Chapter 17

2K 105 2
                                    

Zostaw po sobie ślad,dziękuję x 

-Impreza! Impreza!-krzyczy Louis na cały dom.-Rose,wstawaj! Trzeba wszystko ogarnąć!

Jeśli ten człowiek zaraz się nie zamknie,obiecuję że nie dożyje tej cholernej imprezy. 

Zakopuję się bardziej pod kołdrą,a drzwi chwilę później otwierają się z hukiem. Do środka wbiega brunet,rzucając się na moje łóżko. Skacze po nim jak pięcioletnie dziecko,co na pewno by mnie śmieszyło gdyby nie to,że podskakuję za każdym razem,prawie spadając z niego. Próbuję kontynuować mój sen, ale gdy widzę że on nie odpuszcza uznaję że się odezwę:

-Jeśli w ciągu pięciu sekund,nie przestaniesz kurwa skakać po tym cholernym łóżku,obiecuję że pożałujesz dnia w którym się urodziłeś.

Chłopak dobrze wiedząc że ja swoje groźby zawsze biorę na poważnie,odpuszcza ze śmiechem. Bawi go zawsze jak wytrąca mnie z równowagi i jestem zmuszona do odezwania się i podniesienia głosu.

Kładzie się obok mnie i wygłasza przemowę co do tej epickiej imprezy. Mruczę z zamkniętymi oczami,próbując go słuchać ale nie mam na to sił. Chcę iść spać.

-Lou-przerywam w momencie gdy zaczyna mówić abym zamknęła swój pokój na klucz,gdy zaczną się zbierać ludzie. Chyba że chcę znaleźć zużytego kondoma w łóżku. Obrzydlistwo.-Wiesz że powinnam cię w tym momencie zabić że budzisz mnie...-zerkam w kierunku zegara wiszącego na ścianie.- O kurwa ósmej rano?! Nie,nie kochaniutki,nie ma mowy abym wstała.

Wkładam głowę pod poduszkę,braciszek próbuje mi ją zabrać ale zaciskam na jej krawędziach ręce,przez co nie udaje mu się. Uśmiecham się ze zwycięstwa,myśląc że odpuścił i wyjdzie z pokoju. Ale zamiast tego,dorywa moje stopy i...zaczyna je łaskotać.

Skąd on wie że mam łaskotki. To jest najgorsze,co można mi zrobić. Mam je prawie wszędzie,najbardziej właśnie na stopach,brzuchu i pod pachami.

-Prze-prze-przestań!-wyduszam z siebie,sikając prawie ze śmiechu.-Do-dobra...już...-wsta-wstaję!

Czuję ulgę gdy się odsuwa,biorę oddech i próbuję go unormować. Morduję bruneta spojrzeniem,już po raz chyba drugi wciągu paru minut. Uśmiech nawet na sekundę nie schodzi z jego ust.

-Powiesz mi jeszcze raz czemu ta impreza jest u nas?-pytam ziewając. Wstaję i podchodzę do lustra. Wyglądam znośnie jak na kogoś kto przed chwilą był molestowany w niedopuszczalny sposób,oczywiście jak dla mnie.

-Odkąd się wprowadziłyście,wolałem abyś się zadomowiła. Głupio by było gdybym następnego dnia zrobił imprezę,nie sądzisz?-opada na łóżko.

-Racja.-zgadzam się z nim. Nie byłoby przyjemne gdyby tak postąpił,znając mnie jeśli miałabym dobry humor,to oczywiście bym z nimi poimprezowała. Ale gdyby było odwrotnie,wszyscy zostali by wyrzuceni,a jeśli ktoś by się sprzeciwił-zrobiłabym awanturę na całą ulicę.

-Idę się w miarę ogarnąć.-informuję go,wchodząc do łazienki z ciuchami które wzięłam z szafy. Biorę szybko prysznic i ubieram się w krótkie,czarne spodenki,do tego biała boksera na ramiączkach. Włosy związuję w wysokiego koka,nakładam trochę pudru a rzęsy poprawiam maskarą. 

Wychodzę i zastaję Louis'a,dalej leżącego w tej samej pozycji. 

-Zjem śniadanie i ci pomogę w tych przygotowaniach.-informuję i schodzę na dół.

-Zrobiłem dla ciebie naleśniki!-krzyczy. Wchodzę do kuchni,i tak jak mówił,są naleśniki dla mnie. Ślinka mi cieknie gdy widzę te pyszności. Biorę talerz do ręki i idę w kierunku salonu,aby włączyć nic innego,niż kolejny odcinek Pingwinów z Madagaskaru.

***

-Alkohol?-pyta Lou ze swoją listą rzeczy na imprezę,odhaczając po kolei rzeczy które już są.

-To podstawa,oczywiście że jest.-śmieję się.

-Przekąski?

-Również.

-Dom w jakim stanie?

-Idealnym na imprezowanie.

-Ok...muzyka?

-Przygotowana.

-DJ powinien się zjawić chwilę przed przyjściem reszty.-oznajmia.

-Będzie DJ?-dziwie się. Zawsze na domówkach była muzyka z płyt lub z internetu. Co do DJ'ów to byli oni zawsze tylko w klubach.-Wow,postarałeś się.

-DJ tutaj to podstawa. To chyba oczywiste.

-Tak,tak.-śmieję się z jego poważnej miny. -Rodziców do kiedy nie ma?-pytam.

-Do wtorku,czyli jeszcze z 3 dni,chyba że ten wyjazd się przedłuży. Chodźmy się przebrać,za pół godziny pojawią się już pierwsi przybysze.

Otwieram swoją szafę i przeglądam sukienki,nie mam pojęcia co ubrać aby dobrze wyglądać ale i również dobrze się w tym czuć.

W końcu decyduję się na (zdjęcie w mediach-NA TYM ZDJĘCIU JEST NASZA GŁÓWNA BOHATERKA).

Włosy rozpuszczam i robię trochę mocniejszy makijaż. Wychodząc z pokoju zamykam go na klucz,aby nikt z imprezowiczów do niego nie wszedł i chowam go w doniczce,kwiatka obok.

-Gotowa?-pyta Lou wyłaniając się z kuchni.-Ślicznie wyglądasz.

-Ty również,dobrze.-ubrał czarne rurki i białą koszulę. W tym komplecie wygląda obłędnie.

Słyszymy dzwonek do drzwi.

-Zaczynamy?-pyta stając obok mnie.

-Zaczynamy.-odpowiadam i idę otworzyć.

~~~

Każda gwiazdka czy komentarz bardzo mnie motywuje.

Jak myślicie,czy coś się wydarzy na tej imprezie? Jeśli tak,to co? A może wręcz odwrotnie i nic ciekawego nie będzie?

UWAGA! Czy podoba wam się uroda nasza głównej bohaterki? Możecie ją zobaczyć w mediach na zdjęciu w tym rozdziale i poprzednim. Piszcie  w komach :)

P.x














INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz