Chapter 13

1.8K 112 13
                                    

Zostaw po sobie ślad,dziękuję x  

 Natarczywe dzwonienie budzi mnie ze snu,zdezorientowana próbuję ogarnąć co się dzieję. Przecieram zaspane oczy i spoglądam na szafkę nocną. Widząc pikający budzik jęczę i wkładam głowę w poduszkę,próbując ponownie zasnąć.

Nie wytrzymuję gdy ten irytujący alarm co chwilę się powtarza,dobrze wiem że dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły ale spanie moim zdaniem jest ważniejsze. Łapię jedną z moich dwóch poduszek i rzucam nią w stronę szafki. Gdy już nie słyszę pikania zadowolona z siebie przekręcam na drugi bok i zamykam oczy. 

Jestem w stu procentach pewna że zepsułam ten cholerny budzik. 

***

 W jednej chwili czuję mięciutki materac i kołdrę,w drugiej zimną i twardą powierzchnię,lecz jestem na tyle leniwa że nie mam siły nawet się ruszyć.

-Wstawaj!-krzyczy Louis bijąc mnie po tyłku poduszką. Czy on właśnie zrzucił mnie z łóżka,czy tyko mi się wydawało?!

-Idź zły człowieku nie dający mi spać.-mamroczę próbując chociaż trochę być przekonująca. 

Gdy słyszę że Lou wybucha śmiechem jestem pewna że mi nie wyszło.

-Nie spóźnisz się pierwszego dnia szkoły.-oznajmia i podnosi mnie z ziemi,przerzuca przez ramię i idzie w kierunku łazienki,do której mnie wpycha.

-Widzę cię na dole za piętnaście minut!-drze się wychodząc.

Wzdycham poirytowana. Nie chce mi się kąpać,ubierać,malować się i ogarniać ale przede wszystkim nie chce mi się iść dzisiaj do tej głupiej szkoły. Myśl że każdy będzie na mnie patrzył i obczajał z każdej strony tym bardziej odbiera mi chęci,których i tak nie mam.

Do tego jeszcze Lou,widać że nie odpuści i za wszelką cenę będzie mi kazał iść na lekcje. Jeśli on będzie mnie codziennie tak budzić,to chyba zdecyduję się na zamknięcie go w piwnicy do końca roku szkolnego. 

Jak widać,rannym ptaszkiem to ja nie jestem.

Biorę szybki prysznic,myję zęby i ubieram się. Na koniec robię szybki makijaż składający się z trochę pudru,maskary i eyeliner'a. Przeczesuje jeszcze włosy szczotką,biorę torbę,telefon i schodzę na dół.

Przy stole w kuchni zauważam Louis'a jedzącego płatki z mlekiem,obok niego leży porcja dla mnie. Nie mam ochoty nic jeść ale nie mam zamiaru być za godzinę głodna.

Morduję go spojrzeniem gdy siadam obok,przez co prawie się dławi próbując się nie zaśmiać.

Czy ja naprawdę zabawnie wyglądam próbując kogoś zabić wzrokiem?

Po zjedzeniu bierzemy rzeczy i wychodzimy z domu. Wsiadamy do auta Louis'a,chłopak odpala silnik i ruszamy drogą w kierunku szkoły.

Im bliżej jesteśmy,tym bardziej zaczynam się denerwować. Oczywiście nie jestem jak niektóre laski i wchodząc do szkoły nie skule się uciekając przed wzrokiem innych. Z uniesioną głową i na luzie przejdę obok. Te pierwsze wrażenie jest najważniejsze,dobrze pamiętam nowe osoby w mojej starej szkole.

Przez całą drogę Lou opowiada mi o wszystkich nauczycielach przez co się śmieję i trochę rozluźniam. Wiem że właśnie do tego dążył i jest mu dozgonnie wdzięczna,bo pomogło. 

Perrie przysłała mi SMS'a że będzie czekała na mnie pod szkołą. Cieszę się że jeszcze ona będzie ze mną podczas tej katorgi. 

Louis parkuje na parkingu a ja biorę kilka wdechów. Chłopak oznajmia że będzie wszystko dobrze,wierzę mu. 

Wychodzimy z pojazdu i wszyscy ci,co są na zewnątrz już na mnie patrzą. Brunet podchodzi do mnie i czule mnie obejmuje,dodając mi przy tym otuchy. Przy okazji wtulam się w niego żeby choć trochę się ukryć przed tymi spojrzeniami.

Miny większość osób,zwłaszcza dziewczyn są bezcenne. Momentalnie otwierają oczy które teraz przypominają talerze a szczęka powoli zaczyna sięgać ziemi.

Dobrze wiem co sobie teraz myślą,między innymi że ja i Lou jesteśmy parą. Jakoś nie specjalnie mnie to interesuje,ważne że my wiemy jaka jest prawda. 

Louis jest przystojny,dobrze zbudowany,zabawny,kochany,głupi,nienormalny,kochający spongeboba,z poczuciem humoru. I mogłabym jeszcze godzinami wymieniać jego cechy. Dlatego nie zdziwię się gdy w tym momencie wiele dziewczyn mnie znienawidzi

Przechodzimy przez plac,przy drzwiach widzę znajomą twarz. Podbiegam do dziewczyny i przytulam ją na powitanie,od razu humor mi się polepsza. Lou mówi że potem do nas dołączy bo ma coś do załatwienia i znika za rogiem. Dziewczyna bierze mnie pod ramię. Powtarza żebym niczym się nie martwiła i że wszystko będzie ok.

Opowiada jak w tej szkole mało osób interesuje się nowymi.
Trochę mnie to uspokaja,jeśli nikt nie będzie zainteresowany moją osobą to dobrze.

Perrie otwiera z hukiem drzwi i wchodzimy do środka.

Cały korytarz jest zapełniony uczniami którzy momentalnie przerywając rozmowy,czynności które wykonują i spoglądają na mnie. Chciałam żeby to,co powiedziała przed chwilą moja towarzyszka okaże się prawdą.

Miałam nadzieję że wchodząc do pomieszczenia tylko parę osób na mnie spojrzy,albo nikt. Ale nigdy bym nie pomyślała że aż prawie cała pieprzona szkoła! W tym i drużyna koszykarska,sądząc po ich koszulkach.

Perrie wydaje się być równie zaskoczona tym ,co ja. Lecz szybko się ogarnia i mnie obejmuje szepcząc do ucha że mam branie. Śmieję się z jej stwierdzenia.

Przechodzimy przez korytarz. Jest cicho,zbyt cicho jak na szkołę.

Czy to przeze mnie?

Słyszę bicie swojego serca i wydaje mi się że inni również je słyszą.

Każdy odprowadza nas wzrokiem,aż gdy znikamy za rogiem. Dopiero wtedy wracają do swoich czynności i cisza ustaje a ja oddycham z ulgą.

Jestem ciekawa czy przeżyję ten dzień.

~~~

Dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz! To wiele dla mnie znaczy

Czy Rose poradzi sobie w nowej szkole? Może kogoś pozna albo spotka? Co sądzicie?

Przepraszam za tak krótki rozdział :/

Następny będzie lepszy i dłuższy! ♥

P.x


INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz