Chapter 23

1.8K 107 21
                                    

Dni lecą mi niesłychanie szybko i nim się oglądam jest ponownie piątek. A co to oznacza? Kochany braciszek Louis Imprezowicz robi znowu balangę u nas w domu. Ciekawe co by było gdyby rodzice tak często nie wyjeżdżali,pewnie by stracił tą jak to on nazywa pozytywną opinię zajebistej osoby przez również zajebiste osoby takie jak on. Czasami się zastanawiam czy istnieje jakaś osoba która dałaby radę ogarnąć tego matoła.

Odkąd wyszłam na tamten spacer z Niallem i od incydentu z shipowaniem Rosall przez Harrego,nie gadałam z blondynem. Nie mam pojęcia czy mnie unika czy po prostu już o wszystkim zapomniał. Czemu ja się tym przejmuje? Czego miałam się spodziewać po kimś kto żyje imprezami i zaliczaniem lasek. Zrobiłam sobie tylko nadzieje,idiotka. 

Jeśli on myśli że będę jak te inne laski które się załamią po czymś takim,to jest w błędzie. Co prawda nie jestem pewna jaka jest jego odpowiedź ale milczenie też można wziąć jako odpowiedź,prawda?

Po szkole wróciłam od razu do domu,obiecałam że pomogę Louisowi w dekoracjach i przekąskach. Gdy tylko przekroczyłam prób domu,od razu zauważyłam swojego braciszka kończącego sprzątać.

Jak ja kocham patrzeć gdy to on myje podłogi a nie ja. Czasem się zastanawiam po co to robi skoro po paru godzinach imprezy jest w domu i tak gorzej niż w chlewie. 

-Jesteś wreszcie.-mówi Lou podchodząc do mnie.

-Jak widać w porę,nie musiałam sprzątać.-wyszczerzam się.

-Spryciara.-prycha.

-Twoja balanga więc twoja rola sprzątaczki parę godzin przed rozpoczęciem,wybacz braciszku.

-Ty też na niej będziesz.

-Bo tutaj mieszkam?-wywracam oczami.

-A...no faktycznie.

Kręcę z niedowierzaniem głową,śmiejąc się pod nosem i idę do kuchni napić się soku.

-Musisz pojechać do sklepu po zakupy.-informuje mnie.

-Dlaczego ja?

-Bo ja czekam na mojego kuzyna.

Krztuszę się napojem i patrzę na niego,śmiejącego się oczywiście z mojej reakcji.

-Kuzyna?-mrugam parę razy.-Jakiego do cholery kuzyna?!

-Nazywa się Luke Brooks,mieszka w Australii i ma brata bliźniaka Jaia,ale on niestety nie dał rady przyjechać więc będzie sam.

-A ja dowiaduję się o tym dopiero teraz bo...

-Bo nie pytałaś?-wzrusza ramionami.

-Bo nie pytałam?!-nie dowierzam.-Nawet mi do głowy by nie wpadło że masz kuzynów bliźniaków,a co dopiero żeby któryś z nich raczył przyjechać na wielką imprezę Super Louisa.

-Ale już wiesz.

-Pieprz się Louis.-warczę zła. Dzisiaj mam poznać jego kuzyna...niedługo i mojego kuzyna a on mi o tym nie powiedział? Może i przesadzam ale chcę zrobić na nim dobre wrażenie.

Zamiast iść do pokoju zabieram Louisowi kluczyki od jego auta i wychodzę z domu.

Podjeżdżam pod supermarket i idę zrobić te pieprzone zakupy. Wrzucam do koszyka po kolei wszystkie przekąski,soki,popitki i inne tego typu rzeczy. Nie przejmuję się alkoholem i nawet nie wchodzę w ten dział bo doskonale zdaję sobie sprawę,że Lou już ma litry zapasu. Do koloru do wyboru.

Płacę należytą kwotę i wracam z zakupami do auta. 

***

Parkuję auto w garażu,wyciągam reklamówki i wchodzę do domu. Oddycham z ulgą gdy nie słyszę jeszcze głośnej muzyki i mam z trzydzieści minut na ogarnięcie się. W razie czego może trochę się spóźnię. W salonie siedzą wszyscy z naszej paczki,oprócz Nialla. Rozumiem że mnie unika ale nie sądziłam że odpuści sobie imprezę. 

INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz