Szła powoli, co chwile przystawała, by usiąść na ławeczce, albo oprzeć się o drzewo. Przechodni patrzyli na nią, jak na obłąkaną, ale ona nie zaprzeczała. Tak się czuła. Jej ciało jej nie słuchało. Szła, jak zaklęta, do miejsca, którego nienawidziła. Gdy ujrzała zarys swojego dawnego domu, wiedziała, że teraz już nie odwrotu. Z trudem powstrzymywała łzy, które coraz mocniej chciały wydostać się na zewnątrz. Bała się, czuła lęk, lecz wiedziała, że musi to zrobić, podjąć odpowiednią decyzję. Zacisnęła mocno pięści, a następnie ruszyła przed siebie. Dotarła do drzwi wejściowych, nacisnęła za klamkę i ...
***
Gdy siedziała na balkonie, w swoim mieszkaniu, zaczęła się zastanawiać, jak sobie poradzi, czy uda jej się wychować dziecko i czy, najważniejsze, wybaczy swojemu ojcu za czyny. Chwyciła kubek herbaty, patrząc na piękne wieczorne słońce. Wzięła łyk napoju, a następnie usłyszała, że ktoś dzwoni do domu. Była zdziwiona tym faktem, więc niepewnie zaczęła iść w stronę drzwi. Otworzyła drzwi i ujrzała stojącego mężczyznę, ubranego w elegancki, drogi garnitur.
- Witam! – ukłonił się lekko – Mam na imię Richard Buchanen. Jestem agentem ubezpieczeniowym, mam dla pani niesamowitą ofertę, czy mogę wejść i ją przestawić? – Erza odetchnęła z ulgą. Na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
- Przykro mi, ale mam już umowę z jedną firmą ubezpieczeniową, więc podziękuję. – Już chciała zamykać, gdy nagle zobaczyła błysk jakiegoś przedmiotu.
- A mamy ubezpieczenie na życie? – mężczyzna uśmiechnął się szeroko, po czym pokazał, że coś ma torbie, wymierzonego prosto w dziewczynę. Erza zagryzła zęby, chciała szybko zamknąć drzwi i jakoś uciec, ale nagle przypomniała sobie.
- Dziecko. – Dotknęła brzucha. – Proszę wejść... - rzekła drżącym głosem. Przepuściła Richarda, by mógł wejść do środka. Od razu skierował się w stronę salonu, gdzie usiadł wygodnie na kanapie. – Mogę wiedzieć, czemu zawdzięczam tę wizytę? – gdy już zamknęła drzwi, wiedziała, że nie ma jak uciec.
- Aaa, nie jesteśmy pewni, co do panienki Heartfilii, czy przyjdzie. – Wyjaśnił jej mając perfidny uśmiech na twarzy.
- Znowu ona! – Erza była wściekła, że już po raz drugi naraża życie jej rodziny. – A dlaczego ja?!
- Bo jest w ciąży, z człowiekiem, który uratował życie panience Lucy.
- Herbaty? – zapytała nastawiając wodę w czajniku.
- A chętnie. Mogę powiedzieć pani coś szczerze? – zapytał niespodziewanie Erzę.
- Oczywiście. – Nie pozostało jej nic innego, jak tylko się zgodzić.
- Nie chcę pani skrzywdzić. Nie lubię zabijać, ale mam dług u NIEGO. Dlatego proszę niczego nie robić, dopiero wtedy, jak rozkażą panią zabić, to... proszę mnie zastrzelić. – Erza z wrażenia wypuściła szklankę na podłogę. Szybko zaczęła zbierać kawałeczki szkła z ziemi, by wyrzucić je do śmietnika.
- Nie wiem czy będę wstanie. – Próbowała znaleźć jakieś rozwiązanie.
- Będzie pani musiała być. – To była jedyna droga.
***
Dwóch strażników prowadziło jakiegoś mężczyznę, do miejsca, w którym rzekomo parę dni temu zginął Cobra. Gdy tylko doszli na miejsce, zauważyli, że dyrektor placówki, już czeka na więźnia.
- Pan Jose Porla? – zapytał się czarnowłosy mężczyzna.
- Tak. – Odpowiedział niepewnym głosem, były Komisarz Główny Phantom Lord. – Ma pan do mnie jakąś sprawę?
CZYTASZ
[z] Detektyw z przypadku
FanfictionCzy otwarcie pewnych drzwi może zmienić bieg historii? Wielu ludzi się zastanawia czy pojedyncza decyzja może wpłynąć na losy innych? Snucie domysłów i tworzenie marzeń ... było jedyną rozrywką dziedziczki rodu Heartfilia - Lucy. Jednak jeden ruch k...