Dzisiejszego dnia szykowało się wyjątkowo dużo jeżdżenia po sklepach. Przez ostatnie tygodnie tak skupiłem się na zdobywaniu nowych województw, że zapomniałem przygotować się do jutrzejszego ślubu brata. Teraz rządziłem jedenastoma województwami. I nie planowaliśmy szybko rozpocząć nowych walk o terytorium, w tej chwili było by to zbyt ciężkie zadanie. Moi ludzie musieli odpocząć po ostatnich dokonaniach, za które przyznałem wszystkim po pięćdziesiąt tysięcy premii. Nasze dochody przekraczały pięćdziesiąt milionów złotych miesięcznie, byłoby więcej gdyby nie pewna siebie sieć supermarketów. Nie chcieli płacić, więc skończyło się wysadzeniem kilku z nich. To znacznie odbiło się na naszym portfelu, takie supermarkety potrafią na prawdę dużo zarobić.
Z dziewczynami pojechaliśmy do KaDeWe, to tu planowaliśmy kupić garnitur i suknie.
Na miejscu rozdzieliliśmy się, gdybym miał chodzić z nimi po sklepach to zapewne bym oszalał.
Zakup garnituru zajął mi zaledwie dwadzieścia minut, trzy minuty na znalezienie Armaniego, dwie na wybór garnituru i i piętnaście na poprawki krawcowej. Wybrany przeze mnie garnitur kojarzył mi się z tym znanym z ojca chrzestnego. Był idealny na każdą okazję, co najbardziej przypadło mi do gustu. Kolejnych kilka godzin poświęciłem na szukanie prezentu dla młodej pary.
To zadanie padło na mnie, żebym nie nudził się kilka godzin. Wiadomo, że mężczyzna nie ma problemu ze znalezieniem ubrania, nas po prostu nudzi przymierzanie w sklepach.
Wybór prezentu mnie przerastał, to pierwszy ślub na jaki się wybierałem, nie było to ułatwieniem.
W końcu z bezsilności postanowiłem wręczyć im kopertę z pieniędzmi, przynajmniej wydadzą wszystko tak jak będą chcieli. Droga powrotna okazała się mało interesująca.
Do wjazdu na autostradę słuchałem o ich sukienkach, ten temat był mało interesujący.
Oczy i mózg mam po to, żeby samemu zobaczyć i ocenić. Ja o swoim garniturze umiałem powiedzieć w dwóch słowach : dopasowany i czarny. Po wjeździe na autostradę rozmowa trochę się ożywiła, dziewczyny zastanawiały się głośno ile powinniśmy dać nowożeńcom.
W końcu stanęło na milionie, suma na tyle duża by w pełni uszczęśliwić i zarazem taka by mój brat nie doszedł znów do wniosku, że gazety mówią prawdę o moim gangsterskim życiu.
O trzeciej w nocy obudziło mnie głośne dobijanie do drzwi. Uzbrojony w kuchenny nóż powoli otworzyłem . Stał przede mną Siergiej. Był wściekły i wystraszony jednocześnie.
Chciałem go wpuścić do domu, odsunąłem się żeby go wpuścić ale on nie drgnął nawet o milimetr. Przez moją głowę przechodziły najróżniejsze czarne scenariusze.
- Ci z Krakowa zastrzelili trzech naszych w Świętokrzyskim - wyrzucił z gniewem.
Wiedziałem po co do mnie przyszedł, nie przewidziałem takich sytuacji i obaj wiedzieliśmy, że nie mam czasu na obmyślenie strategii. Trzeba było działać i to jak najszybciej.
- Zbieraj ludzi i jeszcze dzisiaj zaatakujcie. Zrób to co uważasz za słuszne. - rozkazałem.
- O dziesiątej wszyscy będą na miejscu, będę dzwonił na bieżąco. - zapewnił.
- Poczekaj chwilę, mam coś dla ciebie - powiedziałem, gdy szykował się do odejścia.
W moim małym magazynie broni rozpakowałem sportową torbę i wrzuciłem do niej kilka granatów i cztery karabiny maszynowe, dałbym tego więcej ale torba była już wypakowana po brzegi.
- Trzymaj to, może ci się przydać. Pamiętaj, że ci z Krakowa są bardzo podstępni. Nie zatrzymuj się do policyjnych kontroli i strzelaj do wszystkiego co podejrzane. - powiedziałem wręczając zapakowane granaty i karabin.
CZYTASZ
Wataha - Historia ,,Dobrej Mafii"
ActionCzy mafia może być dobra? Czy człowiek może być zarówno dobrym, kochającym synem i ojcem, jak i bezwzględnym mordercą?