Chapter 25

2.1K 133 32
                                    

Zostaw po sobie ślad,dziękuję x 


Rose

Z samego rana,w domu był absolutny syf i miałam nadzieję że Lou i tym razem załatwił ekipę sprzątającą.

Na myśl o tym że musiałabym ogarniać z nim cały budynek,robiło mi się słabo. Co prawda,to była jego impreza,ale nie byłabym już taka chamska i mu nie pomogła.


Nie mając na nic sił,ciągle przewracałam się na łóżku. Ból głowy był okropny i tylko modliłam się aby zaraz przeszedł. Promienie słońca ogrzewały moją twarz co było nawet przyjemne,ale w tym momencie tylko doprowadzało mnie do szaleństwa bo ból się powiększał. 

Mogłam jednak wczoraj pomyśleć o zasłonięciu rolet na noc.

Po jakimś czasie dałam radę stanąć na równe nogi,od razu poszłam pod zimny prysznic który od razu mnie orzeźwił. 

Przynajmniej nie śmierdziałam alkoholem.

Nie wiedząc w co się ubrać,zarzuciłam za dużą koszulkę Louisa z logo jakiegoś zespołu i krótkie spodenki.

Schodząc na dół nie dało się nie zauważyć brudu i smrodu który wręcz powalał z nóg.

Rodzice by nas zabili gdyby to zobaczyli.


Weszłam do kuchni gdzie byli już wszyscy. Usiadłam przy blacie ledwo żywa,jęknęłam z bólu który coraz bardziej dawał o sobie znać.

-Masz.-podsunął mi ktoś pod nos butelkę wody i dwie tabletki.

Uniosłam zaskoczona głowę,widząc Nialla moje zaskoczenie wzrosło. Co prawda nawet na mnie nie spojrzał,ale cieszyłam się że to zrobił.

Nie wiedziałam za bardzo co myśleć o jego geście,więc burknęłam tylko cicho dzięki  i łyknęłam białe pigułki.

-Żyjesz?-zapytał Lou wesoło. Jak ten człowiek robił że pił i nie miał kaca?

-Umieram jak widać.-westchnęłam.

Następnym razem nie będę piła,tym razem to już postanowione.

Zerknęłam na osoby w kuchni,nikt za bardzo z nikim nie rozmawiał bo nie miał na to sił.

Ale zauważyłam że Luke i Niall przeszywali mnie spojrzeniem.

Ok? 

Nie miałam bladego pojęcia o co im chodziło.

-Idę na zewnątrz.-oznajmiłam gdy tabletki zaczęły działać i ból się zmniejszył.

-Pójdę z tobą.-zerwał się nagle Luke,co było dziwne.

Wzruszyłam tylko ramionami,nie chcąc się kłócić.

Albo mi się wydawało,albo Niall momentalnie się spiął i zacisnął szczękę.


Niall

Mówiłem temu dupkowi żeby się od niej odpierdolił. Gdy tylko zniknął z Rose na podwórku,moje wkurwienie wzrosło do maksimum.

Może i ta dziewczyna potrafiła mnie wkurzyć,ale musiałem przyznać że ją lubiłem i nie chciałbym aby stała się jej jakakolwiek krzywda.

A stanie jeśli Luke nie przestanie się jej czepiać.

Pięści miałem zaciśnięte że aż zbladły i na szczęście nikt do mnie w tym momencie nie podszedł,nie zdziwiłbym się gdybym komuś przywalił.

Nie odzywając się do nikogo wyszedłem na dwór,kierując się w stronę swojego domu. 

Wszystko we mnie buzowało więc wyciągnąłem paczkę papierosów i podpaliłem jednego. Rzadko paliłem,choć wiele osób myślało że robiłem to już nałogowo.

Ale prawda była inna.

Większość osób z mojego towarzystwa,tak naprawdę dokładnie mnie nie znała. Nieliczni wiedzieli o mnie sporo,ale oni mieszkali daleko od Miami.   

Doszedłem w końcu do budynku i od razu po przekroczeniu progu skierowałem się do swojego pokoju,gdzie położyłem się na łóżku i momentalnie zasnąłem.

Nie miałem pojęcia że aż tak zmęczony byłem.


Rose

Luke wydawał się naprawdę w porządku,może i trochę za bardzo ciekawski,ale do zniesienia. 

Nie miałam pojęcia czemu Niall mnie przed nim ostrzegał. Przecież to normalny chłopak.

Przynajmniej teraz mi się tak wydawało.


Chwilę po tym jak wszyscy goście opuścili nasz dom,opadłam na kanapę i czekałam na Louisa,który poszedł zadzwonić po ekipę sprzątającą.

Błagam Panie Boże aby jakaś się znalazła. Ten dom w tym momencie przypominał chlew,i to dosłownie.

Po chwili przyszedł i usiadł obok mnie.

-I co?-zapytałam od razu.

-Będą za piętnaście minut.

-Alleluja!-wykrzyknęłam zadowolona.

Teraz przynajmniej wiedziałam że nic mnie nie zje z tych śmieci. Drugie życie z pewnością tam powstało.

-Widziałem jak rozmawiasz z Niallem.-oznajmił.

-I?

-Co chciał?

-Dlaczego Cię to interesuje?

Żebym ja mu takiego przesłuchania nie zrobiła.

-Tak jakoś.-wzruszył ramionami.

-Więc tak jakoś nie twoja sprawa braciszku.-wytknęłam mu język za co dźgnął mnie w bok.

-Po prostu się martwię.

-To przestań.-wywróciłam oczami.

Nie miałam już pięciu lat.

-Tylko pamiętaj że jeśli Cię skrzywdzi to mu jaja obetnę.

-Nie skrzywdzi bo nic z tego nie będzie.

-Co?!-nie uwierzył. 

-Pstro.

-Ale jak on na Ciebie patrzy,albo jak dzisiaj myślałem że zabije kogoś gdy zobaczył że poszłaś z Lukiem na dwór,albo jak...

-Czekaj,czekaj!-przerwałam mu.-Dlaczego miałby kogoś zabić przez to że poszłam się przewietrzyć z Lukiem?

-Zazdrość?

Tak Lou,Niall na pewno nie byłby zazdrosny,a do tego nie o mnie.

-Pierdolisz głupoty.-wstałam kanapy.

-Jeszcze się przekonamy!-krzyknął zanim weszłam po schodach na górę do swojego pokoju.

A może miał rację?

Nie,na pewno nie.

~*~ 

Rozdział trochę krótki ale za to dodany bardzo szybko! 

Mam nadzieję że może być :* 

Udanego jutrzejszego dnia kochani x

P.x

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 17, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz