*Aiden*
Otworzyłem drzwi baru i przepuściłem ją. Przechodząc za nią przez próg z ciemnej ulicy oślepiło mnie na chwilę jasne światło lamp w barze. Z moich włosów wielkimi strugami spływały krople wody. Koszulka była tak mokra, że przylepiła się do mnie. Na szczęście z całego ubioru glany przetrwały, ich nic nie zniszczy. Glany to nie buty, glany to styl życia. Odgarnąłem ręką mokre włosy do tyłu i rozejrzałem się. Panował tu zawsze ten sam dobry klimat, w powietrzu unosił się zapach smażonego sera, bekonu i frytek, a w głośnikach leciała jej ulubiona piosenka Davida Bowie "Heroes". Całe pomieszczenie składało się z 9 boksów, które były obite bordową skórą. Między nimi stały srebrne metalowe stoliki, na których ustawiono pudełko serwetek i szablonik menu. Naprzeciw drzwi na końcu lokalu znajdowało się przejście do kuchni i kasa. Oprócz tego wszystkiego za boksami w lewym tylnym kącie stała szafa grająca. Były tam najlepsze stare składanki, których często słuchaliśmy z Jenn.
Jenny była mniejsza ode mnie chyba nawet o połowę. Miała farbowane platynowo-brązowe włosy z turkusowymi paskami z przodu, które sięgały jej do ramion. Zawsze zapinała je w kitkę. Jej niebieskie oczy zawsze przykuwały uwagę innych. Kiedy uśmiechała się można było zauważyć jej dołeczki w policzkach, które zawsze skrzętnie ukrywała przed ludźmi, bo uważała je za brzydkie. Dla mnie była piękna, jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna.
Teraz staliśmy przy wejściu i rozglądaliśmy się za Margo i Ravim. Bar był praktycznie pusty, nic dziwnego, była już prawie 22. W jednym boksie siedziało jakieś starsze małżeństwo z dzieckiem rozczulającym się nad wielką porcją frytek z majonezem. Dalej samotny mężczyzna jedzący w spokoju kolację. Dopiero na samym końcu tyłem do nas siedziały dwie znajome mi głowy, Ravi i Margo. Kątem oka zobaczyłem, że Jenny też ich dostrzegła i już ruszyła szybko przed siebie. Podążyłem za nią, jednak ledwo zrobiłem parę kroków, a do moich uszu doszedł krzyk dziewczyny.
- Aaaaa! - Jenn leciała do tyłu rozkładając i machając rękoma na wszystkie strony by złapać się czegokolwiek. W ostatnim momencie uświadomiłem sobie co właśnie się dzieje i szybkimi susami pobiegłem w jej stronę. Kiedy włosy dziewczyny już sięgały ziemi z rozpędu padłem na kolana z wyciągniętymi rękoma do przodu tak, że podtrzymałem jej plecy na rękach. Powoli opuściłem ją na ziemię, a głowę ułożyłem sobie na kolanach i spojrzałem na nią z góry. Była oszołomiona, nie wiedziała co się dzieje i wciąż patrzyła na mnie wystraszonym wzrokiem. Z oddali usłyszałem poruszone głosy ludzi i dwa głośne wybuchy śmiechu. Margo i Ravi skręcali się na siedzeniach chichocząc. W końcu Margo wstała i podeszła do nas, wciąż jeszcze chichocząc, a Ravi ukląkł na siedzeniu i oparty o nie przyglądał się całej sytuacji z wielkim uśmiechem.
- Żyjesz Jenny? - spojrzałem na nią, sam też nie mogłem powstrzymać uśmiechu na twarzy. Wyglądała niepewnie jakby analizowała czy płakać czy się śmiać - Może jakbyś tak w chmurach nie bujała za wysoko to stała byś równo na ziemi. - puściłem do niej oczko wciąż pochylając się nad jej twarzą. Dziewczyna w końcu podparła się ręką i usiadła. Rozejrzała się po wszystkich i w końcu gdy zobaczyła tabliczkę z napisem "Uwaga, śliska podłoga!" wybuchnęła śmiechem.
- Niezdara ze mnie.. - próbowała opanować swój śmiech, ale z trudem jej to przychodziło.
- Że aż nie zaprzeczę - wciął się Ravi wciąż obserwując nas z siedzenia z wielkim bananem na twarzy. Zawsze miał te swoje docinki, których nie potrafił powstrzymać, a przez które większość dziewczyn z nim nie gadała. Mimo to był moim kumplem, z nikim nie mogłem czasami pogadać o tym, o czym gadałem z nim, z resztą to przyjaciel ze szkolnej ławki, jak tu się z nim nie dogadać.
CZYTASZ
Kill me Aiden!
Mystery / ThrillerZ dnia na dzień wszystko się zmienia. Nigdy nie wiesz kto odejdzie, a kto zostanie. Miłość dla niektórych jest zbyt skomplikowana by mogli nią normalnie żyć. ** - Dla ciebie zrobię wszystko.. - ciepło jego ramion wręcz parzy. - Więc Aiden, proszę...