Chapter 04

2K 126 13
                                    

Zostaw po sobie ślad,dziękuję x

Byłam świadoma że młodzież próbowała czasem wrócić do lat dzieciństwa,sama tak robiłam. Próbowałam się wyluzować,zapomnieć o problemach i zabawić się jak kiedyś. 

Lecz od ponad dwudziestu minut zastanawiał mnie jeden fakt. Jaki człowiek w wieku dziewiętnastu lat,podczas nurkowania udawał syrenkę i próbował porozumieć się telepatycznie z rybą?

Louis.

Któż by się spodziewał?

-Coś ty brał?-zapytałam wynurzając się na powierzchnię.

-Nic a nic.-zapewnił i ponownie zniknął pod wodą co również zrobiłam.

Musiałam przyznać że nigdy nie sądziłam że zobaczę jak ryba prawie się nie zabija o skałę,uciekając przed goniącym ją Louisem.

Najlepsze w tym wszystkim było to że chłopak akurat nie wyrobił i w nią walnął. Dlatego wypłynęłam na brzeg i zaczęłam się niekontrolowanie śmiać. 

Brunetowi nie było do śmiechu bo zdarł sobie skórę z jednego ramienia przez co leciało pełno krwi.

-Sierota.-skwitowałam i zaciągnęłam go z powrotem w stronę domu. Chłopak nic się nie odzywał,był przerażony widokiem krwi.

***

Będąc już na miejscu kazałam mu usiąść na kanapie a sama poszłam po apteczkę.

Przemyłam mu ranę i nałożyłam opatrunek,okazało że zdarł sobie tylko trochę skóry więc niedługo nie powinno być żadnego śladu.

-Codziennie odkażaj a przeżyjesz.-oznajmiłam sprzątając przyniesione rzeczy.

-Mógłbym umrzeć?-otworzył szeroko oczy.

-Nie głupku,nie umarłbyś. Chyba że walnąłbyś głową w tamtą skałę,wtedy nawet wstrząs mózgu mógłbyś dostać.-wzruszyłam ramionami chichocząc z jego miny.

-Jezu,nigdy więcej gadania z rybami,to się źle kończy.-oznajmił poważnym tonem.

-Już się takie coś zdarzyło?

Mogłam się tego spodziewać.

Ale...naprawdę?

Lou?

Jak?!

-Tak,kiedyś ci opowiem,na dzisiaj mam zdecydowanie dość.-opadł bezsilnie cały na kanapę.

-W takim razie...popcorn i film?-zaproponowałam.

-Nie.-zaprzeczył.

-Cały dzień leżenia i leniuchowania?

-Nie.

-Uduszenie ciebie,jeśli zaraz mi nie powiesz co masz na myśli?

-Też nie.-uśmiechnął się podstępnie.

Coś mi tu nie pasowało.

On coś kombinował.

-Louis!-krzyknęłam.-Gadaj o co ci chodzi bo nie ręczę za siebie.-zagroziłąm wskazując na niego placem.

Pewnie śmiesznie wyglądała z apteczką ale nieważne.

-Ok,ok.-podniósł ręce w geście obronnym.-Dostałem sms'a od kumpla że robi imprezę,więc tak sobie pomyślałem...

-NIE!

Nie ma mowy,

-Dlaczego?

Nie wiesz?

-Bo nikogo tam nie znam?-westchnęłam.

-Znasz mnie.

Jeden dzień!

-No i?

-Rose,no proszę! Pójdź tam ze mną!

Po moim trupie.

-Nie.

-Ślicznie proszę.

Czy on nie powinien już odpuścić?

-Nieee!

-Rose!

Kurwa.

-Ugh dobra!-poddałam się. Ten człowiek potrafił być bardziej upierdliwy niż ja. O ile w ogóle było to możliwe.

-Ale jeśli zostawisz mnie od razu jak wejdziemy do środka,to przysięgam że nie ręczę za siebie i nigdy więcej nigdzie z tobą nie pójdę-założyłam ręce na piersi.

-Ok,zapoznam cię z moimi znajomymi i jeśli złapiesz z nimi wspólny język to będę mógł się oddalić,żeby też się trochę zabawić? Jeśli wiesz o co mi chodzi-poruszył zabawnie brwiami.

-Tylko przedtem pokaż mi gdzie jest łazienka. Nie chcę wejść do jednego z pokoi,myśląc że to ona i zobaczyć cię nago!

-Byłabyś wniebowzięta!

Śmieszne.

-Bo ja zawsze marzyłam żeby zobaczyć przyrodniego brata nago,pieprzącego jakąś pustą lalę.

-Dokładnie!

~*~

A TAK PRZY OKAZJI MÓJ KOCHANY CRUSH JAI BROOKS DAŁ MI W PIĄTEK NA TT FOLLOW! PO ROKU,W KOŃCU JE MAM! WCIĄŻ NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ.

Życzę wam miłej niedzieli.

P.x






INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz