3. Wakacje

159 9 23
                                    

Wchodzę do mieszkania z Milesem na rękach. Mały zasnął w samochodzie. Nie będę go budzić. Kładę go na łóżku i delikatnie rozbieram. Jak widać zasnął snem kamiennym i nic nie jest w stanie go obudzić. Zdążam zdjąć buty i kurtkę oraz skorzystać z toalety, a następnie już nie mam czasu dla siebie, bo muszę otworzyć dobijającej się do drzwi Indianie.

- Cześć, przepraszam, że się spóźniliśmy. - mówi szwagierka. - Po prostu straciliśmy poczucie czasu.

- Nawet dobrze, że się spóźniliście, bo dopiero co wróciłam. Po drodze prawie rozjechałam jakiegoś faceta. - wyciągam z kuchennej szafki trzy talerze.

- Desiree, ty naprawdę potrzebujesz odpoczynku. - stwierdza Indiana. 

- Nie przesadzaj. Pojadę gdzieś na dwa tygodnie i wracam do pracy.

- Korzystaj z wolnego i pozałatwiaj sobie najważniejsze sprawy. Gdzie w ogóle chcesz jechać?

- Nie wiem. Co mi polecicie?

- Z dwulatkiem nie opłaca się jechać zbyt daleko, a żeby się porządnie wygrzać... Kalifornia? Santa Monica czeka. - uśmiecha się. - Wiesz, tam jest dużo przystojnych facetów.

- Indiana! - karci ją Nathan.

- No co? To nie ja się tam wybieram tylko Ree. Dobrze ci radzę, ty sobie kogoś znajdź.

- To nie jest takie proste. - wpatruję się w swoje dłonie splecione na stole. - W ogóle ten facet, którego stuknęłam, powiedział, że jest kuzynem Ryana.

- Jak się nazywa?

- Bradley Freeman.

- Hm... Możliwe. Słyszałam od rodziców, że Freemanowie mieli dużą rodzinę. Przystojny?

- Bardzo.

- Umów się z nim. 

- Eee... Nie mam teraz czasu na randki. Muszę dziecka pilnować.

- Od czego masz znajomych? Podrzuć komuś Milesa na dwie godziny i wyskocz gdzieś.

- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Ale skończmy już gadać, bo przyszliście tu na kolację. - idę do kuchni po jedzenie.

*

- Miles, jesteśmy w Kaliforni!

- Ciepło mi.

- Tu jest ciepło cały rok. Można chodzić w zimie bez czapeczki. Twój tata bardzo lubił to miejsce.

- A ty lubisz, mamusiu?

- Oczywiście. Pojedziemy teraz odpocząć, a potem pójdziemy zobaczyć morze.

Po krótkiej jeździe taksówką docieramy do hotelu. Budynek jest piękny. Tyle szkła... No, zwykły obywatel spać tutaj nie będzie.

Wyjmuję z walizki kilka ubrań i przebieram siebie i małego. Wychodzę z nim na balkon. Mamy widok na morze. Stawiam Milesa na ziemi, bo wiem, że nie wypadnie przez szklaną balustradę. Wracam do pokoju, żeby wypakować rzeczy. Miles jest bardzo zainteresowany balkonem, więc mi nie przeszkadza. Kończę już, gdy dzwoni mój telefon.

- Halo? - odbieram, nie patrząc na wyświetlacz.

- Desiree? Nie przeszkadzam?

- A kto mó... Bradley?

- Tak.

- Pewnie, że nie przeszkadzasz. Coś się jednak stało po tym wypadku?

- Jakim tam wypadku. Tylko mnie lekko stuknęłaś. Ale tak, stało się.

Everybody Loves Me 2 (Brent Kutzle/Ed Sheeran Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz