rozdział XII

283 45 24
                                    

- Kawy? - zapytał krótko Calum, zaraz po tym jak wszedł do salonu po powrocie do domu. Był to oczywiście skrót od "Idziesz czy zostajesz na kawę i trochę porozmawiamy?"  zawarte w jednym krótkim słowie.

- Chętnie - odparł Luke, wstając od telewizora i kierując się za Calumem do kuchni.

Mała wcześniej jedynie wstała, żeby przytulic tatę na powitanie, lecz w tamtym momencie jedynie wpatrywała się w telewizor.

- Jak poszła randka z Michaelem? - zapytał Luke, zasiadając na jednym z krzeseł przy stoliku. Nie tym, na którym zazwyczaj siedział Michael, na co Calum z jakiejś niewyjaśnionej przyczyny zwrócił uwagę.

Calum nie do końca wiedział, jak powinien odpowiedzieć na to pytanie. Najpierw chciał powiedzieć, że to przecież nie była randka, ale gdy tylko zdążył o tym pomyśleć, zdawało mu się, że zabrzmiało by to jak nastolatka wypierająca się swojej sympatii. Kilka odpowiedzi krążyło o jego głowie, ale każda z nich wydawała się dla Caluma nieodpowiednia do wypowiedzenia na głos. Uznał jednak, że zapyta przyjaciela o coś, co od pewnego czasu (znacznie krótszego niż w rzeczywistości to trwało) dostrzegał.

- Luke, czy ty się bawisz w swatkę? - odpowiedział pytaniem na pytanie, podczas gdy siadał naprzeciw blondyna.

- Nie mam pojęcia co masz na myśli - jego przesadna kompletnie poległa gra aktorska przy wypowiadaniu tych słów oraz ogromny a także niewątpliwie złośliwy uśmiech świadczyły o braku szczerości tych słów. Ewidentnie jednak nie zamierzał tego ukrywać.

- Luke - powiedział Calum, przewracając oczami, pomimo że niżej na jego twarzy widniał uśmiech.

- Okej - przyznał Luke, a Calum podszedł do czajnika. - Ale nie kłamałem. Nie muszę za bardzo czegokolwiek robić, bo widać, że wasza znajomość prowadzi do czegoś więcej.

- Niby na jakiej podstawie? - zapytał, marszcząc brwi podczas gdy kładł kubki na okrągłym stoliku.

Luke spojrzał na niego wymownie. Nie trudnym zadaniem było zinterpretowanie tego wzroku. Wyrażało mniej więcej tyle co, że przecież to było oczywiste i niemożliwe było by Calum tego nie widział. Niestety już niejednokrotnie zdarzało, że dojście do niektórych rzeczy zajmowało mu trochę czasu, nawet jeśli coś było niemal bez skazy przejrzyste. Dla Caluma jednak przed zazwyczaj widniała, której sam był twórcą i musiał się nieźle napracować, aby się jej pozbyć. Tak samo było i w tym przypadku.

- Naprawdę tak uważasz? - wiedział, że pytanie było w zasadzie retoryczne, a potwierdziło go w tym przekonanie przewrócenie oczami przez Luke'a.

- Oczywiście, że tak. To zabrzmi jak najbardziej tandetna rzecz, jaką mógłbym powiedzieć, no ale co poradzę na to, że to prawda? - zapytał na wprowadzenie, po czym wzruszył ramionami i przeszedł jasno do rzeczy. - Widziałeś, jak on na ciebie patrzy?

- Racja - przyznał Calum, biorąc łyka kawy, a następnie kontynuował. - To rzeczywiście brzmi tandetnie.

Luke któryś już z rzędu raz, odkąd siedział w tej kuchni przewrócił oczami.

- Co prawda, Mike przyznał, że przed laty się we mnie podkochiwał, ale to przecież czas przeszły - czy w ogóle się starał, by tak było, jest rzeczą nie do końca wiadomą, w każdym razie brzmiał niezbyt przekonująco.

- Mike? - zapytał dziwnym, w połowie jakby rozbawionym choć także złośliwym głosem. - Jak Magic Mike, chciałbyś zobaczysz go w ten sposób?*

Oboje wiedzieli, jakie to było idiotyczne, jednak znając Luke'a nie mógł sobie odpuścić i musiał coś powiedzieć, choćby tak mało błyskotliwego, bo w przeciwnym razie po prostu nie byłby sobą. Tak samo mając na twarzy wykrzywiony uśmiech i poruszając szybko brwiami - gdyby nie to, zwyczajnie nie można by było powiedzieć, że to Luke Hemmings.

- Przypomnij mi, dlaczego ja ciebie w ogóle wpuszczam do mojego mieszkania? - zapytał po chwili, jak już zabrał rękę, którą wcześniej przyłożył do twarzy, wyrażając niedowierzanie.

- Gdyż jestem doskonałym opiekunem dla twojej córki - odpowiedział dumnie.

- Który uczy ją wyrażeń, których dziewczynka w jej wieku znać nie powinna - odparł Calum, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Hej, ostatnio się wstrzymuję! - zaprotestował.

- To dlaczego Erazma ostatnio zapytała mi się, czy widziałem już zderzaki Michalela w całej okazałości?

- Widzisz, wszyscy wam kibicują! - oznajmił blondyn radośnie, kompletnie ignorując to, co ówcześnie było tematem oraz powodem przytoczenia tego przez Caluma.

Brunet jedynie pokręcił głową.

- Mam nadzieję, że nie miała pojęcia, co to oznacza - westchnął. - Co u ciebie i Christine?

Porozmawiali trochę o nowej dziewczynie Luke'a, a Calum dowiedział się, że byli już na kilku randkach i blondyn naprawdę się starał.

- Tato, bajka twojego chłopaka leci!

Calum spojrzał na przyjaciela dość znacznie, a blondyn jedynie wzruszył ramionami z szerokim uśmiechem.

---------

no moi drodzy, szczerze nie jestem szczególnie zadowolona z tego rozdziału, ale nie jest (jak dla mnie) najgorzej

w każdym razie, mam nadzieję, że miło Wam się czytało

*kompletnie zapomniałam, żeby o tym napisać - dla tych, którzy np. nigdy nie natrafili na ten film, to "Magic Mike" jest striptizerem, tak w kwestii wyjaśnienia

-jess

cartoon | malum [?!wolne!?]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz