rozdział I

1K 83 17
                                    

Calum podwiózł Erazmę pod szkołę, tak jak każdego ranka. Erazma uwielbiała jeździć taksówką do szkoły, to było coś, co uwielbiała w pracy swojego taty. Calum był zadowolony z tego, że miał dobre relacje ze swoim pracodawcą i ufał mu na tyle, że mógł korzytsać ze służbowego pojazdu na trochę przed pracą, żeby móc zawieźć córkę.

Wysiadł z samochodu, po czym obszedł dookoła nim jego uparta córeczka zdążyła się odpiąć, podnieść tornister spomiędzy nóg, aby otworzyć jej drzwi. Erazma nigdy nie ukrywała niezadowolenia z takiego zachowania ojca. Lubiła sama sobie otwierać drzwi, jednak Calum po prostu nie mógł się powstrzymać i zawsze robił, wszystko, żeby traktować swoją córkę jak najlepiej, nawet jeśli miała po tym uroczo wściekłą minkę.

Oczywiście plecaka z Marvel Comics nie pozwoliła mu wziąć, tylko sama zarzuciła go na swoje ramiona, pomimo kółek pozwalających wygodne przemieszczanie plecaka (to naprawdę uparta dziewczynka.)

Budynek szkoły znajdował się ledwie 20 metrów od miejsca, gdzie zaparkował Calum, więc odprowadził ją kilka kroków, po czym kucnął jeszcze, aby się z nią pożegnać.

- Bądź grzeczna i postaraj się nie kłócić z kolegami i koleżankami, dobrze?

- Ale to on zaczął! Wyzywał Hulka, chociaż wie, że to jeden z moich ulubionych bohaterów! - skrzyżowała rączki na swojej drobnej posturze, a na jej buźce pojawił się grymas.

- Może cię lubi?

- Fuuuuuuj - przeciągnęła z obrzydzeniem dziewczynka, a jej tata zaśmiał się. Pocałował jeszcze dziewczynkę w czoło, po czym podniósł się.

- Trzymaj się, Avengerko. Pamiętaj, bądź grzeczna!

- Dobrze, ale tylko dlatego, że nie chcę, żebyś był na mnie zły - odpowiedziała, gdy odchodziła już w stronę placówki. Calum jedynie pokręcił głową z uśmiechem i wrócił do taksówki.

***

Dzień w pracy był taki jak każdy, ale Calum nie narzekał na rutynę. Przynajmniej spotykał różnych ludzi. Niektórzy byli bardziej chętni do rozmowy, inni mniej. To w sumie w porządku, ponieważ Calum przecież sam nie miał ochoty przez cały czas rozmawiać.

Jednak często mógł poznać różne historie ludzi, nie przeszkadzali mu ci, którzy bardzo lubili o sobie mówić. Był dobrym słuchaczem, nawet czasem preferował słuchanie niż mówienie, choć często sam dużo opowiadał.

Można by uznać, że w pracy taksówkarza nie ma nic ciekawego, poza rozmową z pasażerami, jednak Calum lubił tą pracę. Pamiętał kilka ciekawszych przypadków w tej pracy, jak na przykład ten raz, gdy zatrzymał go pewien chłopak, który spieszył się na lotnisko, gdyż chciał zdążyć, by złapać swą ukochaną. Nie typowa historia, gdy chłopak coś schrzanił i chciał to naprawić w ostatniej chwili, cudownie romantyczny pocałunek na lotnisku i tak dalej. Nie, oni byli szczęśliwie razem, lecz po prostu chciał jej zrobić niespodziankę i pożegnać się z nią należycie.

To takie zwykłe, aczkolwiek miłe do wysłuchiwania i bycia świadkiem historie. Calum miał do tego słabość. Uwielbiał różnego rodzaju życiowe opowieści, a zwłaszcza miłosne. Nie miał pojęcia dlaczego był takim romantykiem, właściwie nic w jego życiu na to nie wskazywało, jednakże taki po prostu był. Wierzył w to uczucie ponad wszystko i uważał, że to właśnie ono tworzy najwspanialsze historie.

Właściwie jedyna rzecz w jego życiu związana z miłością to jego córka. Dlatego, że oczywiście oboje się kochali oraz dlatego, iż Erazma to imię greckie oznaczające "godna miłości", co na pewno było prawdą. Póki co jedynie miłości rodzicielskiej i przyjacielskiej co prawda, ale przecież to zagadnienie nie ma ograniczeń, więc można odnieść się do jakiejkolwiek miłości.

cartoon | malum [?!wolne!?]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz