Rozdział I - Wyznania ciemnością zakryte

651 47 13
                                    

Pomimo gorącego oddechu wilka i widoku jego atakujących łap, Lucy nie poczuła bólu. Ani jeden z zębów zwierzęcia nie rozerwał jej skóry, nawet nie została zadrapania pazurami.

Była uratowana.

Powoli otworzyła oczy, które wcześniej zamknęły się przez strach, i zobaczyła w objęciach ciemności ludzką figurę. Na początku myślała, że to był jej ojciec, który jakimś sposobem ją znalazł i uratował, jednak nie miała racji. Postać, która heroicznie odparła atak drapieżnika była nowa, nieznajoma.

To był wysoki i dobrze rozbudowany chłopak o różowych włosach wpadający w odcień łososiowy, o opalonej karnacji i rozmarzonych oczach, które lekko odbijały światło płomienia pochodzącego z pochodni, trzymanej przez niego w dłoni.

Jednak w jego wyglądzie było coś niepokojącego. Był to ubiór.

Miał on bowiem na sobie pomarańczowy kombinezon z białymi rękawkami, który na przodzie i tyle miał wypisane cyfry. Był to dość popularny ubiór, wśród złodziejów, gwałcicieli i morderców.

Gdy zwierze uciekło, mężczyzna spojrzał swoimi oczyma wprost na przerażoną Lucy. Spotkał się z jej wystraszonym wzrokiem, pomimo wszystko wyciągając w jej stronę rękę, jak gdyby nigdy nic.

- Wszystko w porządku panienko? - zapytał spokojnym głosem, ale Lucy wcale nie ufała jego pięknym oczkom.

Pomimo przyjaznego wyglądu mógł być to członek mafii, handlaż ludźmi, Bóg wie kto jeszcze. Jego z początku miłe zachowanie mogło być po prostu bardzo efektywną przykrywką dla jego prawdziwych intencji. To mogła być tylko szopka, udawał czarującego bohatera, z którego w parę sekund wyjdzie demon w ludzkiej skórze.

Wstała w milczeniu, nie pozwalając się przez niego dotknąć, po czym pokręciła twierdząco głową, jako odpowiedź na jego pytanie.

- Na pewno? Nie wyglądasz za dobrze... Nie jesteś ranna? - zapytał robiąc krok w przód, chcąc dla pewności obejrzeć dziewczynę.

- Wszystko w porządku! Nie zbliżaj się! - powiedziała panicznie Lucy, jednocześnie odsuwając się od chłopaka.

- Hej! Spokojnie... Nie mam zamiaru robić nic zlego.

- Na jakiej podstawie mam panu wierzyć?

- Gdybym chciał panience wyrządzić krzywdę, to chyba bym pozwolił temu wilkowi odwalić brudną robotę, nie prawdaż?

- Skąd mogę wiedzieć, że nie jesteś psychopatą i nie chcesz sam się ze mną rozprawić? Albo handlażem ludźmi?

- Słuszna uwaga, jak to mówią ostrożności nigdy za wiele... Dobrze, nie będę się zbliżać jeśli to złagodzi nerwy – odpowiedział z lekkim uśmiechem.

Mężczyzna dla pewności zrobił dodatkowy krok w tył, w czasie gdy blondynka, ciągle patrząc na niego, starała się uspokoić drżące ręce.

- Dlaczego mnie pan uratował? - Lucy wydusiła z siebie po chwili, milczenia.

- Głupie pytanie... Nie mogłem zostawić damy w opałach – odpowiedział szarmanckim głosem. - Można by też rzec, że to zboczenie zawodowe. Wierzy mi pani lub nie, ale zanim dano mi takie stylowe ciuszki pracowałem na komendzie w Magnolii, jako detektyw. Ratowanie ludzi to moja praca.

- Trochę trudno w to uwierzyć... Czy nie musiał pan dokonać jakiegoś dużego przestępstwa, skoro był pan w więzieniu?

- Nie jestem przestępcą. Byłem w więzieniu, to prawda, ale nic złego nie zrobiłem – odpowiedział złamanym głosem.

PojmanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz