Chapter 08

2K 125 5
                                    

 Zostaw po sobie ślad,dziękuję x

 Nigdy więcej nie pomogę nikomu,po prostu nigdy! Gdybym wiedziała że ten blondasek-którego imienia nie znam.-obrzyga mi całą łazienkę,plus podwórko i obślini mi ukochaną kurtkę,to nawet przez myśl by mi nie przeszło,żeby mu w jakikolwiek sposób pomóc! Przez tą moją litość mam na głowie sprzątanie.

Ten chłopak ma szczęście że jest pijany i śpi teraz na kanapie,w innym wypadku chyba bym go rozszarpała na drobne kawałeczki. 

Niech się już szykuję na ostrą rozmowę z samego rana. Nigdy z nim nie gadałam ale jestem już w stu procentach pewna że go nienawidzę. Nigdy nie słyszałam jego głosu,ale już wiem że mnie irytuje. W tej chwili nawet głupi zegarek,który cyka mnie denerwuje.

Potrzebuję melisy. Tak,to dobry pomysł.

Idę do kuchni i ją zaparzam,biorę ostrego łyka i wyciągnęłam telefon z torebki. Nie wiem nawet kiedy wytrzeźwiałam,widać nie wypiłam aż tak dużo jak mi się wydawało.

Pykam trochę na urządzeniu po czym uznaję że idę spać. Zgarniam swoją piżamę z szafy i poczłapuję do łazienki. Biorę szybki prysznic który mnie orzeźwia,gaszę światło i wchodzę pod kołdrę. Chwilę później zasypiam.

***

Budzę się po dziesiątej. Przeciągam się i szczęśliwa że nie mam kaca,idę się ubrać. Pogoda ponownie jest piękna,zakładam krótkie,jeansowe spodenki i czarną bluzkę na ramiączkach. 

Gotowa schodzę na dół,blondyn wciąż śpi,z jednej strony to dobrze bo mogę spokojnie coś zjeść ale z drugiej-źle,bo chcę mu wygarnąć co o nim sądzę.

Mam ochotę na naleśniki,wyciągam z lodówki potrzebne składniki. Po dwudziestu minutach kończę. Siadam przy stole i zaczynam konsumować.

Po zjedzeniu śniadania zabieram swój talerz i idę go umyć. Uznaję że pozmywam już wszystkie brudne naczynia,skoro już zaczęłam. Włączam radio,leci akurat jedna z moich ulubionych piosenek. Zaczynam cicho śpiewać pod nosem i poruszać lekko biodrami,w rytm.

Zakręcam kran i sięgam po ręczniczek,wycieram ręce i obracam się. Przy wejściu do kuchni stoi on. Patrzy na mnie i szczerzy się jak głupi do sera.

-Cudownie było obserwowanie mnie od tyłu,hm?-warczę.

-Nawet nie wiesz jaką mi przyjemność tym sprawiłaś.-ciarki przechodzą mi po plecach,słysząc jego głos,ale ignoruję to.

Wywracam oczami i posyłam mu piorunujące spojrzenie,krzyżuję ręce na piersi i patrzę na niego. Już się nie odzywam,on zresztą też. Toczymy taką jakby walkę na spojrzenia,nie mam zamiaru odpuścić. 

Mogę też dokładnie przyjrzeć się jego twarzy. Idealne rysy,gładka cera,głupi uśmieszek i błękitne jak ocean oczy. Pff...nic nadzwyczajnego. W Houston też byli tak przystojni jak on. Przynajmniej tak sobie teraz wmawiam.

-Zrób zdjęcie,zostanie na dłużej.

-Wybacz,w mojej pamięci nie zmieści się tak duże ego,jak twoje.-prycham.

-Co się właściwie wczoraj stało?-zmienia temat.

-No niech pomyślę. Gdy cię znalazłam,byłeś nachlany w trzy dupy,uznałam że cię nie zostawię bo jeszcze do cholery byś zrobił komuś krzywdę.

Lub sobie.

-Obrzygałeś mi całą łazienkę,w tym podwórko. Musiałam do wszystko sprzątać,zamiast iść zmęczona po imprezie spać,ale nie. Ogarnęłam to i jeszcze przy okazji położyłam cię spać. Fascynująca historia,prawda?

-Czekaj.-krzyżuje ręce,podobnie jak ja.-Czyli nie spaliśmy ze sobą?-dziwi się.

-Nie? Ja pierdole,człowieku,wygłaszam ci przemowę co się wczoraj działo a ty mi wyjeżdżasz z tekstem,zdziwiony że nie spaliśmy ze sobą? Czy ja ci wyglądam na dziwkę?

-Ym,czy ja wiem.-uśmiecha się kpiąco.

-Jak ci przywalę to dopiero wtedy ten twój głupi uśmieszek zniknie?-powoli tracę nad sobą panowanie.

-Dobra,dobra.-podnosi ręce w geście obronnym.-Już się tak nie bulwersuj. Będę spadał.

-Alleluja!-przechodząc obok szczypie mój pośladek. Podskakuję po czym kopię go w dupę.-Nie przeginaj,dupku.

-Dobrze,Kotek.

-Nie nazywaj mnie tak i weź już stąd spadaj.-podchodzę do drzwi,po czym je otwieram.-Nie będę od ciebie wymagała słowa dziękuję bo pewnie nie istnieje w twoim słowniku,ale jednak jakieś podziękowania się należą.

-Coś wymyślę.-szepczę przy moim uchu. Stoi za blisko. 

-Nie wysilaj się.-spoglądam mu w oczy. Chyba to jest błąd bo raczej nigdy w życiu,nie widziałam piękniejszego błękitu. Ale to wciąż dupek,i nikt więcej. Oh,a ten jego uśmieszek,który znowu zagoszcza na ustach,wkurza mnie. I to cholernie!

-Do zobaczenia,Kotek.

A weź już spierdalaj.

Nigdy więcej nikomu nie pomogę! Przysięgam.

~~~

Gwiazdka,komentarz = MOTYWACJA! 

Jutro poniedziałek,kill me! Na poprawę humoru macie rozdział :)

Co sądzicie o zachowaniu Niall'a i Rose? Ona chyba ma prawo mieć go dość po tym wszystkim.

P.x






INNA || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz