20. Nocna panorama

19 3 0
                                    


*Eric*



Gęsty dym unosił się w powietrzu po całej sali wypełnionej tłumem ludzi. Z zawieszonych pod sufitem głośników rozchodził się mocny bas kawałka Got Well Soon zespołu Breton. Gdzieniegdzie pijane dziewczyny wieszały się na szyjach dobrze zbudowanych facetów, nietrzeźwi chłopcy zataczali się w kątach, a barmanki zwinnie przemykały między stolikami zbierając puste szklanki. 

Zatoczyłem wzrokiem koło po sali, aż mętny obraz wyostrzył się, zatrzymując na kropelce potu spływającej po nagim kręgosłupie stojącej przede mną dziewczyny. Biała skąpa sukienka ledwo trzymała się na wąskich ramiączkach odsłaniając całe plecy. Jej biodra ruszały się rytmicznie w boki podkreślając szczupłą sylwetkę i zgrabne, długie nogi. 

Zrobiłem dwa kroki przed siebie i delikatnie przejechałem dłonią po prawym ramieniu dziewczyny. Długie czarne włosy przeleciały mi przed oczyma i stanąłem oko w oko z wymalowaną twarzą intrygującej brunetki. Z uśmiechem na ustach przybliżyła się i zaplotła ręce wokół mojej szyi. Fioletowa szminka skutecznie odwracała uwagę od zbyt gęstego wachlarza sztucznych rzęs, a brokat na policzkach, czy jakkolwiek nazywają to dziewczyny.., zdawał się jednym wielkim odblaskiem kiedy tylko jakaś lapma skierowana została na twarz dziewczyny.

Nie minęło pięć minut bujania się razem w rytm głośnego bitu, a dłonie dziewczyny dyskretnie zaczęły dobierać się do zapięcia paska moich spodni. Chwyciłem delikatnie jej nadgarstki podnosząc je ku górze, ale brunetka od razu wykorzystała ten ruch wyrywając się i chwytając mój kark stanęła na palcach, by w ułamku sekundy musnąć moje usta swoimi. Objąłem ją w pasie i powoli schodziłem dotykiem na pośladki, na co ona jedynie odpowiedziała mocniejszym pocałunkiem. Czułem ogromne podniecenie, ale ciasne spodnie pozostawiały wiele do życzenia. 


***

Kropla potu spłynęła z mojego czoła zatrzymując się na czubku nosa. Włosy zaczesane wcześniej spray'em utrwalającym dawno zostały potargane. Wziąłem kilka głębszych wdechów wyrównując oddech i usiadłem na łóżku opierając się o chłodną ścianę. 

Mały pokój hotelowy miał swoje plusy i minusy. Do plusów należało to, że hotel mieścił się blisko klubowej dzielnicy Londynu oraz pokój znajdował się na zaledwie pierwszym piętrze. Znacznie ułatwiało to wchodzenie po alkoholu, jak i zbieganie po krótkich schodach do pracy na kacu. W minusach z kolei znalazł się biały kolor ścian, który nie dość, że przypominał mi szpitalne sale dla chorych, to był łatwy do zabrudzenia, co swoją drogą już mi się udało. Całą przestrzeń zajmowało tu łóżko usytuowane po środku i niewielka szafa z szufladami tuż obok drzwi do jeszcze mniejszej łazienki. Przez dwa wielkie okna zajmujące jedną ścianę wpadała łuna księżyca, który błyszczał na bezchmurnym niebie. 

Kątem oka dostrzegłem ruch po mojej lewej stronie. Dziewczyna wymruczała coś przez sen po czym przewróciła się na bok kładąc twarz w moja stronę. Jej twarz nie była już tak intrygująca i pewna siebie. Fioletowa szminka dawno zniknęła z jej ust, a spod podkładu miejscami było widać kilka pryszczy i dość spore wory pod oczami. Sztuczne rzęsy za to dalej zdawały się ani trochę nie pasować do jej twarzy, sprawiając wrażenie gigantycznych zasłon na powieki. 

Instynktownie podciągnąłem lekki materiał kapy na nagie ramiona dziewczyny, po czym podparłem się rękoma i wstałem z łóżka. Gdzieś pośród ubrań porozrzucanych po podłodze odnalazłem swoje bokserki i założyłem je. Tuż obok nich leżały moje spodnie, z których wyciągnąłem paczkę papierosów i zapalniczkę. Do plusów tegoż pokoju trzeba by dodać jeszcze jedno. Szerokie parapety przy oknach były niezwykle wygodne, gdy podczas bezsennych nocy spędzałem na nich większość czasu. 

Tytoń zatlił się od podłożonego płomyka gdy zaciągnąłem się dymem. Ciało pokryły ciarki od zimnego powietrza ziejącego z otwartego na oścież okna. Noce robiły się ostatnio coraz to chłodniejsze. Usiadłem na parapecie opierając się jedną nogą o ramę okienną. Lodowate szczypanie zastąpiło rozlewające się po wnętrznościach ciepło wdychanego dymu papierosowego. 

Siedziałem tak w bezruchu dłuższą chwilę wpatrując się w gwiazdy, aż dostrzegłem na niedalekim horyzoncie kilka intrygujących świateł. Cztery kropki rozbłyskiwały parami na przemian, by po pięciu minutach ukształtować na granatowym niebie szary kontur śmigłowca. W sekundzie przypomniałem sobie o tym, którego widzieliśmy w drodze z klubu do hotelu. Zapewne teraz wracał z powrotem do Londynu. 

- Nie śpisz? - Z zamyślenia wyrwał mnie ciche słowa wydobywające się gdzieś z wnętrza pokoju. 

Odwróciłem głowę w stronę źródła głosu i zobaczyłem nagie plecy dziewczyny, która stojąc odwrócona do mnie tyłem szukała swoich ubrań. Po chwili trzymając już wszystko w dłoniach rzuciła je na łóżko i spojrzała na mnie pytająco. Dopiero po chwili zorientowałem się, że wpatruję się w jej ciało wciąż nie odzywając się ani słowem na wcześniej zadane pytanie. 

- Nie jestem zmęczony - rzuciłem wracając wzrokiem do nocnego krajobrazu. - Jest jeszcze wcześnie, a dzisiaj i tak mam dzień wolny - skłamałem, jakby chcąc oszukać samego siebie. 

W tygodniu nie miałem ani dnia wolnego. W końcu to tylko dwa tygodnie pracy. Dwa tygodnie pracy dla wujka, który stwierdził, że otwiera nowy interes i wykorzysta do pomocy bratanka. Tak to jest, kiedy ślepo wchodzi się w biznes wydając wszystkie oszczędności na otwarcie własnego biura, zapominając o kosztach i wymaganiach związanych z remontem. W takich sytuacjach pomoże nie kto inny jak rodzina. W ten sposób już od kilku dni tynkuję, maluję ściany i kleję płytki, a czekają mnie jeszcze panele, fugi i składanie wszystkich mebli. 

- Czwartą rano nazywasz wczesną godziną? Łał. - Dziewczyna wciągnęła na siebie białą sukienkę po czym obeszła łóżko i zarzucając włosy na ramię stanęła przede mną tyłem. - Zapniesz?

W sekundę zszedłem z parapetu i zapiąłem krótki zamek ciągnący się od pośladków po odcinek lędźwiowy, łapiąc po chwili dziewczynę za biodra i przyciągając bliżej siebie. Położyłem swój podbródek na jej ramieniu zmierzając do złożenia pocałunku na jej szyi, jednak dziewczyna była szybsza. Uwolniła się z uścisku i obracając się stanęła ze mną oko w oko. 

- Na dzisiaj już chyba wystarczy - uśmiechnęła się zadziornie, by po chwili zniknąć za drzwiami łazienki z małą torebeczką. Nie minęło pięć minut i dziewczyna pojawiła się z poprawionym makijażem.

- Wiesz co - urwałem w pół zdania spoglądając na krzątającą się po pokoju brunetkę, która ukradkiem rzuciła mi pytające spojrzenie rozglądając się jednocześnie za drugim kolczykiem - nie musisz zakładać sztucznych rzęs. Są jak wielka kotara opadająca ci na oczy - pozwoliłem sobie nawet na mały żart, co ona skwitowała cichym parsknięciem. - Jesteś piękna i bez nich, nie potrzebujesz sztucznych "upiększaczy". 

- Nie robię tego dla ciebie, czy innych, ale dla siebie. I tak, czuję się piękna bez nich i z nimi, więc co za różnica. - Dziewczyna znalazła drugi kolczyk i zakładając go, bez zająknięcia złożyła mi najprostszą odpowiedź. - Może kiedyś jeszcze się spotkamy i akurat nie będę miała na twarzy kotary.

Na jej usta wypłynął szelmowski uśmiech. Ponownie znalazła się przede mną, niespodziewanie wpijając się w moje usta. Namiętny pocałunek trwał chwilę, tak jak trwają pożegnalne pocałunki. Zapewne więcej się już nie zobaczymy, ale kto wie.. Oderwaliśmy się od siebie i dziewczyna odeszła w stronę drzwi. Stojąc na progu odwróciła się w moją stronę.

- Lisa.

- Eric.

Po czym zniknęła zamykając za sobą hotelowe drzwi.

Okno wciąż było otwarte, a ja położyłem się na łóżku i odpaliłem kolejnego papierosa.


*******

Krótsze niż reszta i całkiem inny, nowy wątek, który planowałam już od bardzo, bardzo dawna. Wracam do pisania i chcę ponownie pociągnąć tą opowieść dalej. Strasznie się za Wami stęskniłam i mam nadzieję, że wy za mną choć troszkę też. Do zobaczenia w następnych!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 25, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kill me Aiden!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz