14. Listy

146 14 3
                                    

*Jenny*


Pierwszy grudnia. To już trzeci dzień od kiedy tu jestem. Od czasu pamiętnej nocy, po której to skończyłam lądując w jeziorze, praktycznie nie zamieniliśmy z Rascalem ani słowa. Chłopak rzadko przychodził, zazwyczaj jedynie po to, aby przynieść mi coś do jedzenia.

Siedziałam na dużym łóżku dosuniętym w kąt i wpatrywałam się jak maleńkie krople deszczu spływają po szybie. Znowu była deszczowa pogoda. Niewielki pokój, który teraz należał do mnie, od paru dni był jedynym światem jaki znałam. Brzoskwiniowe ściany nadawały mu uroku w połączeniu z meblami z ciemnego drewna. Na przeciwnej do łóżka ścianie znajdowały się dwie pary drzwi, które rozdzielało niewielkie biurko. Jedne prowadziły do niewielkiej łazienki, a drugie zaś do garderoby. O dziwo była ona wypełniona po brzegi damskimi ubraniami. Znalazłam tam czarne dresowe spodnie i mięciutki niebieski sweter, które teraz miałam na sobie. 

Po prawej stronie od biurka stała szafka z telewizorem. Jak już prędzej sprawdziłam, nie działał żaden kanał. Zapewne antena była uszkodzona, albo w ogóle jej nie było, więc ostatnie dni spędziłam na oglądaniu filmów na DVD i przeglądaniu książek z ogromnej półki we wnęce tuż obok łóżka.

Zamek w drzwiach prowadzących do reszty domu był wciąż otwarty. Dobrze wiedziałam, że i tak nie mam szans uciec. Nawet nie miałam pojęcia gdzie dokładnie jestem. Mogłam jedynie wpatrywać się w świat za oknem, który wydawał się być teraz tak daleko..

Ciche pukanie w drewno wyrwało mnie z zamyślenia. Drzwi lekko się uchyliły i pojawiła się w nich twarz Rascala. Chłopak patrzył na mnie w milczeniu jakby czekał na pozwolenie przekroczenia progu. Jego wzrok dokładnie lustrował mnie z góry do dołu.

- Wejdź.

Rascal wahał się przez chwilę, po czym wszedł do pokoju. Miał na sobie czarną koszulkę i czarne długie bojówki zakrywające ledwo widoczne śnieżnobiałe skarpetki na stopach. Szybkim krokiem podszedł do łóżka stawiając na jego kancie tacę z jedzeniem. Obok wielkiego kubka parującej czarnej cieczy leżał talerz zarzucony stertą naleśników. Sos czekoladowy mieszał się z górą bitej śmietany.

- Pomyślałem, że zgłodniałaś..

- Nie musiałeś, - zobaczyłam malujące się na twarzy chłopaka rozczarowanie - ale dziękuję, zjem.

- Mhm..

Przysunęłam tacę do siebie i wzięłam do rąk gorący kubek z kawą.

- Ja.. - zachrypły głos chłopaka przerwał ciszę - chciałem przeprosić. Za tamten wieczór. Nie chciałem żeby tak wyszło.. Naprawdę bardzo mi przykro..

Spojrzałam w stronę chłopaka wtapiając się w jego ciemne tęczówki. Jego twarz była spięta smutkiem. Chyba na prawdę żałuje.. Szkoda, że nie żałuje porwania mnie...

Na język nasuwała mi się jedynie odpowiedź "nie ma sprawy", ale oboje dobrze wiedzieliśmy, że jest. W tym momencie nie mogłam nawet przełknąć śliny przez rosnącą gulę w gardle. Wpatrywaliśmy się w siebie bez słów. W końcu Rascal spuścił głowę i wolnym ruchem zaczął zmierzać ku drzwiom.

- Zaczekaj! - mimowolnie wyrwało się z moich ust.

Chłopak odwrócił się ku mnie ze zdziwioną miną. Nagle wszystko co chciałam powiedzieć zniknęło. Cały chaos, który miałam w głowie zamienił się w pustkę. Patrzyliśmy na siebie bez słowa. Jego wzrok świdrował mnie na wskroś co utrudniało mi sklecenie jakiegokolwiek zdania. Z trudem wydukałam jedyne słowa jakie mi przyszły do głowy.

Kill me Aiden!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz