Rozdział 23

3.4K 195 36
                                    

Od kilku dni siedzę w pokoju - sama. No... prawię sama. Luke i Ashton na zmianę przychodzą do mnie i ze mną rozmawiają, a raczej próbują. Tego pierwszego od razu wyrzucam z pokoju, chociaż wczoraj dowiedziałam się od niego kilku przydatnych informacji.

Kiedy nie znalazłam Luka w kuchni stwierdziłam, że prędzej czy później sam do mnie przyjdzie. I wiecie co? Nie myliłam się. Po kilku godzinach przyszedł do mnie do pokoju. Blady jak ściana i jąkający się jak nie wiem co.

Ale to jeszcze nic. To co powiedział zwaliło mnie z nóg. 

'' - Wiesz... Ashton to naprawdę fajny facet - wyjąkał - Powinnaś przemyśleć kilka spraw związanych z nim - dodał i wyszedł. ''

Na początku nie wiedziałam co spowodowało taką nagłą opinię na temat Ash'a. Luke zawsze wręcz kipiał z zazdrości gdy widział mnie z brunetem. Zawsze wyzywał go od najgorszych i nigdy ze sobą nie rozmawiali - bynajmniej kłótnie, w których byłam obecna nie zaliczają się do rozmów. 

Co do Luka.... gdy po raz pierwszy trzy dni temu przyszedł do mnie do pokoju, spotkało go ciepłe powitanie, w moim stylu - czyli szybki opierdol. Chłopak jak zwykle tłumaczył się, że tak naprawdę to on przez cały czas myślał, że ten list znalazłam dużo wcześniej i unikam tego tematu, a nie pisnął o tym wcześniej ani słowa, bo obiecał matce, że nic mi nie powie. Dzięki mamo. No ale mniejsza z tym. Wracając do Ashton'a i Luka...

Ta dwójka nienawidzi się z wzajemnością, ale co skłoniła blondyna do takiego wyznania? Nie mam pojęcia, ale jedno jest pewne. Na 100% nie było to szczere. Od tamtego wyznania nie widziałam Luke, natomiast Ashton'a wręcz przeciwnie. Przychodził do mnie kilka razy w ciągu dnia i opowiadał o swojej rodzinie i szkole, do której kiedyś chodził. Raz nawet udało mu się mnie rozśmieszyć opowieścią o '' Tańczących Fiutkach '', ale mniejsza z tym. Nawet kilka razy udało się mnie mu wyciągnąć na krótki spacer, na którym naprawdę  było bardzo przyjemnie.

Całkiem niedawno Luke przyszedł do mnie do pokoju jak co dzień. Już chciałam mu powiedzieć dobrze mu zananę słowo - spierdalaj, ale on był szybszy. Podbiegł do mnie, skoczył na łóżko i przytulił się do mnie. Tak po prostu. Nie powiem, był to dość... dziwne uczucie. 

A właśnie zapomniałam jeszcze dodać, że dwa dni temu przyszła mnie odwiedzić ( tu zrozumieją tylko dziewczyny xD ) moja czerwona przyjaciółka, która jak co miesiąc wprowadza się do mnie na 6 dni, powodując niemiłosierny ból brzucha i liczne humorki, które potrafią zmienić się z każdą minutą.

Luke chyba się domyślił dlaczego raz na niego krzyczałam, raz śmiałam i raz płakałam - zupełnie bez powodu. Podniósł się do pozycji siedzącej, pocałował mnie w czoło i powiedział krótkie '' Za chwile przyjdę''. Po czym wstał i wyszedł z pokoju. 

I to właśnie miało miejsce zaledwie 10 minut temu. Teraz siedzę na tym łóżku i zastanawiam się gdzie on polazł. Stwierdziłam, że nie będę na niego czekać, więc wstałam i udałam się do łazienki. Po wyjściu z toalety udałam się do kuchni, ponieważ mój brzuch domagał się żarcia i to jak najszybciej, nie przyjmując żadnych prób przekonania go, że wytrzyma jeszcze chwilę.

W kuchni przy stole siedział Ashton ze wzrokiem utkwionym na stojącym naprzeciwko niego krzesłem. Na palcach podbiegłam do niego i zakryłam mu oczy rękami, pytając się jak mało dziecko : Zgadnij kto to.

Oczywiście brunet zgadł za pierwszy razem, co było rzeczą wręcz oczywistą. Gdy się odwrócił twarzą do mnie zauważyłam, że był jakiś podenerwowany.

Z upływem minionych tygodni mogę powiedzieć, że Ash jest naprawdę zajebistym chłopakiem. Ma świetne wyczucie czasu i poczucie humoru, które towarzyszy mu do pierwszego dnia naszego spotkania. Ponad to uwielbia filmy akcji tak samo jak ja i jest przeciwko tym samym aktorom co ja. Taki mały zbieg okoliczności. W sumie cóż... mamy dość dużo wspólnych zainteresowań, nie to co z Lukiem. Może... bylibyśmy dobrą parą...Chociaż nie. Co ja gadam? Margo i Ashton? Nie no bez jaj... Jeśli miałabym wybierać pomiędzy Lukiem, a Ashton'em to.. to nie wiem kogo bym wybrała. Luka zawsze opierdalam, wyzywam od najgorszy, ale to właśnie on, tak właśnie Luke wywołuję u mnie masę motylków w brzuchu zaledwie jednym musnięciem ręki. To on sprawia, że zawsze gdy widzę go przypomina mi się nasza małą akcja w schowku... A Ashton cóż..

Margo - Dziewczyna z Burdelu || L. H ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz