Wataha rządzi

206 8 4
                                    

Obudziłem się leżąc między setkami zwłok. Klatka piersiowa bolała mnie tak bardzo, że chciało mi się płakać przy każdym kolejnym oddechu.

Może dla niektórych jest to logiczne, że łzy napływają w takich momentach do oczu. Dla mnie to była jednak rzadkość. Zaledwie kilka razy w moim życiu popłakałem się z bólu.

Przede mną nachyliła się Agata, a chwilę później dołączył do niej Michu.

- Dałeś popis maleńki - córka poklepała mnie po obolałej piersi.

Nie wytrzymałem i zawyłem, gdy to zrobiła.

- Nic ci nie będzie. - stwierdził stojący obok Siergiej.

- Czy ktoś mi powie, co tu się stało?

- Nie pamiętasz? - zdziwili się.

- Nic a nic - odparłem.

- Podbiegłeś tutaj, stanąłeś mniej więcej tu, gdzie jest teraz Omega i strzelałeś z kałacha. - zaczął Michu.

- Dziewiątka to przeżyła, ale co było dalej? - ponagliłem.

- Zachowywałeś się jak jakiś rambo, jakby cię ktoś dosłownie opętał. W jakieś dwie sekundy doskoczyłeś do nich na jakieś dwanaście metrów i pozabijałeś ich gołymi rękoma. - dokończyła Agata.

Miałem wrażenie, że dobrze się bawią wciskając mi tą historyjkę. Szkoda tylko, że mi nie było do śmiechu.

- A tak na prawdę? - spytałem poirytowany.

- Bardziej jak terminator - odparł poważnie jeden z żołnierzy.

Teraz im uwierzyłem. Przypomniałem sobie to co działo się ze mną w tym czasie.

- Czy na prawdę widziałem Demona? - zastanawiałem się.

To pytanie nie dawało mi spokoju. Jeżeli uda mi się znaleźć jego siostrę i informacje będą się zgadzały, to jest to jedyne wytłumaczenie. Co jednak, gdy okaże się to zwykłym wybrykiem mojego mózgu?

Postanowiłem nie mówić o tym co zobaczyłem. Nie chciałem by ktoś uznał mnie za wariata.

Podniosłem się z pomocą przyjaciół i przeszedłem patrząc na setki ciał. O dziwo nie było wśród nich, żadnego z ,,włochów". A szkoda, bo liczyłem, że po dowodach osobistych dojdę do przyczyny ich obecności. Z pomocą bliskich udałem się w stronę auta. W obstawie wszystkich moich ludzi wracałem do domu. Nie wiem po co tylu ludzi, skoro nie było już żadnego zagrożenia. Żeby nie marudzić, przyznam, że wyglądało to imponująco.

W domu czekało mnie jeszcze wyciągnięcie kuli, które utkwiła między moimi żebrami.

Tą małą operację przeprowadził Siergiej. Nie mogliśmy z tym pojechać do szpitala.

Przez kolejnych kilka dni przepraszałem Magdę, Agatę i Monikę za to co się wydarzyło. Nie były na mnie wściekłe. To ja nie mogłem sobie przebaczyć tego, że naraziłem własne córki na śmierć. Nie darowałbym sobie, gdyby coś im się stało. Z dobrych wiadomości udało nam się otworzyć drugą kawiarnię, w której tak jak planowaliśmy kierownikiem był ojciec chorej na raka Ani. Z pomocą Micha i Siergieja znalazłem też siostrę Demona, która rzeczywiście dzień po strzelaninie skończyła osiemnastkę. Dziewczyna o imieniu Dominika nie miała gdzie się podziać. Za moją prośbą przyjął ją do siebie na jakiś czas Siergiej. Normalnie dalibyśmy jej trochę pieniędzy i uznalibyśmy, że sobie poradzi. Była jednak młoda i baliśmy się, że po tygodniu straci wszystko i wyląduje gdzieś pod mostem. Co 2-3 dni starałem się teraz odwiedzać Ankę. Głupio przyznać, ale pomimo wielkiej różnicy wieku i charakteru czułem się przy niej jak przy dobrej przyjaciółce. Zależało mi na tym, by była jak najwięcej szczęśliwa.

Wataha - Historia ,,Dobrej Mafii"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz