Rozdział 27

2.5K 177 29
                                    

Luke 

Wychodząc z baru wciąż nie mogłem uwierzyć, że tamtego dnia ten idiota nas widział. Przecież Simon mnie zabiję jak się dowie, że ktokolwiek coś wie... Nawet nie chcę wiedzieć co on by ze mną zrobił gdyby Margo jakimś cudem dowiedziała się o całym planie.... 

Skręciłem w ciemną uliczkę gdzie zostawiłem samochód. Cały czas byłem wpatrzony w chodnik przede mną dlatego nie zauważyłem, że w moim aucie ktoś jest. Otworzyłem tylne drzwi i ujrzałem Johna jak puka moją Bogini Seksu.

Chwyciłem go za kurtkę i ciągnąć w swoją stronę wrzasnąłem :

- W moim samochodzie popaprańcu?! 

Wyrzuciłem go na chodnik. John po chwili wstał, ściągnął kumkę z penisa i rzucił mi ją prosto pod nogi.

- A udław się tym - powiedział i dopiął rozporek - Dawaj stówę!

- No proszę! - zacząłem - Już nie jesteś taki miły co?

- Pierdol się - powiedział w momencie kiedy laska, którą przed chwilą bzykał wysiadła z MOJEGO auta.

- No kogo ja tu widzę! - podeszła do mnie i uderzyła mnie w twarz - Ładnie to tak zostawiać napaloną laskę samą? Oj niegrzeczny z Ciebie chłopiec - zrobiła krok do przodu i pochyliła się nad moim uchem - Lubię niegrzecznych chłopców.

- Weź się odsuń kobieto - delikatnie odepchnąłem ją i zwróciłem się do John'a - John słuchaj... Nie mam tej kasy przy sobie.... 

- Nie obchodzi mnie to - powiedział i zaczął podwijać rękawy.

- Nie mam teraz czasu na Twoje gierki - powiedziałem i z zamiarem wejścia do samochodu ruszyłem w jego stronę. 

Niestety, ale brunet był szybszy ponieważ złapał mnie za łokieć i powalił na ziemię. Jego dłonie co rusz spotykały się z moją twarzą, która z sekundy na sekundę bolała mnie coraz bardziej. Spróbowałem podnieść się z ziemi, ale ten frajer usiadł na mnie okrakiem i wcale nie zamierzał wstać.

- John Misiu zostaw go - powiedziała słodko dziewczyna stojąca obok - No chodźże wreszcie! Pamiętasz co Ci obiecałam?

Brunet momentalnie oprzytomniał i z prędkością światła wstał ze mnie i chwycił blondynkę na ręce mówiąc :

- Jeszcze się policzymy! 

I poszedł.

Obolały wstałem na nogi i zatykając nos, z którego leciała krew wsiadłem za kierownice.

- Pierdolony gnojek - mamroczyłem pod nosem odpalając silnik.

W tamtym momencie nie liczyło się dla mnie to, że w mojej krwi znajduję się kilka promili alkoholu. Musiałem powiedzieć Margo o całej sprawie. O wszystkim co zrobił Ashton. Ten gnojek nie jest jej wart! Zresztą kurwa mać! Przecież ja też nie jestem święty...

Wjeżdżając na ulicę chwyciłem telefon i wybrałem numer Margo. Po trzech sygnałach w końcu odebrała.

- Tak? - spytała.

- Tu Luke - zacząłem.

- Luke? Słuchaj... miałam właśnie do Ciebie dzwonić - powiedziała - Ashton już się znalazł, więc nie musisz go szukać - zaśmiała się - Kochanie puść mnie - powiedziała najprawdopodobniej do chłopaka - Kto dzwoni? - usłyszałem głos tego debila.

- Jesteś? - spytałem wjeżdżając na drogę, która prowadzi do domu Margo, który znajduję się tuż za przejazdem kolejowym.

- Jestem, jestem - powiadomiła mnie - Musze kończyć, Ashton własnie dobiera się do mojej czekolady, którą dostałam od Ciebie.. Pa

Margo - Dziewczyna z Burdelu || L. H ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz