Prologue

4.5K 124 2
                                    

Nawoływania mamy z kuchni wybudziły mnie ze snu. Leniwie podnosłam powieki,aby następnie je zamknąć i przewrócić się na drugi bok. 

Nienawidziłam wstawać,od zawsze tak było. Chwilę później drzwi od mojego pokoju się otworzyły a w nich stanęła mama. Nawet nie widząc jej,byłam pewna że miała niezadowoloną minę. Przeszła przez pokój i jednym ruchem odsłoniła żaluzje. Promienie słońca oświeciły całe pomieszczenie. 

Otworzyłam zaspane oczy i jęknęłam kiedy światło słoneczne mnie oślepiło.

-Jeszcze pięć minut. - oznajmiłam mając twarz wciśniętą w poduszkę.

-Wstawaj! Wołam cię żebyś się ruszyła i zaczęła zbierać od dwudziestu minut. W takim tempie nie zdążysz się spakować i spóźnimy się na samolot. -ściągnęła ze mnie kołdrę.

-Ej!- krzyknęłam i na oślep próbowałam znaleźć swoją zgubę.

-Widzę cię za piętnaście minut na dolę na śniadaniu.- usłyszałam zanim drzwi od pokoju się zamknęły i moja rodzicielka wyszła.

Westchnęłam i wstałam z łóżka. Przeciągnęłam się i podeszłam do szafy. Wybrałam krótkie spodenki z wysokim stanem i białą bokserkę. W Miami było na pewno ciepło więc chyba dobrze dobrałam strój.

Z wszystkim weszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się,rzęsy pomalowałam trochę maskarą a włosy zostawiłam proste,rozpuszczone. 

Dosyć sprawnie mi poszło,niecałe piętnaście minut to chyba rekord. 

Gotowa zeszłam na dół i dołączyłam do śniadania z moją mamą.

-Jednak wstałaś.- uśmiechnęła się.

Gdybym nie musiała to z pewnością nie wyszłabym spod kołdry.

-Innego wyjścia nie miałam. -usiadłam przy stole i zaczęłam robić sobie kanapkę.

-Nie denerwuj się,wszystko będzie dobrze.-zapewniła mnie a ja leciutko się uśmiechnęłam.

Ta kobieta potrafiła czytać w moich myślach.

-Mam nadzieję. - westchnęłam. 

Za chwilę miałyśmy być w podróży do Miami. Zamieszkam z narzeczonym mojej mamy-Troy'em i jego synem-Louisem. 

Troy'a już miałam okazję nie raz poznać. Od razu go polubiłam,bardzo troszczył się o moją mamę i widać że ją kocha. Miał szczęście bo inaczej byłby już w podróży na Alaskę.

To niesamowite uczucie widząc moją rodzicielkę znowu uśmiechniętą i szczęśliwą,od czasu śmierci taty. 

Gorzej z Louisem,na myśl o tym chłopaku odechciewało mi się wszystkiego. Co prawda znałam go tylko z opowieści. Nigdy nie były one za ciekawe. 

Podobno przechodził przez okres buntu,miał pełno tatuaży i kolczyków,często nie wracał na noc do domu,a nawet jeśli to całkowicie pijany lub z laską u boku. 

Troy i mama mieli nadzieję że uda mi się go w jakiś sposób "sprowadzić na dobrą drogę". Uważali mnie za bardzo grzeczną dziewczynkę,chociaż wcale taka nie byłam. 

Lubiłam się zabawić,jeśli piłam alkohol to w umiarze,żebym nie zrobiła coś głupiego i żebym pamiętała co się w ogóle działo. 

Nie miałam tatuaży i pełno kolczyków ale do najgrzeczniejszych nie należałam,potrafiłam dokopać i odpyskować jeśli trzeba było. W szkole zadawałam się z samymi chłopakami,to oni mnie wszystkiego nauczyli. 

W naszej paczce było ich pięciu i ja,jedyna z płci żeńskiej. Nie raz ludzie pytali mnie się czy nie wolę towarzystwo dziewczyn,od razu zaprzeczałam. 

Dziewczyny były fałszywe i nie można było im ufać. Nie mówię oczywiście o wszystkich ale o tych z mojego miasta. Z chłopakami było inaczej,byli przy mnie kiedy ich potrzebowałam. Nigdy by mnie nie zdradzili,byli prawdziwymi przyjaciółmi. Kochałam ich jak braci,szkoda że zobaczymy się dopiero na ferie kiedy do mnie przyjadą.

Po skończonym posiłku,narzuciłam na siebie długi sweterek i ubrałam czarne vansy. Walizki zostały wrzucone do bagażnika taksówki. Wsiadłyśmy do niej i już chwilę później byłyśmy w drodze na lotnisko.

Witaj Miami.

~~~

Witam was w mojej nowej książce. Prolog już jest,mam nadzieję że ta książka przypadnie wam do gustu. Jeszcze nie wiem w jakich odstępach będę dodawała rozdziały. Poinformuję was wtedy.

P.x




INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz