Calum, następnego dnia, podczas gdy oglądał kolejny odcinek ukochanej kreskówki córki, w końcu zaczął się domyślać, skąd to tak dobrze znał. Michael w liceum czasem miewał dziwne sny, naprawdę specyficzne. Często opowiadał je Calumowi, ponieważ po prostu czuł, że musiał się z kimś tym podzielić. Calum również wiedział, że każdy ciekawszy sen, jaki Michael pamiętał, był przez niego zapisywany. Nigdy by jednak nie przypuszczał, że wykorzysta je jako fabułę do kreskówki.
Był tym bardziej pewien swych przypuszczeń, gdy skończył się jeden odcinek. Na ekranie było widoczne kilka napisów, a wśród tego wzór logo, które Calum widział na szyldzie firmy, pod którą podwiózł Michaela, a ówcześnie Ashtona. To wszystko w tamtym momencie kleiło się w sensowną całość.
Poza tym, sprawy tak dobrze się ułożyły, że jeśli Calum zacząłby odnawiać znajomość z Michaelem, to przynajmniej nie miał wątpliwości, że jego córka by go pokochała. W końcu był twórcą czegoś, co zdążyła pokochać w tak krótkim czasie. Był zadowolony z tego, jak to się zapowiadało.
Oczywiście, nie robił sobie wielkich nadziei, w końcu niewiele przyjaźni z liceum daje rade przetrwać próbę rozłąki podczas studiów, czy też nierozmawiania przez dłuższy czas. Aczkolwiek chciał chociaż w pewnym stopniu odnowić relacje z Michaelem. Nie był nielubianym dzieciakiem w szkole, miał znajomych, jednak Michael to osoba, przy której czuł się zawsze najbardziej komfortowo. Poza tym, po tej nie aż tak długiej rozmowie w taksówce miał sposobność, by myśleć, że tak właściwie, nie za bardzo się zmienił. Zachowywał się właściwie prawie tak samo. To musiał być dobry znak.
Calum poza tym, że był beznadziejnym romantykiem, to również wierzył niezmiernie w przeznaczenie. "Oczywiste, przecież" - możliwe, że ktoś by pomyślał, albowiem często te dwa pojęcia są właśnie najbardziej kojarzone ze sobą. Miłość i przeznaczenie. Dwa słowa, które jedyne co rozdziela to spójnik w zdaniu. Jednak poza tą predestynacją, Calum zawsze silnie wierzył w ogólne pojęcie, nie tylko to wyszczególnione do jego ulubionej dziedziny życia. Sądził, że coś dzieje się z jakiegoś powodu, że nie ma czegoś takiego jak przypadki. Być może i czasem zdarzały się drobne, lecz w przypadku większych zdarzeń niemożliwym było, aby zaistniał jedynie zwykły zbieg okoliczności. Poprzez taki właśnie światopogląd, Calum był przekonany, że to to musiało mieć jakieś znaczenie. Jakiekolwiek by ono nie było.
***
Michael zadzwonił do niego prędzej, niżeli mógłby się tego spodziewać. Widząc na wyświetlaczu swojej komórki jego imię, nieświadomie się uśmiechnął i zdał sobie z tego sprawę dopiero po kilku sekundach. W tym momencie, w którym uznał, że chyba wypadałoby odebrać, zamiast wpatrywać się w ekran. Rozmowa wcale nie była niezręczna, również nie przywitali się tak, jak robili to kiedyś. Cóż, z niektórych rzeczy się jednak dorasta. W każdym razie, pogawędka była miła i łatwo się kleiła. Troszeczkę porozmawiali na przypadkowe tematy i umówili się na spotkanie. To nie było nic nadzwyczajnego, ustalili, że Michael przyjdzie do mieszkania Caluma. Podał więc swój adres i byli umówieni.
Cal nie mógł pozbyć się uśmiechu ze swojej twarzy, był bardziej niż zadowolony. Tak, uwielbiał swoje życie, jednakże taka zmiana, będąca w zasadzie bardziej przywróceniem, wydawała się czymś nadzwyczaj miłym. Przypominał sobie Michaela i jego z liceum. To była świetna znajomość. Zawsze pomagali sobie; jeden krył drugiego w razie takiej potrzeby i oczywiście często się przekomarzali. W sumie, to nie był pewien, kiedy nastąpił moment, w którym ich znajomość zaowocowała w przyjaźń. Pamiętał jednak miło spędzone chwilę, zabawne sytuacje, przygody, które czasem kończyły się konsekwencjami. Dzięki Michaelowi ten okres w jego życiu był spędzony bardzo ciekawie i był mu za to bardzo wdzięczny. Z każdym urywkiem wspomnienia jego uśmiech się powiększał i nie mógł coraz bardziej doczekać się ich spotkania.
Czuł się trochę jak nastolatka, wyczekująca pierwszej randki ze swoją sympatią. Było to dość nietrafne porównanie, biorąc pod uwagę fakt, że ta dwójka to tylko starzy znajomi. Jednakże i tak wprawiało go to w radosny nastrój. Siedząc w kuchni, gdy jego córeczka bawiła się figurami dinozaurów, usłyszał dzwonek do drzwi i podświadomie jego twarz wręcz rozpromieniła się, a on nie zdawał sobie nawet sprawy, jak bardzo.
Podszedł do drzwi, po czym je otworzył, a jego entuzjastycznemu spojrzeniu ukazał się Michael. Zaprosił go do środka, zamykając za nim drzwi i zaprowadził do kuchni.
- Niezłe mieszkanie, widzę, że wyrobiłeś sobie gust co do wystroju wnętrz przez te lata - zaczął zwyczajnie rozmowę Michael, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Tak właściwie, to jest to zasługa kobiety, której ciasteczkom nie mogłeś się oprzeć.
Michael uśmiechnął się szeroko, przypominając sobie o wypiekach Joy. Ta kobieta miała talent cukierniczy i to zdecydowanie.
- To mnie rozczarowałeś, a już myślałem, że sam wpadłeś na to, że najlepiej by wszystkie meble były w jednym kolorze.
- Niestety, wyczucie co do wystroju mam jedynie, jeżeli chodzi o wnętrze samochodu, choć jak na ironię, sam go nie posiadam - rozmawiało im się tak swobodnie, że było to niemal niewiarygodne.
- Najlepszy taksówkarz w stolicy Australii nie na własnego samochodu? - zapytał Michael z tak przesadzonym dramatyzmem, że wyglądało to niczym wyjęte z Shakespeare'owskiej sztuki.
Calum miał ochotę coś odpowiedzieć, lecz w tym samym momencie usłyszał, dobrze mu znaną czołówkę kreskówki. Wskazał Michaelowi głową, żeby podszedł z nim i z przejścia patrzyli na dziewczynkę, siedząca na kanapie i oglądającą swoją ulubioną od jakiegoś czasu bajkę. Po krótkiej chwili Calum cofnął się w głąb kuchni, a Michael zaraz za nim.
- Nie zamierzasz mi czasem o czymś powiedzieć?
- Nie wspominałem, że mam własną kreskówkę? Musiało mi umknąć.
- Er jest całkowicie zakochana w niej - powiedział Calum, spoglądając w stronę salonu.
- W takim razie, muszę ci przyznać, że masz córkę o znakomitym guście.
- Tato! - krzyknęła Erazma, po czym zjawiła się w kuchni. - Telewizor się zaciął - powiedziała, następnie wydymając wargę tak bardzo, jak tylko potrafiła.
- Myszko, mamy gościa, przywitaj się ładnie - Calum wskazał dłonią na swego znajomego.
Erazma dopiero w tamtym momencie dostrzegła jeszcze jedną osobę znajdującą się w ich mieszkaniu.
- Ale ma pan fajne włosy! - było pierwszym co powiedziała, widząc Michaela, pomijając nudne powitanie.
Michael zaśmiał się lekko, już będąc zauroczony tą małą istotą.
- Dziękuję, miło mi, że ci się podobają.
- Erazma, to jest Michael, mój dobry przyjaciel z czasów liceum i nie uwierzysz....
Calum chciał powiedzieć córce o tym, że jest również twórcą jej ukochanej bajki, lecz Michael potrząsnął głową i z uśmiechem przysunął palec do ust, sygnalizując tym, by nie mówił tego. Akurat trafił w moment, gdy mała patrzyła się ma swojego tatę, więc tego nie zauważyła.
- W co nie uwierzę? - zapytała ciekawska Erazma, zmuszając tatę do wymyślenia czegoś.
- Jego ojciec jest elektrykiem, więc świetnie naprawia telewizory - to było pierwsze, co przyszło mu do głowy.
- To może pan zrobić, żeby telewizor pokazał mi znowu bajkę?
- Tak, jasne - odpowiedział z uśmiechem, bez wahania.
To z ojcem elektrykiem było bujdą, jednak Michael akurat radził sobie całkiem nieźle z elektrycznym sprzętem. Nie zajęło mu to dwóch minut, nim wszystko działało tak, jak trzeba. Wrócił do Caluma w kuchni, pozostawiając Erazmę w pokoju.
- Dlaczego nie chciałeś, żebym jej powiedział? - zapytał cicho Calum.
- Może się dowiedzieć w lepszy sposób. Mieli byście jutro moment na wycieczkę po studiu?
---------czyli znacie już odpowiedź na temat zagwozdki caluma z kreskówkami :)
-jess
CZYTASZ
cartoon | malum [?!wolne!?]
FanfictieSpotkanie przyjaciela z liceum po latach może się wydawać interesujące. Początek: 30.01.2016 × hoodiesxx ×