Armia Rośnie

93 7 0
                                    

Odłożyłem komórkę i niemal wyrecytowałem całą rozmowę. Obie nie wiedziały czy się cieszyć, czy bać. Poznaniacy należeli raczej do słownych, ale w gangsterskim świecie panowała zasada ograniczonego zaufania.

- Myślisz, że to podstęp? - spytała Agata.

- Raczej nie, ale dla pewności będziemy mieli plecy - odpowiedziałem.

Sięgnąłem po telefon i zaprosiłem na jutro Siergieja i Pamele, ta sprawa wymagała dyskusji z całym zarządem. Do końca dnia nie rozmawialiśmy o niczym innym, ten temat zachwycał i przerażał jednocześnie. Gdyby chcieli nas zaatakować z zaskoczenia mieliby wielkie szanse na wygraną, jakby do nas doszli moglibyśmy niemalże natychmiast stworzyć plany podbicia pozostałych trzech województw, ta myśl nie dawała mi spokoju. Kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Mógłbym wysłać któregoś ze swoich ludzi, który by mnie udawał, ale jak wyglądali byśmy w ich oczach? Odpowiedź jest prosta, jak tchórze i niegodni zaufania.

Przebudziłem się około dziesiątej, ale nie miałem ochoty od razu wstawać. Przytuliłem się do Samanty i obudziłem ją pocałunkiem, leżeliśmy w swoich objęciach patrząc się na siebie, nie jestem romantykiem ale takie momenty wprost uwielbiam.

Około jedenastej stwierdziliśmy, że pora wywlec się z wygodnego łóżka i zrobić śniadanie.

W kuchni czekała nas jednak niespodzianka, Agata kończyła właśnie smażenie naleśników.

- A już myślałam, że sama będę to wszystko jeść - powiedziała wskazując na stos ułożony na talerzu.

Wyciągnąłem talerz, nałożyłem sobie dziesięć sztuk, posmarowałem nutellą i poszedłem do salonu. Na dziewczyny czekałem zaledwie z trzy minuty, nie znoszę jeść sam.

Czuje się wtedy jakby cały świat obserwował moment, w którym przeżuwam pokarm.

Przed przyjściem Siergieja i Pameli zdążyliśmy jeszcze wspólnie zjeść najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Gdy w salonie znajdował się cały zarząd grupy, zacząłem opowiadać o rozmowie telefonicznej z Michem. Ledwie skończyłem, a już wiedziałem, że inni mają takie same wątpliwości.

- Pójdziemy razem. - zaproponował Siergiej.

- Nie, ty z Pamelą ubezpieczajcie mnie z pobliskich dachów, Samanta będzie w aucie w stanie gotowości, a Agata pójdzie ze mną dla towarzystwa. Nie chcę w to mieszać naszych ludzi, na razie niech to wszystko zostanie między naszą piątką.

- Ja? - wydusiła Agata dławiąc się colą.

- Pokażesz czego nauczyłaś się przez ostatnie miesiące - wyjaśniłem.

- To chyba nie najlepszy pomysł... - zaczęła Samanta.

- Jako Alfa, to ja mam decydujący głos. - przerwałem.

- Jaką broń mam przygotować? - spytał Siergiej.

Myślę, że mało go obchodził rodzaj broni. Bardziej zależało mu na pokazaniu swojej lojalności. Przez dwanaście lat w wojsku, rywalizowaliśmy na każdym kroku i ładnie mówiąc nie przepadaliśmy za sobą. Któregoś razu wbrew rozkazowi przełożonego, cofnąłem się by go uratować. Rannego przeniosłem w bezpieczne miejsce, dostając w między czasie kulkę w plecy. To był chyba pierwszy i ostatni raz, kiedy zobaczyłem go wzruszonego.

Zaprzyjaźniliśmy się dzięki temu, i do dzisiaj zachowywał się jakby miał wobec mnie

dług wdzięczności. Według mnie byliśmy kwita, to on uratował mnie w więzieniu, strzelając z karabinku snajperskiego i to on zastrzelił uciekających chłopaków, odpowiedzialnych za pobicie Łukasza. Co prawda nie chciał się przyznać do tego, ale dobrze wiedziałem o tym, że przez jakiś czas pilnował mnie i obserwował przez przypiętą do karabinu lunetę.

Wataha - Historia ,,Dobrej Mafii"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz