7. "Taki ma być koniec?"

120 10 14
                                    

Zamykam drzwi za Allie, która musiała wyjść do pracy i przywiozła mi Milesa. Idę do kuchni i sadzam Milesa na kocu, gdzie zawsze się bawi, gdy gotuję. Do pomieszczenia wchodzi półnagi ziewający Bradley. Tak. Spaliśmy ze sobą. Jeśli mamy "udawać" parę, musimy poznać swoje najbardziej prywatne sfery. To znaczy... To nie było planowane i trzeba to jakoś wyjaśnić, żeby nie mieć wyrzutów sumienia. Ale muszę przyznać, że Bradley jest dobry w te klocki. 

- Cześć, Desiree. - mówi zaspanym głosem. - Dlaczego nie śpisz?

- Moja przyjaciółka przywiozła mi Milesa.

- Milesa... Czemu mi nie powiedziałaś, że go przywiezie? - odskakuje i chowa się za ścianę, gdy zauważa małego.

- Bo sama miałam po niego jechać. Chyba ci to nie przeszkadza.

- Nie, jasne, że nie. - wraca ze spodniami i koszulką. - Ale nie mam nic przeciwko jeszcze jednej chwili samotności. - obejmuje mnie od tyłu i całuje w kark.

- Bradley, nie przy dziecku. - uśmiecham się. - Miles, jadłeś śniadanko u cioci Allie? - pytam synka.

- Tak. Zrobiła mi kiełbaski. A czemu ten pan tu jest?

- Bo mama go bardzo lubi. Baw się dalej.

Nalewam do czajnika wody i gotuję ją. W tym czasie Bradley znów mnie obłapia, co nie powiem, podoba mi się.

- Desiree, mały się bawi, mamy parę minut. A wczoraj w nocy było tak przyjemnie... - szepcze mi do ucha.

- Co ty taki chętny? Czuję się jak w liceum.

- Miałaś branie? 

- I to jeszcze jakie.

- Niezłe z ciebie ziółko..

- Och, ty mnie jeszcze nie znasz. - odwracam się przodem do niego.

- To cię poznam. Chodź. - ciągnie mnie za rękę.

- Bradley. - upominam go. - Kiedy indziej.

Jednak wiem, że jest za późno na wszelkie protesty, bo Bradley zamyka drzwi w sypialni i jesteśmy odgrodzeni od świata.

Nie mogę się oprzeć jego dotykowi. Ma w sobie coś szczególnego, czego nie miał nikt inny.

Oprócz Ryana.

Ale Ryan to przeszłość. Jego już nie ma. Powinnam zapomnieć. Teraz jest Bradley i to na nim powinnam się skupić. 

- Desiree, co się dzieje? - Bradley przerywa swoje zabiegi.

- Nic takiego.

- Mi możesz powiedzieć.

- Nie zrozumiesz.

- Wszystkie kobiety są takie same? Najpierw są jakby w zaświatach, a potem nie chcą powiedzieć co się dzieje? Zwariować można. Co jest tak skomplikowane, że tego nie zrozumiem?

- Po prostu... Ciągle pamiętam o Ryanie i ciągle mam wrażenie, jakby tu był. - chowam twarz w dłoniach.

- Ree. - blondyn mnie obejmuje, a ja drżę, gdy słyszę zdrobnienie, którym tak często nazywał mnie Ryan. - Musisz kiedyś dać sobie spokój. On nie zmartwychwstanie. Nie możesz iść naprzód, jeśli wciąż patrzysz za siebie.

- Wiem, ale... To jest cholernie trudne. - czuję pod palcami gorące łzy.

- Domyślam się. Obiecaj mi, że spróbujesz nie myśleć o nim tak dużo. Zgoda?

- Zgoda. - mruczę ponuro. 

- Jak chcesz, to możemy o nim pogadać. Tobie dobrze to zrobi, a ja się czegoś o nim dowiem.

Everybody Loves Me 2 (Brent Kutzle/Ed Sheeran Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz