Nico wiedział jedno. Jeśli ktoś powiedziałby mu, że kiedyś będzie naprawdę szczęśliwy... Wyśmiał by go na starcie. A jednak. Minęły trzy lata i z Sethem układało mu się idealnie. Oczywiście nie licząc drobnych sprzeczek, których powodem był... Will Solace. Nie ważne jak Nico zapewniał Setha o swoich uczuciach, ten uparcie dalej był zazdrosny o syna Apolla. Jednak to historia na później.
Przez ten cały czas, podróżowali po świecie. W obozach zatrzymywali się na góra miesiąc i znów w trasę czy na misję. Takie życie im odpowiadało. Nie byli nigdzie uwiązani, jednocześnie mieli miejsce, do którego mogli wrócić. No i ukochana osobę obok. Życie jak z bajki.
Jednak nic nie trwa wiecznie. W pewnym momencie dostali osobne misje. Nico swoją ukończył przeciągu tygodnia. Jednak Setha nie było znacznie dłużej. Ten czas di Angelo spędził w Obozie Jupiter, pomagając Reynie. Czasem spotykając się z Willem, do póki i on nie zniknął na misji. Pojawił się po około tygodniu, jednak nie sam. Okazało się że polował na stado empuz, które dla odmiany miały chrapkę na dziewczynkę. To właśnie z nią Will przekroczył brzeg małego Tybru.
Nico stał w pewnej odległości, przypatrując się tej scenie zszokowany. Chodź nie powinno go to dziwić. W końcu to był Solace, on nikogo by nie zostawił.
Od tamtego czasu minęły ledwo dwa tygodnie, jak Will musiał wyruszyć na kolejną misję. Stanął w drzwiach mieszkania Nico, prosząc go o zajęcie się małą.
- Żartujesz sobie prawda? Wiesz, że ja i dziecko to nie jest dobry pomysł... W dodatku nie wiem co powie na to Seth. - zaprzeczył Nico, wiedząc że to się źle skończy.
- Mroczku no proszę... Bianka z pewnością cię polubi. - uśmiechnął się do niego i spojrzał na dziewczynkę. Will wiedział że Nico mu nie odmówi. Jednak wolał mieć dodatkowego asa w rękawie. Mała ma ledwo 3 latka, i nie pamiętała jak miała na imię. Przez co Solace zaczął się zastanawiać jak wyglądało jej życie do tej pory... I jakim cudem przeżyła. Dla di Angelo to był szok. Jednak podziałało. Może to nalegania Willa. Może sama dziewczynka. A może faktycznie jej imię, które było zupełnie jak jego starszej siostry. Nie było to ważne. Nico ostatecznie zgodził się zaopiekować małą na czas wyjazdu Solaca do Obozu Herosów. Chodź obiecał sobie że kiedyś coś zrobi synowi Apollina. W końcu ten ciągle w coś go wrabia.Kolejne dni mijały, a ciemnowłosa dziewczynka, na dobre zaklimatyzowała się w jego mieszkaniu. Nico podejrzewał również że chyba go polubiła, co nie do końca mu się podobało. Zwłaszcza że dni spędzone z nią i dla niego stawały się coraz bardziej znośne. Bał się że ostatecznie tak się do niej przywiąże, że nawet jak Will po nią wróci, nie będzie chciał jej oddać. Chodź to samo w sobie złe nie było. Największym problemem Nico na obecny moment, to jak to wszystko wytłumaczy Sethowi. Spodziewał się niezłej awantury. W końcu... To Solace go w to wrobił. Chłopak nie rozumiał tej nienawiści Setha do jego przyjaciela. Czy nie raz już mu udowadniał że dla niego liczy się tylko on? Nagle tak wyczekiwany powrót na ukochanego, stał się naprawdę przerażającą wizją.
Seth nie miał pojęcia co się dzieje, bo mimo tego że sam miał telefon, rzadko korzystał z niego w ten sposób. Mógłby zadzwonić do ukochanego, powiedzieć mu co się dzieje. Jednak nie mógł. Mogło to sprowadzić koszmarne problemy na oboje, a tego rudzielec wolał uniknąć. W końcu nie mógłby narazić go na niebezpieczeństwo. A to była ostatnia rzecz jaką by chciał. Te trzy lata z Nico były dla niego rekompensatą za pozostałe dwadzieścia. Seth nigdy nie czuł się szczęśliwszy. Nawet fakt życia w drodze mu nie przeszkadzał. Chodź ukrywał przed ukochanym fakt, że sam starał się uzbierać trochę pieniędzy i poszukać jakiegoś niewielkiego mieszkania w mieście. Może w Nowym Jorku? W końcu gdy przebywali w Obozie Herosów, musieli spać osobno. Rudzielec nie chciał spędzać ani minuty bez niego. A tak? Mieli by własny kąt. Może i nie mogli by tam zamieszkać na stałe, ale zawsze na jakiś czas.
Westchnął głośno, wiedząc że to może naprawdę dziwnie wyglądać. Czasem jego zachowanie tak bardzo wpasowuje się do schematu zwykłego stalkera. Ale co miał poradzić na to że tak go kochał? I do tego jeszcze ta misja od olimpijczyków. Czemu to musiało tak długo trwać?
Ale w końcu mógł wrócić. Po dwóch długich miesiącach, nareszcie będzie mógł zobaczyć się z ukochanym. Nawet po trzech latach, dla Setha fakt że Nico go kocha, było czymś niepojętym. Jadąc do San Francisco, ledwo siedział na miejscu. Dla tej małej rudej wiewiórki, dwa miesiące to stanowczo za dużo. W końcu dla herosa każdy dzień to walka o przetrwanie. Nie mówiąc o tygodniu a miesiące.. To marzenie. Przynajmniej dla dzieci wielkiej trójki.
Będąc już w mieście, wezwał swojego przyjaciela, Mrocznego. Wiedział że pegaz jest w Obozie Jupiter. Ostatnimi czasy tylko tam można go złapać, co bardzo zastanawiało chłopaka. Jednak zwierzak milczał jak zaklęty. Kiedy Mroczny go zobaczył, zarżał cicho na przywitanie, skubiąc jego rude włoski. Chłopak zaśmiał się cicho, głaszcząc go po chrapkach.
- Też się cieszę że cię widzę. - Mruknął cicho, zaraz wskakując na jego grzbiet. Pegaz podreptał jeszcze chwilę w miejscu, opowiadając Sethowi co go ominęło. Dopiero gdy skończył, zabrał go do Nowego Rzymu. Był tutaj już tak częstym bywalcem, że ludzie praktycznie przestali uciekać na sam jego widok. To że nikt nie reagował przerażeniem na jego osobę, bardzo go cieszył. Fakt, czasami zdarzało się że pojawiał się Set, ale... dzięki pewnemu aniołowi, rudzielec zaczynał uczyć się, nad nim kontrolować. Chodź wiadomo że nie zawsze to wychodziło. Jednak teraz Seth nie chciał o tym myśleć. Strażnicy na jego widok, nie spięli się i nie kierowali w jego kierunku broni. Co jeszcze bardziej poprawiło mu humor. Przeszedł przez tunel, z Mrocznym u boku. Po chwili pożegnał się z przyjacielem i można rzec, że pobiegł w kierunku mieszkania. Po koło piętnastu minutach, stał już przed drzwiami mieszkania. Otworzył je niepewnie, wchodząc do środka. Był przekonany że o tej godzinie Nico już śpi.
Jednak di Angelo nie spał. Siedział w kuchni na parapecie, wpatrując się w rozświetlone miasto. Miał za sobą bardzo udany dzień w towarzystwie Bianki. Pokazywał jej okolicę mieszkania, jednak ona uparcie chciała zobaczyć resztę Obozu Jupiter. Chcąc nie chcąc, był zmuszony jej pokazać. Odwiedzili Reynę, która była śmiesznie zauroczona małą dziewczynką. Oczywiste było że wypomni mu jego ojcostwo. Pretorka była przekonana że Nico naprawdę jest dobrym tatą. Chodź di Angelo miał inne zdanie na ten temat. On nie chciał być ojcem. Czekał na powrót Willa i wtedy małą zamieszka z nim. Jednak fakt faktem, że każdy dzień spędzony z nią, stawał się coraz mniej uciążliwy.
Teraz chłopak miał naprawdę wielki mętlik w głowie. Dopiero co położył małą spać i miał chwilę ciszy. Tęsknił za ukochanym, a jednocześnie bał się jak zareaguje widząc małą. Kiedy usłyszał skrzypnięcie drzwi, westchną cicho. Zrozumiał że jednak będzie musiał, wytłumaczyć mu to dzisiaj. Wstał szybko, idąc od razu do przedpokoju. O mało co się nie zderzyli czołami, co od razu przypomniało Nico o jednym spotkaniu w Obozie Herosów, od którego się wszystko zaczęło. Objął go w pasie, tuląc do siebie bez słowa. Nie znał słów które opisały by to co czuł. Nigdy nie czuł takiej tęsknoty. Dzień bez niego, wydawał się tak dziwnie pusty, nawet jeśli miał czym zapełnić sobie czas. W końcu w Obozie Jupiter miał swoje obowiązki, no i teraz jeszcze mała Bianka którą ktoś musiał się opiekować. Chodź nie uważał by dobrze mu z tym szło. Westchnął cicho, by odsunąć się od niego kawałek. Po chwili pocałował go krótko, patrząc mu w oczy.
- Tęskniłem za tobą... - Wyszeptał z lekkim uśmiechem.
- Ja za tobą też. - Odpowiedział bez wahania, zaraz na dłużej łącząc ich usta w czułym pocałunku. Nie spodziewał się że o tej godzinie ukochany będzie na nogach. Bez krępacji wtulił się w niego, zaciskając ręce na jego koszulce. Tak dawno nie mógł się do niego przytulić. Ba! Nie mógł go nawet zobaczyć. Jego brak, był dla Setha katorgą, z którą nie dawał sobie rady. Nico miał podobnie. Brakowało mu jego dotyku. Smaku jego ust, zapachu, nawet samej obecności. Mógł śmiało powiedzieć że przez te trzy lata, zwyczajnie się od niego uzależnił i to naprawdę mocno.
- Długo ci się zeszło... Byłem pewien, że wrócisz znacznie szybciej. - Powiedział spokojnie, dalej patrząc w jego śliczne niebieskie oczy. Nawet nie myślał o tym żeby się odsunąć, w dalszym ciągu go obejmując. Seth lekko spochmurniał, co od razu zaniepokoiło Nico.
- Wybacz... Chciałem wrócić jak najszybciej, ale się nie dało. Potwory dziwnie się zachowują. Artemis musiała współpracować z Apollem... Rozumiesz to? Oni razem, a ja z nimi. Na bogów to były ciężkie dwa miesiące. - Jęknął podłamany, żeby zaraz pocałować namiętnie ukochanego. Tyle czasu w towarzystwie Apolla. Rudzielec myślał że zwariuje ze swoim opiekunem.
- Naprawdę? - Spytał Nico, zamyślając się na chwilę. - A myślałem, że to tylko u mnie te potwory były jakieś dziwne. - zaraz odwzajemnił ochoczo pocałunek, ciesząc się jego bliskością jak tylko mógł.
Ta chwila mogła by trwać znacznie dłużej. Pewnie usiedli by w kuchni, opowiadając sobie, co się działo przez czas kiedy się nie widzieli. Nico miał nadzieję na tak spędzony czas. Może nawet... Zaraz zbeształ się w myślach. Przecież nie mogli. Mieli gościa o którym jego ukochany jeszcze nie wiedział. Jednak jego niewiedza nie trwała długo. Po chwili do pokoju weszła Bianka. Była zaspana i miała nienaturalnie rozszerzone źrenice. Brunet od razu domyślił się co się stało. Małej musiał przyśnić się koszmar.
- Nie... jest z nimi coraz większy... - Seth urwał, dostrzegając dziewczynkę stającą kawałek od niech. Odsunął się szybko od niej, i tym samym od Nico.
- Emmm.. No tak... Jest pewna sprawa o której musimy porozmawiać. - mruknął drapiąc się po karku. Wiedział że ukochany się wkurzy.
- ...problem... - dokończył blady jak ściana. W jego oazie spokoju właśnie pojawił się demon, niszczący cały spokój. Demon o długich ciemnych włosach, wielkich czekoladowych oczach, teraz rozszerzonych ze strachu, oraz z buzią aniołka.
- Seth... Tylko mi się nie denerwuj. - mruknął szybko Nico. Dziewczynka podbiegła do niego, tuląc się do jego nogi. Nie wiedziała co myśleć o rudzielcu. Bała się go i nie ufała mu, co było bardzo dobrze widać w jej oczach. Seth nie dziwił się jej i nie miał jej za złe. Może inaczej. Nie miał jej za złe że patrzy na niego z lękiem i nieufnością, nie podobało mu się to że tutaj jest i tak ufnie przytula się do nogi jego chłopaka. Jednak to właśnie ten gest tak zaniepokoił chłopaka. Oznaczało to że mała nie była tutaj tylko kilka dni. Tak ufnie tuliła się do Nico. Ścisnął przerażony pięści. Przez myśl mu przeszło że może niepotrzebnie wracał. Jego ukochany chyba miał towarzystwo i widocznie ono mu nie przeszkadzało.
- To jest Seth. - powiedział brunet do dziewczynki, wskazując ręką na rudzielca. Po chwili spojrzał na ukochanego. - A to jest Bianka. - Wyjaśnił głaszcząc dziewczynkę po głowie.
- C..co tu robi... dziecko? - Spytał znowu cofając się o krok. Poczuł łzy pod powiekami które nieprzyjemnie piekły.
- To długa historia... Seth odpowiem ci na wszystkie pytania ale najpierw się uspokój. Proszę... - Mruknął cicho Nico, nie chciał by jego ukochany się przejmował. - Will był na misji i uratował ją przed kilkoma empuzami. Ale potem musiał wracać pilnie do Obozu Herosów i... no i zostawił ją na jakiś czas u mnie.
Brunet wiedział że to się źle skończy. Widział ten prawie niedostrzegalny gest. Seth położył rękę na rękojeści miecza i zmarszczył brwi, jakby zastanawiał się w jaki sposób zabić syna Apollina. Nico bardzo dobrze znał swojego chłopaka, bo to właśnie podobne myśli latały pod rudą czupryną. Seth myślał czy jego patron bardzo się wkurzy jak zabije mu jednego syna. Ale w końcu problem by zniknął. Był gotów jeszcze tego samego dnia pojawić się w Obozie Herosów.
- Solace powiadasz? - Spytał wiedząc że ten durny blondyn w końcu się doigrał.
- Przestań! - Nico podszedł do niego i położył dłoń na jego. - To tylko na jakiś czas. Will wróci i wszystko wróci do normy. Po za tym sam się zgodziłem. - uśmiechnął się lekko. Co prawda zgodził się pod dużym wpływem Willa ale o tym postanowił mu nie mówić. Wiedział że Seth go za to zabije. Czuł na sobie jego przerażone spojrzenie.
- To może na ten czas ja się wyniosę... - Wyszeptał spuszczając wzrok. Dla niego to było piekło, a dla Seta raj. On i dziecko w jednym domu? Katastrofa murowana.
- Co? Nie. Mowy nie ma.. - Odpowiedział od razu Nico. Odwrócił się na chwilę do Bianki i poprosił ją, żeby poszła do siebie. Zawahała się by zaraz przytulić się do nogi Nico.
- Dobranoc. - Mruknęła cicho do obojga i zaraz pobiegła w głąb mieszkania.
- Niby dlaczego miałbyś się wynieść? - Spytał di Angelo, patrząc znowu ukochanemu w oczy.
- Żartujesz prawda? - Rudzielec patrzył na niego, nie mogąc uwierzyć że zadał tak głupie pytanie. - Małe dziecko w moim otoczeniu. Jeszcze mogę się założyć że wszyscy ją uwielbiają. Zgadnij co może się stać?
- Przesadzasz. Powoli umiesz go kontrolować. Dawałeś radę wcześniej. Teraz też dasz radę. - Myślał wcześniej o Secie, jednak nie sądził że ukochany będzie aż tak przewrażliwiony na tym punkcie.
- Kontrolować? Nico... Taka kontrola to nic. Gdybym umiał go całkiem zagłuszyć to co innego. Ale... Dalej jest wielkie ryzyko. - Objął się rękoma, drżąc lekko. Nico zrobił krok w jego stronę i objął go niepewnie, mając nadzieję że się uspokoi.
- Wiem, że się boisz ale wierzę, że dasz radę... Zaryzykowałeś w moim przypadku. Zaryzykuj i teraz. Po za tym, masz mnie prawda? Zawsze jestem przy tobie i jeśli będzie taka potrzeba to razem do powstrzymamy. - Miał nadzieję że skoro nie raz mu się to już udawało, to może kolejnym razem tez się uda. Nawet jeśli będzie ciężko. Poczuł jak Seth się w niego wtula spanikowany. Dostrzegł też ten przeklęty odruch, który miał rudzielec gdy się denerwował. Złapał szybko jego rękę, by już nie drapał lewego przedramienia. Wiedział czemu to robi. To tam zawsze pojawia się tatuaż który tak go bolał, gdy tylko Set przejmował kontrolę.
- A jeśli nie podołam? Jeśli... coś jej zrobię?
- Wierzę, że dasz radę. Nie martw się, Set nic jej nie zrobi. - Poprawił go zaraz.
- Set to ja. Więc gdy on coś zrobi, to też jest moja wina. - Spojrzał mu w oczy. Czuł się tak cholernie słaby. Wiedział że za każdym razem gdy pojawia się Set, naraża na niebezpieczeństwo setki osób. A najbardziej Nico.
- Set to Set, a ty to ty. To nie jest nigdy twoja wina. - Podsumował, zaraz łącząc ich usta w krótkim, ale czułym pocałunku. Czuł ręce rudzielca obejmujące go za szyję. Seth postanowił że już nie będzie się z nim sprzeczał, chodź dalej pamiętał ilu herosów Set zabił jego ręką, oraz ile osób skrzywdził. W tym właśnie Nico i swojego brata Percyego.
- Więc jak? Zostajesz tutaj?
- Niech ci będzie. Zostaję.
- Dziękuję.
- Nie masz za co dziękować.
Brunet naprawdę nie chciał, żeby on gdzieś znikał. Do tego tylko z powodu małej dziewczynki. Potrzebował go obok siebie. Pocałował go zaraz w szyję, z lekkim uśmiechem. Zaraz usłyszał z ust ukochanego cichutkie mruczenie, które jak zawsze spowodowało u niego przyjemny dreszcz podniecenia.
- Mam za co... - Zaczął składać pocałunki na jego skórze. Jednak tą przyjemną czynność przerwało głośne burczenie w brzuchu rudzielca.
- Wy..wybacz - Wydukał lekko czerwony, zaraz zasłaniając rękoma brzuch.
- Chodźmy może najpierw coś zjeść... tak będzie lepiej - Zaśmiał się odsuwając od niego.
- Nie musimy... możesz kontynuować. - Westchnął z lekkim uśmiechem Seth. Zaraz złapał go za rękę i znów się do niego przytulił. Nie zamierzał go teraz puszczać. Nie widział go tak długi czas, że teraz zwyczajnie chciał się nim nacieszyć. I nie pozwoli by głupi brzuch mu to zepsuł. Nico już chciał się upewnić co do tego, jednak nawet nie zdążył, jak znów poczuł jego małe ciałko wtulające się w niego. Bez chwili wahania zaczął znów całować i gryźć rudzielca po skórze, wsuwając jedną rękę pod jego koszulkę na plecach. Wiedział doskonale że to jedna z najbardziej wrażliwych części jego ciała. Nie ukrywał że lubił wykorzystywać tą informację. Muskał palcami jego skórę, nie odrywając ust od jego szyi. Uważał że zdecydowanie za długo go nie widział. Jednak zadowolone pomruki Setha, wynagradzały mu to czekanie. Do tego gdy tylko dotknął jego pleców, ten wygiął się lekko a cichy jęk wydobył się z jego ust.
- Ni...nico... z..zostaw moje p..plecy. - Wydukał cały czerwony.
- Niby czemu miałbym to zrobić? - Spytał wsuwając i drugą rękę pod jego koszulkę. Zaczął wodzić palcami wzdłuż jego kręgosłupa. Najpierw pnąc się palcami coraz wyżej, by zaraz znów mieć je bardzo nisko.
- Czemu miałbym to zrobić? - Spytałem wsuwając i drugą rękę pod jego koszulkę, głaszcząc go delikatnie po plecach, pnąc się palcami coraz wyżej by zaraz znów bardzo nisko.
- Bo... - Jęknął cicho, zakrywając zaraz ręką usta. - Nico... proszę.. - Wymamrotał zażenowany. Seth doskonale wiedział że jego miłość, kocha się nad nim znęcać w ten sposób. Nienawidził swoich pleców, które były jego największym słabym punktem.
- Ale twoje reakcje są urocze. - Stwierdził całkiem poważnie, by zaraz ugryźć go w szyję. Zatrzymał się na niej na tyle długo, by zostawić na niej czerwony ślad w postaci malinki. Oczywiście nie odpuszczając miziania go po plecach.
- Wcale że nie - Kolejny głośniejszy dźwięk wydobył się z jego ust. Spojrzał Nico w oczy, lekko czerwony. Zaraz pocałował go namiętnie, za bardzo tęsknił za jego ustami by od tak je teraz zostawić. Chłopak zadowolony odwzajemnił pocałunek, wsuwając język w jego usta, wbijając leciutko paznokcie w jego skórę na plecach. Zdecydowanie potrzebował jego bliskości, jako wynagrodzenie za brak jego osoby przez tak długi czas. Widział spojrzenie Setha, patrzył na niego z lekkim wyrzutem. Rudzielec zastanawiał się dlaczego ukochany musiał znać go na wylot. Ale w końcu to nie takie dziwne. Są już ze sobą trzy lata. Przez ten czas zdążył go poznać naprawdę dobrze, i to ze wzajemnością. Zamyślił się chwilę po czym zaczął go lekko drapać po pleckach, jednak tak by nie zostawić mu żadnych śladów. Mimo to wykorzystywał fakt, że wiedział jak to na niego działa. Poczuł jak Seth wygina się pod wpływem jego dotyku. Uwielbiał jego reakcje. Zachowywał się wtedy, jakby się rozpływał pod jego dotykiem i t dosłownie.
- Nico... - Mruknął mu do ucha. Chciał coraz więcej, a to nie wróżyło nic dobrego. Objął bruneta w pasie, zaraz podwijając mu koszulkę.
- Coś nie tak? - Wymruczał mu do ucha niewinnym głosikiem. Zdawał sobie sprawę że nie powinni tego robić. Bianka mogła nie spać. Ale on już samymi jękami i słodkim głosikiem go nakręcał.
- Ummm... Bo... - Nie wiedział co powiedzieć. Tak bardzo chciał jego bliskości. Takiej którą tylko on mógł mu dać. Bolało go to że przez TO coś w pokoju obok, nie mógł jej dostać.
- Bo? - Spytał cicho. Pomiział go po łopatkach, mrucząc mu cicho do ucha. To nie było w porządku, ale pragnął go mieć teraz dla siebie całego. Koniec końców i tak pewnie nic z tego nie będzie.
- Dobrze wiesz co. - Zdjął z niego bez wahania koszulkę. Seth uważał że skoro Nico już go nakręcił, to mam mu dać więcej. A tego właśnie bardzo chciał.
- A jak ci powiem, że nie wiem? - Pozwolił mu zdjąć z siebie koszulkę. Zaraz jednak skończył udawać głupka i pozbawił go i jego górnej części odzieży. Mając teraz łatwiejszy dostęp do jego pleców. Nawet nie zwracał zbytniej uwagi że dalej byli w kuchni.
- To ci powiem że jesteś głupi. - Mruknął rozpinając mu spodnie. Gdy tylko ukochany był bez koszulki, rudzielec bez krępacji zaczął podziwiać jego piękne ciało, ozdobione tatuażami.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak było wspomniane, kolejny rozdział jest w 3 osobie. Mam do was ogromną prośbę, chcę znać wasze opinię. Czy wolicie tak jak było, czy mam edytować rozdziały na taką formę?
Thal

CZYTASZ
Seco my world
FanfictionChcę wam pokazać pewien związek. Związek dość specyficzny.. ale na swój sposób uroczy. Przenieśmy się do świata mitów i legend. Do świata Greckich bogów i mitycznych stworzeń. Do świata do którego należy Percy Jackson Jednak nie o nim będą te opow...