. Może kawa? - zaproponowałam. Zdziwił się trochę ale po chwili przytaknął z uśmiechem.

Trochę się go bałam. Co ja mówię... cholernie się go boję! Szliśmy blisko siebie. Po jakiś 15 minutach drogi jesteśmy w kawiarni. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy po kawie.
▶Właściwie jak Pan ma na imię? -zapytałam. Mężczyzna dziwnie na mnie spojrzał, wziął łyk kawy i odpowiedział.
▶Brandon Alexander III- uśmiechnął się- I proszę... Nie mów do mnie pan bo czuję się stary- zaśmiał się.
▶Wow... długie to imie- zaśmiałam się.
▶Wystarczy Brandon- uśmiechnął się.
▶A twoje imię niewiasto?-zapytał po chwili.
▶Niewiasto? Haha jak oficjalnie -zachichotałam- Annabella- uśmiechnęłam się. ▶Ładnie - odwzajemnił uśmiech.
▶Dziękuje.

Dopiero teraz zauważyłam, że do kawiarni przyszedł Seth z... zaraz... czy to jest Mia?! Zatrzymał się i zamknął oczy. Wyczuł coś. Jego wzrok spotkał się z moim. Był przerażony i zarazem zaskoczony. Zapewne głównie chodzi mu o mojego towarzysza.
▶Coś nie tak Annabello? -zapytał Brandon.
▶Wszystko w porządku tylko nigdy wcześniej pana.. znaczy Ciebie tutaj nie widziałam. Przeprowadziłeś się? - był wyraźnie zaskoczony moim pytaniem. 1:0 dla mnie.
▶Przyjechałem do rodziny mojego brata- odpowiedział.
▶Masz rodzeństwo?
▶Mam bardzo dużą rodzinę - uśmiechnął się- A ty?
▶Moi bracia zginęli w wypadku samochodowym- przyznałam. Jego oczy się rozszerzyły i było widać zamieszanie.
▶Przepraszam, nie chciałem... Przykro mi.
▶Nie szkodzi. Dzięki - uśmiechnęłam się słabo. Dopiliśmy kawy i wyszliśmy na zewnątrz. Seth cały czas nas obserwował.
▶Może odprowadze Cię do domu? - zaproponował.
▶Nie dziękuję. Nie wracam do domu jeszcze. Właściwie to zapomniałam, że mam się spotkać z moimi przyjaciółkami. Pewnie będą na mnie zle - bingo Bel! Dobrze ściemniam.
▶Oh... to w takim razie do zobaczenia- pomachał mi i przeszedł na drugą stronę ulicy. Przyjechał po niego jakiś samochód. W środku był równie blady mężczyzna o równie blond włosach tylko, że krótkich. Odwrócił się do mnie i kiwnął głową z uśmiechem. Uśmiechnęłam się i patrzyłam jak odjeżdżają. Kiedy zniknęli mi z oczu ktoś pojawił się za mną. Poczułam to znane mi ciepło i wiedziałam, że to Seth.
▶Co ty robisz? - powiedział z grobową powagą.
▶O co ci chodzi? -zapytałam.
▶Wiesz, że piłaś kawę z wampirem? - czyli dobrze myślałam.
▶Skąd miałam wiedzieć, że to wampir? Przecież nigdy nie miałam z takim styczności więc odwal się ode mnie i wracaj do Mii! - nie wiem czemu w ciągu kilku sekund tak bardzo się na niego zdenerwowałam ale odwróciłam się i szłam przed siebie.
▶Bella! Bel! Bella do cholery! - krzyczał za mną ale nie reagowałam. Skręciłam w stronę centrum i byłam pewna, że sobie odpuścił.
▶Bel proszę Cię... - złapał mnie za ramię. Odwróciłam się do niego twarzą.
▶Czego? - warknęłam.
▶Wampiry są niebezpieczne. Mogą Cię zabić w mgnieniu oka! Czy ty masz pojęcie na co się naraziłaś przebywając z nim?!
▶A co? Ty może nie zrobisz mi krzywdy będąc wilkiem? - chłopak zamarł. Nic nie powiedział - Tak myślałam - prychnęłam.
_______________
No ładnie... Bella spotkała wampira. Tylko... czy to wyjdzie jej na dobre? A może przystworzy kłopoty? Jak myślicie? Brandon okaże się tym złym?

MY HEART SURVIVE - ZakończoneWhere stories live. Discover now