Pogrzeb

78 6 0
                                    

Przez kilka następnych dni nie próbowaliśmy nawet nic zrobić. Cała grupa zastanawiała się kiedy i jak pomścić naszych ludzi. W tym czasie Michu zajął się przygotowaniami pogrzebowymi. Media rozpisywały się obecnie więcej o śmierci Demona, niż o śmierci premiera i dwóch innych szych. Z powodu takiego rozgłosu musieliśmy być nad wymiar ostrożni w czasie pogrzebu.

Ceremonia nie należała do najmniejszych.

Na pogrzeb przybyło około dwustu osób. Byli tu nasi ludzie, Monika, moje córki i wiele obcych mi osób. Zapewne poza znajomymi Demona, byli tu jeszcze ludzie, którzy byli ciekawi jak wygląda pogrzeb gangstera.

Przy pieśni ,,Dobry Jezu, a nasz panie" nie było wśród naszych ludzi twardzieli. Ja sam płakałem jak dziecko nie bacząc na to co pomyślą sobie inni.

Jak to mówiła Marta ,,Chłopacy nie płaczą, ale prawdziwy mężczyzna nie wstydzi się łez".

Przemowa księdza była dla mnie o wiele lżejsza. Takie przemowy duchownych nigdy nie wzbudzały we mnie przykrości. Od jakiegoś już czasu byłem agnostykiem. Przemowę klechy potraktowałem więc jako wzniosłą przemowę prowadzoną przez jakiegoś spikera.

Na oficjalnej części pogrzebu się jednak nie skończyło.

Tak jak na pogrzebie motocyklisty są pewne tradycje takie jak między innymi przejazd motorów. Tak jak na pogrzebie narkomana, zdarza się, że inni narkomani wbijają strzykawki w trumny. Czy tak jak kibice przyjacielowi odpalają racę tak i my mieliśmy swoją nowo powstałą tradycję. Nie bacząc na reakcję ludzi, zgodnie zawyliśmy trzy razy. Nasza nazwa i nawiązanie o wilków zobowiązywały nas do czegoś. Większość obcych po pierwszym razie, również się do nas dołączyła. To było wzruszające i piękna zarazem.

Gdy pogrzeb dobiegł końca, Magda szturchnęła mnie nerwowo i wskazała w prawą stronę, a następnie w tył. W odległości około kilometra, kroczyły w naszą stronę dwie kilkunastoosobowe grupy. Nie widziałem ich zbyt dokładnie, jednak szybko zrozumiałem, że są to antyterroryści.

- Za mną – krzyknąłem do moich ludzi i rodziny, wskazując palcem, obie grupy.

Wszyscy zrozumieli o co chodzi. Nawet część obcych szybko odeszła z tego miejsca, nie wiedząc najpewniej co może się wydarzyć gdy funkcjonariusze się zbliżą.

W oddali usłyszałem strzały, zerknąłem przez ramię i dostrzegłem strzelaninę między kilkoma policjantami i grupką naszych ludzi. Policja nie miała szans. Moi ludzie byli zbyt dobrze uzbrojeni. Uciekaliśmy najszybciej jak się dało w głąb cmentarza, ale obie grupki coraz bardziej się do nas zbliżały. W pewnym momencie podbiegła do mnie zapłakana Agata. Przez cały ten tłum i zamieszanie straciłem na jakiś czas z pola widzenia swoje córki. Zatrzymała się przede mną, zmuszając mnie do tego samego. Coraz bardziej zapłakana wskazała mi ręką, w stronę zmierzających do nas antyterrorystów.

Dopiero po kilku sekundach zrozumiałem o co jej chodzi. Pomiędzy nami leżała Magda.

Z daleka dostrzegłem, że złamała nogę. Musiała wywrócić się na pobliskim pieńku, którego mogła nie dostrzec w tym zamieszaniu.

- Uciekaj z resztą - poleciłem starszej córce.

Ile sił w nogach pobiegłem do przerażonej Magdy.

Starałem się nie myśleć o zagrożeniach. Zbyt bardzo się bałem o jej życie, rozmyślanie pogorszyłoby moje zdolności. Gdy kucnąłem koło córki wiedziałem, że jest już za późno na ucieczkę. Przed nami stało kilka rzędów uzbrojonych mężczyzn.

Gdybym miał przy sobie kilku ludzi, odpowiednią broń i duży zapas amunicji to rozstrzelalibyśmy ich bez problemu. W obecnej sytuacji mogłem się jedynie modlić o to by nie aresztowali mojej małej księżniczki. Zanim zdążyłaby zostać przesłuchana mogłoby się jej coś stać. Byłem pewien w stu procentach, że każda powiązana z nami osoba, którą zatrzymają skończy w objęciach warszawiaków. Ocalenie własnego życia wydawało się czymś niemożliwym. To ja byłem dla nich najcenniejszym z możliwych celi. Zabij generała a armia padnie bez większej walki. Pocałowałem córkę w czoło tym samym żegnając się z nią.

Wataha - Historia ,,Dobrej Mafii"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz