Chapter 10

2.3K 116 2
                                    

Zostaw po sobie ślad,dziękuję x 

Wczoraj zadzwoniła do mnie Perrie z propozycją wspólnych zakupów. Od razu się zgodziłam,musiałam odpocząć od tego głąba zwanego Louis'em.

Miami,jak to w Miami na dworze słońce świeci. A jakby inaczej? Ubieram jedną z moich ulubionych sukienek (zdjęcie w mediach ). Włosy zostawiam proste,maskarą maluję rzęsy i gotowa ubieram czarne sandały. Chwytam za torebkę i żegnając się z rodzicami wychodzę z domu. 

Z samego rana powiedziałam Louis'owi że wychodzę z Perrie,chłopak się ucieszył i oznajmił że w końcu ode mnie odpocznie. Idiota. Życzył mi dobrej zabawy i zmył się do swoich kumpli,pewnie się napić lub pograć na konsoli. Nic nowego.

Dziewczyna czeka na mnie w swoim bmw. Szybko do niego wsiadam i po przywitaniu się,ruszamy do centrum.

***

-Mam już dość.-oznajmiam stanowczo.

Trzymam w rękach dziesięć toreb z zakupami-w tym wszystkie moje. Okazało się że Perrie ma dar przekonywania,przez nią aż tyle kupiłam. Ona miała tego dwa razy więcej i ciągle jej było mało. Ja już ledwo na nogach się trzymam.

-Jeszcze tylko jeden sklep i idziemy do Starbucks'a się czego napić.-błaga mnie dziewczyna.

-Obiecujesz?

-Obiecuję.

-W takim razie chodź,chcę mieć to już za sobą.-wzdycham. Dziewczyna piszczy i ciągnie mnie za rękę. Momentalnie walę se face palm'a. Jak mogłam być aż tak głupia żeby się na to godzić? Nie przeżyje tego.

Wchodzimy do Victoria's Secret. Perrie łapie parę par bielizny i wchodzi do jednej z przymierzalni. Opadam na kanapę stojącą obok i oddycham z ulgą. Po prawie czterech godzinach przymierzania,kupowania i biegania po sklepach chyba każdy miałby już dość. 

Nie jestem typem dziewczyny która robi zakupy AŻ tak długo,jak dziewczyna towarzysząca mi dziś. U mnie to minimum dwie godziny. Wchodzę do sklepu,przeglądam,przymierzam,kupuję i dziękuję,do widzenia. Kupiłam? Kupiłam. Więc mogę wracać. Dokładnie tak wyglądają moje zakupy. A nie-przeglądam,zastanawiam się,w końcu się decyduję,przymierzam,jęczę że to nie to,wychodzę,znowu szukam,przymierzam,w końcu uważam że to jest to co chciałam,oglądam się z tysiąc razy,wychodzę,jestem w połowie drogi do kasy,zauważam coś lepszego,więc zawracam i przymierzam co innego-i tak przez cały dzień. Nie,to na pewno nie mój sposób kupowania. 

-Perrie! Szybciej!-krzyczę.

-Dobra,już wychodzę!-Zasłona się odsłoniła a z nich wyszła moja uśmiechnięta koleżanka. Nie nazywam jej przyjaciółką,jeszcze nie. Spotykamy się po raz drugi,nasza znajomość idzie w dobrym kierunku ale jeszcze nie jesteśmy na tym etapie. Ciesze się że poznałam tak wspaniałą osobę jak ona.

Blondynka ma na sobie niebieski-koronkowy komplet bielizny.

-I jak?-obkręcając się wkoło.

-Wow.-wyduszam. Perrie ma ciało jak cholerna modelka Victorii Secret! Wyglądała jak nie jedna z tych lasek na plakatach,wiszących po całym sklepie. Ile ja bym dała za takie ciało. 

Wzdycham.

Nie mam kompleksów i nigdy nie miałam. Gruba też nie jestem,ani za chuda. Moim zdaniem jestem zwyczajna. Wiele osób mi mówiło i to nie raz,że mam idealną figurę i boskie ciało,lecz ja uważam inaczej. 

-Chyba go kupię.-oznajmia.

-Nie chyba,ale na pewno.-grożę palcem.-Masz kupić,wyglądasz w tym komplecie zniewalająco. Zaufaj mi.

INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz