Odcinek 14 - Każdy ma prawo do życia

1.1K 78 16
                                    

Do sali weszła dwójka ludzi, którzy z uśmiechem na twarzy kroczyli w stronę Makarov Dreyara. Lucy, Natsu, Gray i Erza z szeroko otwartymi gębami patrzyli się na nich ze zdziwieniem.

- Czy ja mam tylko takie przywidzenia? – wyszeptał do ucha Lucy, Natsu.

- Muszę cię zaniepokoić, ale ja też ich widzę – odpowiedziała mu.

- Witam mam na imię Juvia Loxar. – przedstawiła się dziewczyna o niebieskich włosach. I cisza. Nagle posępnym wzrokiem popatrzyła się Gajeela, który obrażony nie chciał nic powiedzieć.

- Eee, Mam na imię Gajeel Redfox. – powiedział w końcu, ku uciesze wszystkich zebranych.

- No to formalności mamy za sobą, a teraz do pracy. A i sprawa Juda Heartfilii, niestety została umorzona. Nie ma dowodów, a władze miasta mają dosyć tej sprawy. – rzucił Komisarz Główny odchodząc do swojego gabinetu.

- Ciekawe, kto i ile zapłacił... -rzekła smutnym głosem Lucy.

- Ty? – do grupki przyjaciół podeszła Lisanna – Oj wiesz, że żartuję.

- Tak, wiem. – odpowiedziała sucho Lucy. Blondynka nie miała zamiaru słuchać dalej złośliwości Lisanny i postanowiła porozmawiać z szefem. Odeszła od dziewczyny, powodując u niej złość. Jednak zbytnio nie przejmowała się tym, gdyż chciała się więcej dowiedzieć, o Juvii i Gajeel.

- Puk, puk – zapukała do drzwi

- Proszę! – usłyszała, po czym weszła do środka. Nie odezwała się słowem. Cicho podeszła do biurka i usiadła na krześle. Popatrzyła się na staruszka, który siedział z lekka zszokowany.

- Dlaczego ?! – zapytała wreszcie. Makarov, odwrócił się, po czym odetchnął z ulgą.

- Zarządzenie wyższego. – odpowiedział spokojnie

- Kłamiesz! – wstała, uderzając rękoma w biurko, tak głośno, że Makarov podskoczył w miejscu

- Lucy, kiedyś może będę mógł ci wyjaśnić, ale póki co nie mogę. – powiedział przerażony.

- Właśnie, później, później i jeszcze raz później! A zadam ci takie pytanie, dlaczego mnie tu zatrudniłeś? He?! – spojrzała na niego posępnym wzrokiem, tak bardzo się przeraził, że wziął chusteczkę i musiał otrzeć czoło z potu.

-Przyjdzie czas na odpowiedzi.

- Jasne! Póki co to otrzymuję same pytania ! Muszę ... - nie dokończyła. W całym komisariacie rozległ się dźwięk telefonu, którego nikt nigdy nie lubił słyszeć.

- Znaleziono zwłoki. – wyjaśnił spokojnym głosem Makarov – Coś czuję, że już niedługo dowiesz się wszystkiego. – i wyszedł, zostawiając Lucy samą w gabinecie.

- „Dlaczego tak zawsze jest? " – zapytała siebie w myślach. Popatrzyła jeszcze raz w stronę biurka, po czym wyszła.



Czarne smugi ciemności okrywały cały las Magnolijski, który swym pięknem i spokojem przyciągał w dzień turystów i tubylców. Jednak kiedy nastawała noc, cisza ogarniała każdy skrawek, każdą małą szczelinę lasu, dodając mu uroku i tajemniczości. Ludzie bali się tam chodzić, stare przesądy, które przetrwały wieki, wciąż budziły lek i przerażenie. Tym razem było inaczej. Było słychać kroki. Przez leśną ścieżkę kroczył mężczyzna, trzymając w dłoniach łopatę i czarną teczkę, której zawartości można się było tylko domyślać.

[z] Detektyw z przypadkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz