rozdział XI

280 49 11
                                    

Kiedy Michael rozpoczął realizację swych marzeń poprzez przedstawienie projektu pewnej osobie, która odniosła sukces w tej branży nie spodziewał się, jak wysoko się na tym wzniesie. Zdecydowanie nie uważał, że po trzech miesiącach od rozpoczęcia emisji będzie miał już trzy umowy od koncernów tworzących artykuły odzieżowe oraz zabawki.

W co drugim sklepie można było dokonać zakupu Irytującego Świstaka, dokładnie takiego samego, jakiego miała Erazma. Tyle że ona miała tego najlepszego i podczas gdy inne dzieciaki przychodziły z tymi swoimi sklepowymi egzemplarzami do szkoły, ona wręcz nie posiadała się z satysfakcji, gdyż miała oryginał.

Wielkim bonusem było to, że pomimo sławy, jaką odnosiła jego produkcja, on rozchwytywany nie był. W końcu stał tylko za tym wszystkim, ale jego twarz nie była widoczna w kreskówkach, jedynie jego nazwisko przy końcowych napisach. A przecież nie miał tego wpisanego na czole, więc nawet dzieciaki z maskotkami przedstawiającymi postacie z "Dziwnej bajki", mijając go, nie miały pojęcia, że jest człowiekiem, który stworzył to, co tak kochały.

Było to korzystne z wielu powodów, jednak najbardziej zadowolony był że względu na to, że mógł przebywać z Calumem w spokoju. Z kolei oboje nie mieli już nic przeciw spotkaniu się bez młodej. Co prawda oboje starali się nie zachowywać jak nastolatki w obliczu sympatii, jednak nie za bardzo im się to udawało. Co więcej, żaden z nich tego nie zauważał.

Michael bardzo chciał zabrać Caluma na długi spokojny spacer po mieście, jednak dostał telefon z pracy i musiał się tam stawić. Nie zbyt mu się to podobało, biorąc po uwagę fakt, że była niedziela.

- Chodź ze mną, zaczekasz w moim biurze, obiecuję, że to długo nie potrwa - gdyby nie skończył wypowiedzi na tym, mogłoby się wydać, jak desperacko pragnął nie rozstawać się z brunetem.

- Nie szkodzi, Michael, idź. Spotkamy się jeszcze. Może jutro... a nie jutro jestem dłużej w pracy - przypomniał sobie Calum, również nie do końca ucieszony.

- Widzisz, chodź, załatwię to prędko i później kupię tobie lody jako wynagrodzenie. Pistacja plus mięta, czy coś się zmieniło?

- Nie, zgadza się - odparł, podczas gdy usilnie przyciskał hamulec, zatrzymując kąciki swych ust, by nie wędrowały za daleko.

- Świetnie.

***

Siedział w biurze Michaela, tak jak ustalili i choć nie tkwił w miejscu długo, to czuł potrzebę aby wstać. Być może chciał się po prostu rozejrzeć, gdyż było to pierwszą rzeczą, jaką wykonał po pozostawieniu krzesła bez swojego ciężaru.

Był tu już przedtem i nie dziwiło go to, jak urządzone było. Nie wyglądało zbyt formalnie, zgadywał, że od spotkań czy tym podobnych miał jakąś salę konferencyjną. Na ścianach znajdowały się różne zdjęcia, głównie kadry pracowniczej, poza tym jakieś bardziej prywatne jak na przykład te z samym Ashtonem czy też rodzicami Michaela. Jak Calum dawno nie widział żadnego z nich.

Poza tym znalazło się także zdjęcie, na którym był właśnie brunet wraz z Michaelem. O ile Caluma pamięć nie myliła, było to okresu końca drugiej klasy liceum, gdy uznali, że nie mają ochoty już chodzić do szkoły i umówili się na wagary. Żaden z nich nie posiadał samochodu, więc wyruszyli na wycieczkę rowerową. Pomimo tego, że już wtedy Calumm posiadał całkiem dobre rozeznanie w terenie, to zgubili się. Szczęście jednak okazało się zwrotne, gdyż zaczęło im sprzyjać niedługo po tym. Najpierw spędzili czas w chyba najcudowniejszej strefie zieleni, jakiej do tej pory mieli okazje zobaczyć. Być może na Michaelu nie robiło to tak wielkiego wrażenia jak na Calumie, ale także nie był ignorantem, potrafił docenić. Następnie trafili na coś w rodzaju imprezy jednak bardziej graniczącego z festynem, biorąc pod uwagę wczesną porę. Mieli okazję usłyszeć nowatorski zespół, grający bluesa z lat sześćdziesiątych. Tak bardzo podobała im się ich muzyka, że zapragnęli zdjęcia.

Wspomnienie miłej przygody przypomniało mi jak ogromny wkład Michael miał w jego nastoletnie życie. Gdyby gdzieś na początku szkoły średniej nie natrafiłby na niego, ten okres jego życia wypełniałaby raczej nuda. Potwierdzona informacja; jeżeli w życiu zjawia się Michael, nabiera ono od razu wyraźniejszych barw. To musi być zgodna z prawdą reguła, gdyż już drugi raz napotkali się na siebie, a Calum, jak już było wcześniej wspomniane czuje się tak szczęśliwie jak nigdy dotąd.

Przenosząc wzrok na kolejne fotografie, spostrzegł ramkę, w której widział jedynie własne młodsze odbicie. Co było dziwne, kompletnie nie przypominał sobie tego. Zresztą wyglądało, jakby zostało zrobione podczas, gdy Calum nie miał o ty pojęcia i tak raczej właśnie było.

- Przepraszam, naprawdę myślałem,  że szybko się z tym uwinę, ale się przedłużyło - to pierwsze zdanie, jakie Calum usłyszał, gdy Michael wrócił do biura.

Nie to jednak w tym momencie zaprzątało głowę Caluma.

- Robiłeś mi zdjęcia, gdy nie patrzyłem? - dobrze, że można było usłyszeć pogodność w jego głosie, w przeciwnym wypadku zabrzmiałoby to niemal jak oskarżenie.

Zielonooki przybliżył się do miejsca, gdzie stał Calum.

- Tak, zdarzało się - przyznał.

- Tak bardzo lubiłeś mój widok, że potrzebowałeś niektóre rzeczy uwiecznić? - zapytał żartobliwie.

Michael otworzył usta i zamknął z tą samą prędkością, spuścił wzrok w dół, po czym podniósł, nic nie mówiąc. Wpatrywał się jedynie w Caluma. Nie tego stojącego zaraz obok niego, a tego kilka lat młodszego, któremu udało się zrobić naprawdę dobre zdjęcie, podczas gdy miał na twarzy szczery, szeroki uśmiech.

- Michael? - zapytał Calum, wyczuwając, że przyjaciel zachowywał się nieco nieswojo.

- Wiesz... - zaczął Michael, lecz najwidoczniej kontynuacja dla niego łatwa nie była, gdyż następne słowo wypowiedział dopiero po jakichś trzydziestu sekundach. - Wtedy, tak jakby, jak to się mówi na to, w wieku nastoletnim? Bardzo na ciebie leciałem - udało mu się w końcu to wypowiedzieć.

To było całkiem nową informacją do przyswojenia dla Caluma.

- Naprawdę? - zapytał, odwracając się przodem do Michaela, który zrobił to samo, więc stali naprzeciw w niewielkiej odległości.

- Tak. Czasami wydawało mi się nawet, że odnoszę się z tym tak bardzo, że dziwnym było, że nie zauważyłeś.

- Doprawdy nie spostrzegłem - przyznał szczerze, w głowie mając na odtwarzaniu w przyspieszeniu część wspomnień, w których znajdował się Michael.

Zapanowała cisza, podczas której Caluma ogarnęła chęć zadania pytania "A teraz?", chcąc przekonać się, jakie były jego odczucia w stosunku do bruneta w tamtym momencie. Dlaczego jednak nie wypowiedział go głośno, tłumaczył sobie, że nie chciał, by sprawy między nimi miały prędki obrót, lecz czy było to prawdziwą przyczyną, nie wiadomo.

- To co, idziemy na te lody?

Calum jedynie kiwnął głową na zgodę.

--------

witajcie, moi mili

zobaczyłam przypadkiem, że są dziś imieniny erazmy, więc uznałam, że w taki dzień wypada coś dodać. co prawda mała nie ma w tym rozdziale, ale za to macie trochę maluma, którego będzie więcej

-jess

cartoon | malum [?!wolne!?]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz