Pewnego spokojnego popołudnia, po tym jak Luke już poszedł (pomimo propozycji zostania na kawę, tłumacząc, że postanowił uczęszczać na wykłady z astronomii, czego powodem oczywiście była cudna dziewczyna, która wręcz nie mogła opuścić jego umysłu; Calum życzył mu powodzenia). Następnie zrobił tylko jedna kawę, dosiadł się do swojej córki, zasiadającej przed telewizorem.
- Nie ma teraz jakiś ciekawych bajek? - zapytał, widząc, jak dziewczynka wpatruje się w jakiś serial kryminalny. - Luke pozwala ci to oglądać?
- Tak, bo powiedziałam, że naskarżę tobie, jakich słów przy mnie używa - jednym z zalet Erazmy była jej prawdomówność, lecz możliwe, że był to po prostu brak umiejętności ugryzienia się w język.
- Jakich słów? - zapytał Calum, spoglądając na córkę, marszcząc brwi.
- Przecież mi pozwala, więc nie mogę ci powiedzieć, tatuś - odpowiedziała, spoglądając na ojca z lekko wydętą wargą. - Przecież mówiłeś, że obietnic trzeba utrzymywać.
- Dotrzymywać - poprawił córkę, uśmiechając się jednak i kręcąc głową.
Sięgnął dłonią do jej głowy i poczochrał delikatnie jej krótkie do ramion włosy. W sumie, to dobrze, że słucha rodzica i wynosi coś z jego nauk. Pomimo, że wychodzą z tego czasem takie jak ta sytuacje, ale jednak.
- Poza tym, przecież o super bohaterach mogę oglądać, a tam jest przemoc.
- Tak, ale to co innego.
Sięgnął po pilota, odstawiając kubek z gorącą kawą na ławę przed siebie. Przełączał jeden po drugim, w głowie marudząc na typową sytuacje: w cholerę stacji telewizyjnych, a oczywiście nic ciekawego. Bądź odpowiedniego dla młodego, rozwijającego się umysłu małej dziewczynki.
Po wielokrotnym monotonnym przyciskaniu jednego guzika na pilocie, natrafił na stacje muzyczne i spostrzegł pewien konkretny teledysk, chciał przełączyć jak najszybciej, jednak Erazma i tak zdążyła zauważyć.
- Zostaw to! Zostaw, proszę!
Calum jęknął przez to, że nie udało się mu być szybszym niż spostrzegawczość swojej sześcioletniej córki. Ponownie włączył to, czego tak bardzo pragnęła mała i po chwili pilot został mu wyrwany z ręki, a piosenka rozbrzmiewała znacznie głośniej. Erazma odrzuciła pilot na sofę, następnie wstając i zaczęła śpiewać razem z wokalistką. Wybiegła przed stolik i tańczyła, śpiewając.
Calum siedział, oczekując, aż to się skończy. W pewnym momencie spojrzał jednak czule na córeczkę z uśmiechem. Ponieważ ją kochał i to bardzo i niezależnie od tego, jak pragnął, żeby ta piosenka się zakończyła możliwie jak najprędzej, to uwielbiał widzieć ją tak radosną.
Po tym, zmęczona całym tym dwuminutowym wysiłkiem opadła na kanapę obok taty, a on zaśmiał się delikatnie głaszcząc ją po włosach. Przyciszył trochę dźwięk telewizora i postanowił pozostać przy tym kanale. Calum i Erazma słuchali nowych popularnych singli z teledyskami, od czasu do czasu komentując niektóre.
Po kilku piosenkach, włączono taką, którą oboje uwielbiali i oboje tańczyli, Calum czasem unosząc swoją córkę na wysokość swych ramion lub nawet ponad siebie. Oboje się śmiali poprzez swoje taneczne ruchy, które raczej pod kategorię "taniec" nawet nie podchodziły, lecz kto by się tym przejmował.
Pozostali jeszcze na jakiś czas przed telewizorem i dość szybko mała była zmęczona. Calum był wpatrzony w telewizor, lecz po chwili zwrócił wzrok na drobną postać z głową na jego ramieniu i zobaczył, że miała zamknięte oczy. Być może udawała, tylko po to, żeby być zaniesiona do łóżka, lecz Calum będąc najprawdopodobniej najukochańszym ojcem pod słońcem i tak to zrobił.
- Dobranoc, królewno - powiedział, składając na jej czole drobnego całusa, gdy już leżała przykryta kołdrą we wzór z Avangersów.
***
Następnego dnia, trafił na większość klientów chętnych do rozmowy. Obyło się bez żadnych drobnych przygód, jedynie odbył przyjemne pogawędki z częścią ludzi, których podwoził do ustalonego celu. Jeden z nich był wyjątkowo gadatliwy. Nie w denerwujący sposób, po prostu było jasne do odgadnięcia, że facet lubił rozmawiać.
Calum uwielbiał takich ludzi. Potrafiących nawiązać luźną rozmowę z nieznajomymi, czując się całkowicie swobodnie i nie ukrywając emocji kryjących się za tym, co mówili.
Rozmowa z tym osobnikiem szczególnie spodobała się Calumowi. Mieli czas porozmawiać, ponieważ blondyn jako cel powiedział miejsce, które znajdowało się dość daleko od miejsca, dzięki zazwyczaj stacjonował Calum taksówką.
Zaczęło się od tego, że był spóźniony do pracy, lecz wiedział, że szef się na niego nie wścieknie, ponieważ to jego przyjaciel z czasów studiów. Nie chciał jednak, żeby to wyglądało tak, że przez właśnie relacje z nim zaniedbuje obowiązki. Tak właśnie rozwinęła się długa pogawędka o różnych sprawach. Blondyn nawet zapytał o jego córkę, na co Calum oczywiście odpowiedział, uprzedzając to uśmiechem. Uwielbiał opowiadać o tej małej dziewczynce. O tym czasem aniołku, czasem rozrabiace. Tak więc, był bardziej niż zadowolony, że mógł o niej opowiedzieć komuś tak uprzejmemu, kto w dodatku naprawdę chętnie tego słuchał.
Akurat z końcem opowieści dotarli do celu.
- Dziękuję za miłą przejażdżkę - powiedział blondyn, gdy już wysiadał, po tym jak zapłacił.
Calum posłał mu szeroki uśmiech w odpowiedzi, po czym odjechał, ustawiając się ze swym służbowym autem, gdziekolwiek w centrum miasta.
***
- Tato, co to znaczy, że jak ktoś komuś mówi, że "zamoczy"? Czy to chodzi o to, że ktoś się z leje w majtki?
W takich momentach jak te, Calum żałował, że w ogóle dopuścił Luke'a do swojego dziecka.
- Tak, dokładnie w tym rzecz - odpowiedział, sądząc, że tak będzie najłatwiej i uniknie niezręcznych wyjaśnień, czego na pewno nie zamierzał robić.
- To dlaczego wujek Luke, był taki radosny, mówiąc komuś przez telefon, że może zamoczy? - zapytała dziewczynka, wyglądając na zmieszaną.
- Bo wujek Luke to jest ciężki przypadek - powiedział, będąc całkowicie szczerym z każdym wypowiedzianym słowem.
- Mam nadzieje, że nie pozwalał ci znowu oglądać jakiś kryminałów?
- Nie. Oglądaliśmy taką fajną bajkę! Jest taka trochę dziwna, ale ciekawa! Niestety dopiero jutro będzie znowu, ale teraz będzie coś nie aż tak nie fajnego.
- To świetnie, oglądaj sobie, a ja będę u siebie w pokoju, dobrze?
Er przytaknęła, a jej tato nachylił się i pocałował ją w głowę.
Poszedł do swojego pokoju, wziął się za książkę, której był w połowie. W tym czasie jego córeczka oglądała nowo odkrytą kreskówkę, od razu zostając fanką niemal tak szybko jak pokochała super bohaterów Marvel.
-----
wciąż nie ma michaela, lecz nie obawiaj cie się, zjawi się niebawem (nie wiem, co jest ze mną nie tak)
-jess
CZYTASZ
cartoon | malum [?!wolne!?]
FanfictionSpotkanie przyjaciela z liceum po latach może się wydawać interesujące. Początek: 30.01.2016 × hoodiesxx ×