Wpatruję się w niego, zaciskając dłonie na wózku.
- Czego chcesz? - pytam drżącym głosem.
- Zobaczyć cię. Usłyszeć twój głos. Dotknąć twoich włosów. - wyciąga rękę, aby to zrobić, ale szybko się cofam.
- nie dotykaj mnie. Nie możesz zniknąć z mojego życia raz na zawsze?
- Mamusiu, co to za pan? - pyta zaciekawiony Miles.
- Eee... Nikt ważny, skarbie. Taki... dawny kolega mamusi. - odpowiadam.
- Syn tego wkurwiającego blondaska, który nie robił nic innego, oprócz fałszowania na scenie?
- Po pierwsze, nie przeklinaj przy dziecku, po drugie, tak to jego dziecko, a po trzecie, nie obraża się zmarłych.
- O, zmarłych! W końcu. Tyle czasu czekałem. Teraz on cię nie zaślepia. Teraz...
- O czym ty mówisz?! - jęczę.
- Nie przerywaj mi! - chwyta mnie za nadgarstek.
- Puść! - słyszę ciche kliknięcie pasków wózka. Miles, proszę, nie wychodź teraz.
- Pan jest zły! - krzyczy maluch, kucając w błocie. - A mamusia jest dobra! - brudzi spodnie Deana tym błotem.
- Ty parszywy dzieciaku! - Dean zamierza sie do uderzenia chłopca, więc rzucam się do przodu, chytając Milesa i podnosząc go do góry.
- Co tu się dzieje?! - słyszę czysty męski głos.
- Co to za... - zaczyna mój prześladowca.
- Desiree, wszystko w porządku? - ten mężczyzna, czyli Ed, dotyka moich pleców. - Dzień dobry panu, pomóc w czymś?
- Yyy... Nie, kochanie, nic się nie dzieje. Pan pytał tylko o drogę. - decyduję się na ryzykowne rozwiązanie. - Tylko Miles sobie wymyślił, że jest zły i ubrudził panu spodnie.
- Rozumiem. - mówi lekko zdezorientowany Ed.
- Więc tak jak panu mówiłam, najlepiej pojechać metrem te pięć stacji.
- Dziękuję pani. - warczy Dean.
- Nie ma problemu. - uśmiecham się kwaśno. - Idziemy, kochanie? - zwracam się do Eda, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
- Jasne. - bierze ode mnie brudnego Milesa i wkłada go z powrotem do wózka.
Ed obejmuje mnie ramieniem i odchodzimy.
- Kto to był? - pyta poważnie.
- Zachowaj radosny ton. Jakbyśmy rozmawiali o... O wakacjach. - uśmiecham się szeroko. - To mój były. Sprzedawał kiedyś narkotyki. Prześladuje mnie od paru lat. Niedawno wyszedł z psychiatryka.
- Moim zdaniem powinien dalej tam siedzieć.
Na słowa Eda wybucham śmiechem i padam w jego ramiona. Jeśli Dean zobaczy, że nie jestem sama, nie będzie się czuł tak pewnie.
- Ed, pocałuj mnie. - szepczę.
- Po co?
- Muszę wyglądać na mającą duże wsparcie mężczyzny. Proszę, to tylko jeden pocałunek.
- No cóż... Dobrze. - Ed ujmuje moją twarz w dłonie i składa na moich ustach długi pocałunek.
Oplatam rękami jego szyję. Po chwili Ed się ode mnie odsuwa. Zerkam w stronę Deana. Nadal na nas patrzy. Postanawiam nie przejmować się nim na razie.
- Dzięki. Wracajmy do hotelu. - mówię.
- Wiesz, Ree... Jakbyś chciała jeszcze kiedyś taką przysługę, to ja mogę...
CZYTASZ
Everybody Loves Me 2 (Brent Kutzle/Ed Sheeran Fanfiction)
FanfictionDesiree Tedder samotnie wychowuje syna - Milesa - łącząc obowiązki matki z pracą. Kursuje pomiędzy domem a pracą, próbując ratować zespół swojego zmarłego męża, któremu grozi nieuchronny rozpad. Sytuację dodatkowo komplikuje jej dawny romans z basis...