Chłopaki nadal się na mnie gapią. Nie wiem, co jeszcze mogę im powiedzieć. Te dwa słowa mówią same za siebie.
- A-ale jak to? - pyta zdezorientowany Ed.
- Normalnie.
- Z Bradley'em. - domyśla się Zach.
- Tak.
- Wie już?
- Nie. I się nie dowie.
- Musi. Czemu miałby się nie dowiedzieć? - Ed kładzie dłoń na mojej dłoni.
- Bo... cholera... Nienawidzę go.
- Och. Nie musisz już nic mówić. - Brent obejmuje mnie ramieniem.
Podkulam kolana do klatki piersiowej i chowam twarz. Tak naprawdę dopiero teraz dotarło do mnie co się dzieje, co się stanie i tak dalej. Pamiętam, co czułam, gdy dowiedziałam się o swojej pierwszej ciąży. Z początku nawet chciałam urodzić dziecko, nawet jeśli było Deana, ale później... Pamiętam, co powiedziała mi mama. Czułam się podle. I stało się, co się stało. Nie chcę tego powtórzyć.
- Des, zrobić ci herbaty? - pyta cicho Ed.
- Błagam, nie wyjeżdżaj mi tu z herbatą! - krzyczę na niego. - Przepraszam. - wstaję. - Dajcie mi chwilę. - idę do łazienki i zamykam się w niej.
Siadam na sedesie i kołyszę się w przód i w tył. Wdech nosem, wydech ustami. I jeszcze raz. I jeszcze jeden. Nerwy powoli zaczynają mijać. Urywam kawałek papieru i smarkam w niego. Ocieram policzki i wyrzucam zużyty papier. Kilka razy przejeżdżam dłońmi po udach. W mojej kieszeni wibruje telefon. Wyjmuję go i odczytuję wiadomość.
Mama: Miles ma gorączkę. Chyba złapał jakieś ostre przeziębienie.
O nie, jeszcze tego tylko brakowało. Ciekawa jestem, gdzie się pochorował. Nieważne. Ważne jest, żeby wyzdrowiał szybko. Szybko odpisuję.
W przedpokoju jest notes z numerami. Na pierwszej stronie jest numer do lekarza. Umów się jutro.
Zaciskam dłonie w pięści i przyciskam je do czoła. Czuję, jak coś ostrego wbija mi się w kciuk. Ignoruję lekki ból. Po chwili zerkam na palec. Jest zaczerwieniony w pewnym miejscu. Wszystko przez to, że przyciskałam go do miejsca, w którym złamała się obudowa telefonu. Nie miałam czasu jej wymienić, a jest naprawdę ostra. Przebiegam palcami po krawędzi. Zdejmuję obudowę z komórki. Odginam plastik. Zaciskam go w dłoni. Przygryzam wargę, żeby nie krzyknąć. Przestaję naciskać, gdy po wewnętrznej stronie mojej dłoni pojawia się czerwona posoka.
- Wszystko w porządku? - słyszę Eda pukającego we framugę.
- Tak. - odpowiadam drżącym głosem.
Wpatruję się w swoją ranę. Nie, to nie jest wyjście. Potrzebuję człowieka, nie ostrza. Ciepła, nie zimna. Ukojenia, nie bólu.
Otwieram drzwi i wciągam do środka.
- Co ty...
- Ciii... - przykładam palec do ust.
- Na miłość boską, kobieto. - chwyta moją rękę. - Zwariowałaś? - wyrywa mi z drugiej ręki narzędzie "zbrodni".
- Nie mów im o tym. Nie mów o tym nikomu.
- Obiecaj mi, że nie będziesz nawet próbowała się ciąć.
Nie odpowiadam. Odwracam głowę w bok. Chcę schować się przed natarczywym wzrokiem rudowłosego.
- Och, wyglądasz okropnie. - przyciąga mnie do siebie i mocno mnie przytula.
CZYTASZ
Everybody Loves Me 2 (Brent Kutzle/Ed Sheeran Fanfiction)
FanfictionDesiree Tedder samotnie wychowuje syna - Milesa - łącząc obowiązki matki z pracą. Kursuje pomiędzy domem a pracą, próbując ratować zespół swojego zmarłego męża, któremu grozi nieuchronny rozpad. Sytuację dodatkowo komplikuje jej dawny romans z basis...