Chapter 02

2.1K 147 13
                                    

Zostaw po sobie ślad,dziękuję x

Następnego dnia obudziłam się wypoczęta. Wstałam z łóżka i nie spoglądając w lustro zeszłam na dół do kuchni. Zawsze tak robiłam,nigdy nie leciałam od razu do łazienki się stroić,zawsze musiałam najpierw coś zjeść. Jeśli tego nie zrobiłam,bez kija nie podchodź.

Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam butelkę mleka,z szafki talerz a z szuflady łyżkę. 

Na blacie leżała karteczka od mamy i Troya,mieli parę spraw do załatwienia i wrócą wieczorem. 

Pięknie.

Zaraz pewnie pan dupek kiedy oczywiście wytrzeźwieje,raczy tutaj przyjść.

Westchnęłam i usiadłam na kanapie w salonie,wzięłam pilot do ręki i włączyłam pierwszy,lepszy kanał. 

Akurat leciały "Pamiętniki wampirów"-serial bez którego nie potrafiłam żyć. Uradowana zaczęłam konsumować swoje śniadanie i zawzięcie wpatrywać się w swoją ulubioną scenę Eleny i Damona.

Nie cieszyłam się niestety zbyt długo bo pan Louis Dupek Tomlinson zszedł na dół i zaczął przeklinać pod nosem gdy uderzył nogą w szafkę. 

Oh jak mi przykro.

Wzięłam brudne naczynie i poszłam z nim do kuchni w której był Louis. Włożyłam wszystko do zmywarki i chciałam wrócić do siebie kiedy usłyszałam jego głos.

-Możemy porozmawiać?-zapytał. 

Zdziwiona jego prośbą przytaknęłam tylko i skierowałam się do salonu. Usiadłam na kanapie a on obok mnie. 

Widziałam po nim że nie wiedział od czego zacząć. Otwierał usta-zamykał je,otwierał usta-zamykał je, i tak od dobrych pięciu minut,bez przerwy.

Przyznam że to komicznie wyglądało.

-A więc...-pogoniłam.-Chciałeś mi coś powiedzieć?

-Tak.-odchrząknął-Przepraszam za wczoraj,dobrze wiem że zachowałem się jak kompletny dupek i nic nie może mnie usprawiedliwić. No dobra,może trochę alkohol bo po nim kompletnie inaczej się zachowuję.

Przeprosiny?

Tego się nie spodziewałam.

-Nic się nie stało.-odezwałam się po czasie. 

Szczerze to jeszcze chwilę temu bym go za takie coś wyśmiała ale zobaczyłam że naprawdę mu głupio,więc dałam mu drugą szansę. 

Bo co mi szkodzi? Przecież będziemy niedługo rodziną.

-Właśnie że się stało.-oznajmił stanowczo.-Powinienem powitać cię jak najlepiej a schrzaniłem po całości. Po wczorajszym pewnie uważasz mnie za zapatrzonego w siebie dupka,który ma pełno tatuaży,ciągle imprezuje i zalicza laski po kolei.

-Dokładnie.-uśmiechnęłam się.

Dokładnie tak samo myślałam więc trafił w sedno.

-Szczera.-zaśmiał się.-Jeszcze raz przepraszam.

-Nie martw już się. Wybaczam Ci. -pogładziłam go po plecach.-Czuj ten zaszczyt.

-Humorek to ty masz.-uśmiechnął się.-Zaczniemy od początku?-wyciągnął do mnie rękę. Kiwnęłam głową i ją ścisnęłam.

-A...zapomniałbym.-wstał z kanapy i spojrzał na mnie z góry,szczerząc się jak głupi.

Nie podoba mi się ten uśmieszek.

Zmarszczyłam brwi nie wiedząc co mu wpadło do głowy i co zaraz zrobi.

Lecz ten złapał mnie w pasie i zamknął w swoich ramionach mocno przytulając,podniósł mnie całą i obrócił wokół własnej osi.

-Witaj w rodzinie siostrzyczko!-krzyknął mi do ucha na co wybuchłam śmiechem.

-Mam do ciebie bardzo ważne pytanie...-zaczęłam stojąc już o własnych siłach i patrząc na niego poważną miną.- Macie może jakieś zapas Nutelli?!-krzyknęłam na jednym wdechu.

Louis wybuchł śmiechem a następnie podszedł do szafki w kuchni i otworzył ją,moim oczom ukazało się dziesięć słoików mojego słoneczka.

-Jestem w raju.-szepnęłam i podbiegam do nich od razu zabierając jeden słoiczek aby zrobić sobie kanapkę.

To nic że była dopiero co po śniadaniu. 

Lou stał zboku i patrzył na mnie z miną SERIO?

-No co?-zapytałam.-Jeśli miałeś na nie ochotę to masz pecha bo nie lubię się dzielić.

-Po prostu bardzo przypominasz mi jednego z moich przyjaciół.-wzruszył ramionami śmiejąc się.-Dlatego jest tutaj jej aż tyle. Zawsze jak do mnie przychodzi,wyżera ją.

-Tym razem będzie musiał zmierzyć się ze mną. Prędzej zadźgam go widelcem niż pozwolę mu tknąć moje skarby.

~*~

Rozdział taki sobie,mam nadzieję że nie najgorszy ^^

P.x




INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz