Diana

395 19 2
                                    

Biegnąc do szkoły ku moim oczom ukazał się TEN motocykl. Niemożliwe. Idiota uczęszcza do tej samej szkoły. Dlaczego nie wiem kim jest? Takie osoby są zazwyczaj bardzo znane. Hm, może jest nowy. Nie to, że mi się spodobał i chcę go poznać, ale podziwiam ludzi jego pokroju. Podeszłam do motoru i dotknęłam opuszkami palców licznika. Wow, dwukołowy pojazd, może osiągnąć taką ogromną moc przyśpieszenia. Mama by mnie zabiła, gdyby się dowiedziała o czym teraz myślę.
Tacy odważni motocykliści, nie bojący się ponoszenia konsekwencji, wyróżniają się ogromną spontanicznością, a nie to co ja... Zawsze dążę do tego, aby wszystko idealnie zaplanować. Boję się, że bez zaplanowania nie przeżyję na tym świecie. Spontan.. Nigdy w życiu nie byłam spontaniczna, ponieważ nie umiem być. Tacy ludzie jak ja - „dobrze" wychowane przez nadopiekuńczych rodziców kujony - nigdy nie doświadczą uczucia - życia.. po prostu życia i nie przejmowania się niczym. Widząc pusty budynek szkolny, przypominam sobie o spóźnieniu i biegnę w stronę pokoju numer 60. Skręcając w lewy korytarz, nie zauważam, że ktoś wychodzi z toalety. Więc oczywiście odbijam się od tej osoby i ląduję na pupie.
-Ała, nie widzisz, że biegnę?! Jestem już spóźniona na angielski, jezu! - krzyczałam do osoby, od której niefortunnie się odbiłam. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam przed sobą nauczyciela.
-Mrs Diana Rey? - zapytał nauczyciel, ściągając okulary z nosa. Przybliżył się tak, by przestudiować każdy cal mojej przestraszonej twarzy. Był tak blisko, że czułam, jak z jego ust unosi się zapach jajek na twardo, które najprawdopodobniej zjadł dzisiaj na śniadanie.
-T a ak - odpowiadam, odsuwając się od starszego pana. - Ja bardzo przepraszam, nie chciałam na profesora - tak wiem, że to dziwne, ale u nas w szkole obowiązuje zasada szacunku, dlatego też każdy uczeń został zobowiązany do zwracania się per profesor - unieść głosu. Była przekonana, że zderzyłam się z uczniem. Bardzo przepraszam. - odpowiadam i uchylam głowę w geście przeproszenia.
-Nie się nie stało. Stand up! I szybko do klasy. Your place masz w trzecim rzędzie po prawej stronie, siedzisz next to chłopaka z okularami. Ja przyjdę za jedną while. - powiedział, dziwnymi sformułowaniami zdań profesor i podążył w stronę pokoju nauczycielskiego. Super. Zajmę miejsce obok kujona, kujona w okularach.. Lepiej być nie mogło. Podpieram się dwoma rękoma i koślawo wstałam po zawstydzającym odbiciu się. Ciekawe co sobie myśli teraz ten stary człowiek... Musi mieć mnie za spóźnialską osobę, niedoceniającą szkołę. Zatrzymuję się przed drzwiami. Przywitać się, czy nie? A po co... Bycie aspołeczną jest dla mojej osoby bardziej przychylne. Biorę głęboki wdech i wchodzę do rozgadanej , głośnej klasy. Uczniowie cichną i patrzą się na mnie „chamskim" wzrokiem.
-Jezu, już myślałem, że to ten stary dziad. - krzyknął ktoś z tyłu. I całe grono, wznowiło swoje zacięte rozmowy. Uf, nie przyczepili się do mnie. Odszukałam 3 rzędu po prawej stronie . Siedział w nim chudy chłopak, z potarganymi włosami i wielkimi okularami. Jak przystało na osobę chodzącą już od jakiegoś czasu do naszej szkoły, nosił zwykły szkolny uniform, który leżał na nim.. nie on nie leżał na nim, ten strój na nim wisiał, był 100x za duży. Podchodząc do ławki, popatrzyłam się w oczy bruneta, tylko oczy ma ładne, i mówiąc kilka niewyraźnych słów, wytłumaczyłam, dlaczego siadam obok niego. Nie wiem, czy mnie słuchał czy nie, bo nic nie odpowiedział. Żadnego sprzeciwu, ani pozwolenia, zero asertywności. Dziwny jest.

Tajemniczy Motocyklista - The mysterious motorcyclist (Taylor Launter)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz