Rozdział V - Rozmowa

353 43 7
                                    

- Witaj w Fairy Tail Lucy! - powiedziała szczęśliwie Juvia w momencie, kiedy znalazła się wraz z blondynką przed pokaźnym budynkiem z ciemnej cegły, około trzech pięter wysokości z wyraźnym szyldem „Fairy Tail".

- Oh... Jejku... Trochę się denerwuje...

- Spokojnie... To tylko rozmowa o pracę. Daj z siebie wszystko, a z pewnością będzie dobrze.

- Pewnie masz rację... No dobra. Chodźmy - powiedziała Lucy z nutą odwagi w głosie, która niestety zniknęła wraz z przejściem progu drzwi, niczym pył zdmuchnięty delikatnym wiatrem.

To wszystko przez widok rozległego korytarza pomalowanego na biało, z ciemnymi krzesłami wokół niego na wzór poczekalni lekarskiej, a przy najdalszej ścianie stojący obudowany blat, za którym natomiast stał Gray z dość znanym dla Lucy chłopakiem. Na dźwięk otwierających się drzwi spojrzał on na nią zza oprawek okularów, jednocześnie zarzucając grzywką.

- Witam - powiedział uśmiechnięty Gray, który na widok swojej ukochanej dziewczyny wybiegł zza blatu by odpowiednio ją przywitać, ciepłym pocałunkiem w usta i chwila prywatnej rozmowy, w czasie gdy drugi chłopak powoli podchodził w ich stronę.

- Czemu ty...? - powiedziała do siebie Lucy, patrząc na brązowowłosego, który swoje ślepia miał wlepione w jej oblicze. Zatrzymał się tuż obok niej, nachylając się do jej ucha.

- Jaki ten świat mały, panienko Lucy - powiedział chwytając jej bezwładną dłoń, i zostawiając na niej kolejny pocałunek. - Bardzo nastraszyła pani ojca, nie powinnaś była tak uciekać. Przecież nikt nie chciał pani skrzywdzić.

- Chyba trochę inaczej postrzegamy tą sytuację, panie Loki  - odpowiedziała dziewczyna.

- Chcę tylko powiedzieć, że to naprawdę nieodpowiedzialne uciekać w tak ważnej chwili.

- Nie zna pan sytuacji, więc proszę/

- Jude będzie panienkę szukać - wtrącił Loki - Muszę powiedzieć, że się spotkaliśmy.

- Wcale pan nie musi...

- Dlaczego miałbym tego nie robić?

- Błagam...

- Hej... Znacie się? - zapytał nagle Grey, który w końcu odkleił się od swojej dziewczyny i zwrócił uwagę na dość napięta sytuację.

- Oh, jak najbardziej. Ale to nie ważne, będę się zawijać.

- Czemu?

- Po prostu muszę. Miło było cię znowu spotkać - powiedział brązowowłosy chwytając delikatnie za dłoń Lucy, zostawiając dotyk swoich ust na niej, po czym wyszedł jak gdyby nigdy nic.

- Znasz Lokiego? - zapytał czarnowłosy obejmując Juvię wokół talii. - Skąd?

- My... My się... W sumie to nie ma znaczenia, nie znamy się aż tak dobrze.

- Doooobra...? Widzę, że nie chcesz o tym gadać, więc nie wnikam.

- I dobrze...

- W takim razie może po prostu chodźmy na górę. Szef na ciebie czeka.

Gdy jego głos delikatnie obijający się o cztery ściany pomieszczenia zamilkł cała trójka ruszyła w głąb korytarza, po czym powoli wchodzili po schodach na piętro. A tam ich oczom ukazał się kolejny, jednak o wiele większy korytarz, którego ściany były zdobione drzwiami z ciemnego drewna, z niewielkim okienkiem którego szkło miało na sobie złote literki układające się w słowa. Mijali kolejne wejścia, kolejnych, zapracowanych ludzi pilnujących swoich zajęć, jednak z uśmiechem witających swoich znajomych, patrząc z zaciekawieniem na nową twarzyczkę w placówce.

PojmanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz