17. Szkarłatne plamy

88 11 2
                                    

*Jenny*

Miękki biały dywan drażnił moje nagie stopy. Z sekundy na sekundę w lampce stojącej tuż obok było coraz to mniej białego wina. Wpatrywałam się w tańczące płomyczki ognia w kominku. W dniu, w którym znalazłam listy siostry Rascala, pierwszy raz rozmawialiśmy na poważnie. Od tego czasu kiedy nie miał ataków nawet miło nam się spędzało czas. Byłam pierwszą osobą od wielu lat, z którą mógł zamienić więcej niż parę słów.

W zaledwie parę dni ogarnęłam cały plan domu i bezproblemowo przemieszczałam się z pokoju do pokoju. Znalazłam zejście do piwnic, a także schody prowadzące na górne piętro, gdzie znajdował się ogromny salon z kominkiem, przy którym właśnie siedziałam, biuro zawalone stertami papierów i listów, a także niewielką biblioteczkę. W tym ostatnim miejscu spędzałam ostatnio całe dnie. Studiowanie wszelakich lektur pozwoliło mi się choć trochę oderwać od ostatnich wydarzeń.

W pewnej chwili upijając kolejny łyk napoju, poczułam w żołądku znajome ukłucie. Już dobre pare godzin minęło od zmierzchu, a Rascal wciąż nie wrócił. Wychodząc oznajmił jedynie, że idzie po kolację i jak wróci to zobaczymy jeden z tych śmiesznych świątecznych filmów, które ogląda się w mikołajkowy wieczór. 

Podpierając się mocno lewą ręką o podłoże podniosłam się i usilnie starając się utrzymać pion powędrowałam w kierunku schodów.

Kuchnia na parterze była zawalona brudnymi garami. Chwyciłam drzwi ogromnej lodówki i momentalnie uśmiech zniknął z mojej twarzy. W środku znalazłam jedynie pusty karton po mleku, resztkę masła i puszkę kukurydzy. Mimo wszystko żołądek nie dawał za wygraną. Zabrałam więc kukurydzę i zaczęłam rozglądać się za otwieraczem do puszek.

Siedząc znów wygodnie na miękkim dywanie otworzyłam ostrożnie puszkę. Perspektywa jedzenia samej kukurydzy na "sucho" nie była najlepszym wyjściem, jednak jedynym. W momencie, w którym już miałam zjeść pierwszą łyżkę zorientowałam się, że Rascal stoi tuż nade mną z rozbawioną miną.

- Miałem nadzieję, że wrócę na czas zanim dorwiesz się do lodówki.

- Przepraszam, nie miałam już siły ignorować burczenia w brzuchu.. - posłałam mu lekki uśmiech.

Sięgnęłam po wyciągniętą dłoń chłopaka i wstałam na równe nogi. Rascal zerknął na otwartą puszkę kukurydzy i spojrzał na mnie zamyślonym wzrokiem.

- Masz może ochotę na pizzę?

- Tak! - Uradowana chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę schodów.

Tym razem kuchnia już nie wyglądała na pustą. Rascal uchylił drzwi lodówki i moim oczom ukazały się wypełnione po brzegi jedzeniem półki.

- Robiłaś już kiedyś ciasto na pizzę? - Rascal wyciągnął dużą paczkę mąki z dolnej szafki.

- Tak jakby. Aiden zawsze robił pizzę, a ja tylko się przyglądałam..

- Mhm.. No to tym razem ty będziesz głównym kucharzem - chłopak puścił mi oczko i uśmiechnął się zachęcająco.

Skinęłam głową przytakując i starałam się przypomnieć wszystkie czynności, które mój przyjaciel wykonywał robiąc ciasto. Naszykowałam sobie potrzebne naczynia i dodawałam po kolei składniki do dużej miski. Gęsta masa ciasta lepiła się do moich rąk. Rascal przez cały czas leżał na kanapie wpatrując się w moje wysiłki z iskierkami w oczach. Kiedy ciasto było gotowe rozwałkowałam je, po czym rozlałam warstwę sosu pomidorowego, ułożyłam szynkę, kukurydzę i posypałam wszystko dużą ilością mozzarelli. Z uśmiechem pełnym satysfakcji spojrzałam w stronę chłopaka.

Kill me Aiden!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz