Rozdział 2

9K 371 134
                                    

Zaczął padać deszcze, a zostało mi jeszcze jakieś 10 minut drogi.

"Szlag by to trafił"

Założyłam kaptur na swoją ciemno- brązową czuprynę.

Jasna cera i niebieskie oczy zostały zasłonięte przez szarość, która dopadła mnie gdy skręciłam w boczną uliczkę.

Brak lamp, ciemność i cisza to wszystko co mnie otacza.

Idę jeszcze kawałek, gdy do moich dobiega muzyka, wiem, że właśnie tam muszę iść.

Gdy wychodzę zza zakręty moim oczom ukazuje się jednopiętrowy, zniszczony, brązowy blok.

Powybijane szyby, dekorują parter jak i pierwsze piętro. Już na pierwszy rzut oka widać, że od dawna nikt tu nie mieszka.

Przed wejściem do budynku stoją dwie idiotki. Zielonooka blondynka - Suzan i jej szatynka - Carla.

Całują się.

- Weź jej dildo w noc zasponsoruj, bo jakaś sztywna jest - powiedziałam do blondynki, klepiąc ją w dupę.

- Kurwa M , jeszcze raz mnie klepniesz to obiecuje Ci, że jak cię dorwę to tak cię zerżnę, że przez tydzień nie będziesz mogła normalnie chodzić - powiedziała Suzan.

Spojrzała na mnie. Po czym wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem.

- Dobra, a teraz lepiej mów co ty tu robisz - odezwała się szatynka.

- Szukam Grubego - powiedziałam - Kasę mi wisi.

Lesbijki spojrzały się na siebie.

- Co jest? - spytałam.

" Zajebie gnoja jeśli dziś nie przyszedł"

- Dziś go nie ma - powiedziała zielonooka - i jutro też go nie będzie.

- Zresztą wątpię, żeby przez najbliższe dwa miesiące miał by się tu pojawiać - wtrąciła się szatynka.

- Co znów odjebał? - spytałam.

Wkurwiłam się.

- Psy go szukają. Podobno widziano go jak handlował - odpowiedziała blondi.

- Ale Jes wie gdzie on się ukrywa - dodała szybko jej dziewczyna.

- Dobra, a Jes jest ? - spytałam.

- Jest - odpowiedziały równo obie laski.

- Dobra, lecę - powiedziałam, po czym zwróciłam się w stronę drzwi wejściowych.

- Ei ! - krzyknęła blondi.

- Co?

- Nie masz ochoty na trójkącik? - zapytała z nadzieją w głosie.

- Nie tym razem - uśmiechnęłam się.

- To spierdalaj - powiedziała, śmiejąc się.

- Dziwka - szepnęłam pod nosem.

- Słyszałam! - krzyknęła blodni.

Odwróciłam się i pokazałam jej środkowy palec.

Zaśmiały się obie.

Gdy byłam już w klatce schodowej, a raczej przed drzwiami do piwnicy dopadła mnie woń papierosów i alko.

Schodząc po schodach minęłam zjaraną laskę, która siedząc w kącie, robiła sobie dobrze butelką po piwie.

Idąc dalej dotarłam do głównej sali. Ponad 200 osób bawiło się w najlepsze. Dj próbował zapodawać muzykę, ale jakieś laski go dopadły i nie wychodziło mu to teraz najlepiej, zresztą chyba nikt nie zwrócił na to uwagi.

Margo - Dziewczyna z Burdelu || L. H ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz