9. Spadająca gwiazda

72 9 9
                                    

Wpatruję się w niego, zaciskając dłonie na wózku.

- Czego chcesz? - pytam drżącym głosem.

- Zobaczyć cię. Usłyszeć twój głos. Dotknąć twoich włosów. - wyciąga rękę, aby to zrobić, ale szybko się cofam.

- nie dotykaj mnie. Nie możesz zniknąć z mojego życia raz na zawsze?

- Mamusiu, co to za pan? - pyta zaciekawiony Miles.

- Eee... Nikt ważny, skarbie. Taki... dawny kolega mamusi. - odpowiadam.

- Syn tego wkurwiającego blondaska, który nie robił nic innego, oprócz fałszowania na scenie?

- Po pierwsze, nie przeklinaj przy dziecku, po drugie, tak to jego dziecko, a po trzecie, nie obraża się zmarłych.

- O, zmarłych! W końcu. Tyle czasu czekałem. Teraz on cię nie zaślepia. Teraz...

- O czym ty mówisz?! - jęczę.

- Nie przerywaj mi! - chwyta mnie za nadgarstek.

- Puść! - słyszę ciche kliknięcie pasków wózka. Miles, proszę, nie wychodź teraz.

- Pan jest zły! - krzyczy maluch, kucając w błocie. - A mamusia jest dobra! - brudzi spodnie Deana tym błotem.

- Ty parszywy dzieciaku! - Dean zamierza sie do uderzenia chłopca, więc rzucam się do przodu, chytając Milesa i podnosząc go do góry.

- Co tu się dzieje?! - słyszę czysty męski głos.

- Co to za... - zaczyna mój prześladowca.

- Desiree, wszystko w porządku? - ten mężczyzna, czyli Ed, dotyka moich pleców. - Dzień dobry panu, pomóc w czymś?

- Yyy... Nie, kochanie, nic się nie dzieje. Pan pytał tylko o drogę. - decyduję się na ryzykowne rozwiązanie. - Tylko Miles sobie wymyślił, że jest zły i ubrudził panu spodnie.

- Rozumiem. - mówi lekko zdezorientowany Ed.

- Więc tak jak panu mówiłam, najlepiej pojechać metrem te pięć stacji.

- Dziękuję pani. - warczy Dean.

- Nie ma problemu. - uśmiecham się kwaśno. - Idziemy, kochanie? - zwracam się do Eda, kładąc nacisk na ostatnie słowo.

- Jasne. - bierze ode mnie brudnego Milesa i wkłada go z powrotem do wózka.

Ed obejmuje mnie ramieniem i odchodzimy.

- Kto to był? - pyta poważnie.

- Zachowaj radosny ton. Jakbyśmy rozmawiali o... O wakacjach. - uśmiecham się szeroko. - To mój były. Sprzedawał kiedyś narkotyki. Prześladuje mnie od paru lat. Niedawno wyszedł z psychiatryka.

- Moim zdaniem powinien dalej tam siedzieć.

Na słowa Eda wybucham śmiechem i padam w jego ramiona. Jeśli Dean zobaczy, że nie jestem sama, nie będzie się czuł tak pewnie.

- Ed, pocałuj mnie. - szepczę.

- Po co?

- Muszę wyglądać na mającą duże wsparcie mężczyzny. Proszę, to tylko jeden pocałunek.

- No cóż... Dobrze. - Ed ujmuje moją twarz w dłonie i składa na moich ustach długi pocałunek.

Oplatam rękami jego szyję. Po chwili Ed się ode mnie odsuwa. Zerkam w stronę Deana. Nadal na nas patrzy. Postanawiam nie przejmować się nim na razie.

- Dzięki. Wracajmy do hotelu. - mówię.

- Wiesz, Ree... Jakbyś chciała jeszcze kiedyś taką przysługę, to ja mogę...

Everybody Loves Me 2 (Brent Kutzle/Ed Sheeran Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz