Rozdział 13

111 5 0
                                    

*Nico*
Nowy Rzym wyglądał jak zwykłe miasto. No może nie pod względem architektury, która była mieszanką rzymskiej i greckiej. Widziałem, że mu się podoba dlatego też starałem sie mu pokazać to wszystko z jak największą dokładnością.
- Podoba Ci się? - spytałem rozglądając się by po chwili zatrzymać wzrok na jego uśmiechniętej buźce.

*Seth*
- Owszem... To naprawdę piękne miejsce. Do tego bez potworów - zaśmiałem sie rozmarzony. Wyglądało jak zwykłe miasto, jednak otaczali mnie półbogowie, duchy i potomkowie półbogów. Niesamowite miejsce.

*Nico*
- Tak, to największy plus - przyznałem podchodząc co fontanny na głównym forum, zerkając w stronę restauracji.
- Nie jesteś głodny? Możemy coś zjeść i pozwiedzać dalej - spojrzałem na niego. Wiedziałem, że on jest częściej głodny niż ja i nie chciałem go zmuszać do spaceru o pustym żołądku.
- Wieczorem chce cię zabrać w jeszcze jedno miejsce

*Seth*
Usiadłem obok niego, dalej zachłannie wszystkiemu się przyglądając. Na samo wspomnienie jedzenie, cicho zaburczało mi w brzuchu.
- Lekko jestem, ale nie chcę cie naciągać na nic... Spokojnie możemy dalej spacerować.

*Nico*
- To nie jest naciąganie. W końcu ty mi kupiłeś słodycze. Teraz Ci się odpłacę. Możemy iść na gofry jak masz ochotę - zerknąłem w stronę jednej z budek przy głównej drodze. Chciałem poczuć sie jak normalny facet, tak jak wtedy, kiedy byłem z nim w Denver i nikt nas nie atakował. Takie wspomnienia były najlepsze jakie miałem. Kiedy nie musiałem martwić się niczym. Potworami, tym, że ludzie tutaj za mną nie przepadają. Niczym. Liczył się tylko dzień spędzony z tym małym, rudym terrorystą.

*Seth*
- Ja ci kupiłem słodycze.. A kto płacił za maca? I za motel? - spytałem patrząc na niego.. Jednak na samą myśl o gofrach, ślinka mi poleciała.
- Chodź w sumie.. Jeśli mając z jagodami to mogę się w sumie skusić. Chyba że mogą być niebieskie - westchnąłem rozmarzony opierając się o niego niepewnie.

*Nico*
- Chodźmy sprawdzić - złapałem go niepewnie za rękę i zaraz pociągnąłem w stronę budki z goframi. Tak jak Seth chciał były jagody ale niebieskich mu nie mógł wyczarować. Zaśmiałem się tylko i dla siebie wziąłem z bitą śmietaną i wiśniami, czekając na to co weźmie Seth.

*Seth*
- No nic... to ja poproszę z jagodami i borówkami z polewą z gumy balonowej - nie było to jakoś zajebiste połączenie... ale było niebieskie. W końcu dostałem swojego, zaraz biorąc sie za jedzenie. Dość szybko się umorusałem, niebieską polewą.

*Nico*
Zacząłem jeść swojego gofra, zerkając czasem na Setha który wyglądał jak dziecko. Naprawdę. Uśmiechnąłem się na sam ten widok kończąc swojego gofra i pokręciłem głową, skręcając w jedną z uliczek.
- Ubrudziłeś sie - stwierdziłem z rozbawieniem, zatrzymując się i zaraz ścierając mu z policzka niebieską polewę.
-...ale i tak cały sie kleisz - zachichotałem oblizując palec ze słodkiej cieczy.

*Seth*
Był taki pyszny. Słodki, niebieski i w ogóle doskonały. Zwłaszcza że jadłem w towarzystwie Nico. Gdy wypomniał mi mój stan, zarumieniłem sie lekko.
- Wybacz.. – a kiedy starł mi polewę, odwróciłem wzrok by zaraz sie oblizać.
- Lepiej?

*Nico*
- Lepiej - kiwnąłem głową i nachyliłem się by pocałować go lekko. A był to chyba najsłodszy pocałunek jakiego miałem okazje doświadczyć. Nie trwało to jednak długo bo dalej byliśmy na mieście. Ale tak na dobrą sprawę to ani ja ani on nie byliśmy tu mile widziani więc co mamy do stracenia?

*Seth*
Gdy mnie pocałował, uśmiechnąłem się zaraz delikatnie. W końcu będę musiał mu to wprost powiedzieć. Ale to jeszcze nie teraz. Bardzo sie tego bałem.
- To.. gdzie teraz?

Seco my worldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz