Chapter 03

2.7K 136 3
                                    

Zostaw po sobie ślad,dziękuję x

Skakałam po kanałach w telewizorze ciągle natrafiając na wiadomości. Liczyłam że może jakiś film by leciał,ale chyba się przeliczyłam. Prawda była taka że przecież nikt normalny nie oglądał non stop te informacyjne rzeczy,bo człowiek by zwariował.

Po dłuższym czasie znudzona wyłączyłam telewizor,rzucając pilot koło siebie.

-Co robisz?-zapytał Lou wchodzą do salonu. Ubrany był w szare rurki i czarny t-shirt z logiem jakiegoś zespołu.

-Siedzę i się nudzę. W tej telewizji tylko o polityce gadają. Jak mam żyć bez moich Pamiętników czy Pingwinów z Madagaskaru?!

Tak,wciąż kochałam oglądać bajki. Nic nie mogłam poradzić na to że wewnątrz wciąż byłam tym samym dzieckiem co parę lat temu. 

-Oglądasz Pingwiny z Madagaskaru?-zapytał od razu.

Chyba trochę się zdziwił.

-Tak,dziwne?

-Nie,w końcu ktoś normalny!-zawołał szczęśliwy siadając od razu obok mnie.

-Ale ja tam wolę Spongeboba.-dodał.

-Pff...nie znasz się!

-Wcale nie!-zaprzeczył.-Po prostu gustuję w żółtych gąbkach,smażących krabo-burgery.

Dobra,on był większym dzieckiem niż ja.

-Tam jest tylko jedna gąbka która je smaży,idioto.

-No to co? Tutaj...-wskazał ręką swoją głowę.-Jest sto takich gąbek które właśnie mi je przygotowują. Zazdrościsz?

-Bardzo.-pokręciłam z dezaprobatą głową,uśmiechając się. 

Ten chłopak miała wyobraźnie i to wielką. Rzadko spotykane poczucie humoru również,ale to dobrze bo przynajmniej był sobą. 

Kiedy z nim rozmawiałam czułam dziwną więź,rozumieliśmy się.  Czasami też fantazjowałam i wyobrażam sobie różne rzeczy,tak jak on. 

Teraz zastanawiałam się czego tak naprawdę się bałam. Myśl że Lou niedługo oficjalnie zostanie moim przyrodnim bratem,była bezcenna. Byłam szczęśliwa że nie okazał się aż tak wielkim dupkiem,jak go oceniłam jeszcze wczoraj.

-Co chcesz dzisiaj robić?

-Zastanawiałam się nad pójściem zwiedzania Miami,lecz myśl że w taki upał miałabym chodzić przywołuje rozsądek,więc chyba zostanę w domu.-wzruszyłam ramionami.

-Nie mam mowy!-poderwał się na równe nogi.-Rusz się i przebierz w strój kąpielowy. Braciszek Louis zabierze siostrunie Rose na plaże!

W taki upał miałam iść na dwór?

Na zewnątrz?

W powyżej 30° C?!

Czy ten człowiek był normalny?

Nie.

-Muszę?

-Tak i nie przyjmuję odmowy.

Super.

***

Stałam przed lustrem,przeglądając się w swoim ulubionym bikini (zdjęcie w mediach). Pochodziłam z Houston,a tam prawie ciągle w nich się chodziło. 

Upały były nie do zniesienia,można by powiedzieć że pół życia przeżyłam w stroju kąpielowym. Dla niektórych może to było nie wiarygodne,ale taka prawda. 

Wychodząc na dwór w sukience rozpływałaś się a co dopiero w długich spodniach. 

Ze stroju spojrzałam na swoją twarz. Moja uroda nie była zniewalająca,miałam długie brązowe włosy i niebieskie oczy,usta nie za cienkie,nie za szerokie,nos jak nos. Nic ciekawego.

Wzięłam do ręki swoją torbę,zawiesiłam na ramię a na nos założyłłąm okulary przeciwsłoneczne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wzięłam do ręki swoją torbę,zawiesiłam na ramię a na nos założyłłąm okulary przeciwsłoneczne. W środku torby znajdował się ręcznik,krem z filtrem,telefon,słuchawki,jakieś gumy i parę innych pierdół. 

Gotowa zeszłam na dół,miałam na sobie tylko bikini,nie widziałam sensu zarzucać na siebie cokolwiek,przecież i tak wszyscy mnie zobaczą na plaży,więc co za różnica? 

Mój strój przyozdabiał kolczyk w pępku. Uwielbiałam go. Pamiętałam jak długo błagałam mamę żeby się na niego zgodziła,po długich namowach udało się i nie żałowałam tej decyzji. Wsunęłam stopy do japonek i oparłam się o drzwi wyjściowe.

-Lou!-krzyknęłam na cały dom. -Zgubiłeś się czy co?!

-Żyję,poczekaj!-odkrzyknął i już chwilę później moim oczom ukazał się uśmiechnięty (jak zwykle) chłopak. 

Miał na sobie jedynie spodenki do kąpieli i ręcznik przerzucony przez ramię,na nosie okulary podobne do moich a na nogach klapki. 

Mogłam przyjrzeć się jego tatuażom,wiedziałam że trochę ich miał,nigdy nie pomyślałabym że aż tak dużo. Najbardziej podobał mi się rękaw,każdy kształt,wzór kontrastował i współgrał ze sobą. Coś niesamowitego.

Lou zmierzył mnie wzrokiem od dołu do góry i kiwnął przecząco na boki głową.

-Nie,nie,nie i jeszcze raz nie!-oznajmił.

-O co chodzi?-westchnęłam.

-Nie pójdziesz tak na plaże.-oznajmił.-Każdy facet będzie patrzył na twoje boskie ciało,zgrabny tyłek,jędrne piersi,długie nogi,zajebisty kolczyk...

-Dobra,rozumiem.-przerwałam mu rozbawiona.

W Houston chłopaki nie raz zwracali na mnie dużą uwagę,po prostu przywykłam już do tego. Zawsze w mojej obronie stawali moi przyjaciele. Śmieszyło mnie czasem jak chłopak potrafił z sekundy zamilknąć widząc dziewczynę w bikini.

-Przypominam ci że w kożuchu raczej na tą plażę nie pójdę więc siedź cicho i chodź.-pociągnęłam go na zewnątrz.

~*~

Co sądzicie o Rose i Louis'ie?

P.x








INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz