Rozdział 14

167 7 0
                                    

*Nico*
Will zabrał mnie do miasta. No i oczywiście z jego 30 minut zrobił się calutki dzień. Dosłownie. Do domu wróciłem dopiero po zmroku. Nie było mi to na rękę ale miałem nadzieję, że Seth nie będzie zły. Otworzyłem drzwi, wchodząc do środka. Zdjąłem buty i rozejrzałem się pod domu. Rudzielec siedział na kanapie w salonie więc usiadłem obok niego, nie bardzo wiedząc jak się wytłumaczyć. Przez Solaca po prostu straciłem poczucie czasu.

*Seth*
Nie wiedziałem co mam robić. Jego pół godziny, stało się całym dniem. Gdy wrócił, siedziałem na kanapie oglądając na telefonie TV Olimp. Udawałem że go nawet nie zauważyłem.

*Nico*
- Seth... - zacząłem, spoglądając na niego.
- Przepraszam za dzisiaj. Straciłem poczucie czasu po prostu, a Will sie upierał, żebym został z nim jeszcze chwilę..

*Seth*
- Nic się nie stało - mruknąłem obojętnie dalej wpatrując się w ekran telefonu. Bolało mnie to co zrobił. Olał mnie całkowicie dla Willa. WILLA SOLACE.... Drażniło mnie to tak cholernie.

*Nico*
- Nie umiesz kłamać - powiedziałem i obróciłem się przodem do niego.
- To tylko jedna taka sytuacja.. to się więcej nie powtórzy - mruknąłem mając nadzieję, że jednak mi uwierzy i przestanie się obrażać

*Seth*
- Nie kłamię - mruknąłem zaraz wzdychając cicho i wyłączając telefon. Już chciałem coś powiedzieć, gdy do mieszkania znowu wpadł Solace.. No to są chyba jakieś żarty. Wkurzony schowałem telefon do kieszeni i wyszedłem z domu idąc na arenę.

*Nico*
Tym razem i ja się trochę zirytowałem.
- Seth czekaj... - chciałem go złapać za rękę ale on zdążył już wyjść. No i nie ukrywam, że trochę pożarłem sie z Will'em o to, że wpada tutaj jak gdyby nigdy nic. Co prawda przeprosił ale jego głupi uśmieszek niezbyt mnie przekonywał. Wyminąłem go, ubrałem swoje buty i wyszedłem za Sethem, szukając go wzrokiem. Solace zaraz mnie dogonił jednak odesłałem go do domu.

*Seth*
Poczułem łzy pod oczami. Z resztą. Niech sobie spędza czas z Willem. Może jednak ja się naprzykrzam? Wkurwiony wyciągnąłem miecz zaraz wyżywając się na jakimś manekinie. Paru rzymian patrzyło na mnie zaskoczonych.

*Nico*
Nie miałem pojęcia gdzie on mógł pójść. Sprawdziłem chyba każde miejsce w nowym Rzymie ale nic. Nawet skoczyłem na wieżę, na której byliśmy wczoraj. Też go nie było. Powoli kończyły mi się naprawdę pomysły ale pomyślałem, że w sumie mógł iść w jeszcze jedno miejsce. Skierowałem się w stronę areny.

*Seth*
Stanąłem w końcu wpatrując się w resztki manekina. Nie zostało tam wiele. Strzępki materiału, resztki drewnianego stojaka... Wyobrażałem sobie że to Will. Dostrzegłem kątem oka że w moim kierunku szedł jakiś typek.

*Gerard*
Ten mały rudzielec zrobił na mnie naprawdę spore wrażenie. Nie sądziłem, że ktoś jego pokroju może tak dobrze walczyć ale zaimponował mi. Podszedłem pewnym krokiem do niego, chowając swój miecz do paska.
- Coś taki zły ? - spytałem, posyłając mu czarujący uśmiech.

*Seth*
Spojrzałem na typka dalej zły. Poprawiłem grzywkę mając ochotę wyżyć się tym razem na nim.
- Nie jestem zły.. Przyszedłem jedynie potrenować..

*Gerard*
- Właśnie widać - zaśmiałem się cicho.
- Wyglądasz jakbyś dostał kosza od dziewczyny - podszedłem do niego niebezpiecznie blisko. Był ode mnie sporo niższy i mniej umięśniony ale musze przyznać, że był uroczy.

*Seth*
Przełknąłem głośno ślinę robiąc krok w tył.
- Nikt mi nie dał kosza... O to się martwić nie musisz - dziwiłem się że był tak blisko, nie bał się mnie? Każdy mnie tutaj znał. Przerażałem ich.

Seco my worldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz