rozdział VIII

369 53 7
                                    

Erazma nie rozstawała się ze swym świstakiem, odkąd tylko go otrzymała. Wyjątkiem było przebywanie w szkole, bo nie była z tych dziewczynek, które zabierały że sobą maskotki na lekcje. Nawet figurki Iron Mana nigdy nie zabrała, więc tym bardziej pluszaka.

Za to w domu towarzyszył jej absolutnie wszędzie, zabierały go nawet do łazienki i układała na wolnej przestrzeni, na półce do kosmetyków. Bywało, że po tym musiała dokonywać wszelkich (niestety nieudolnych) starań, żeby misiu wysechł, gdyż trochę był trochę wilgotny od pary. Mała zostawiła świstaka na łóżku, wierząc, że lekkie osuszanie ręcznikiem sprawi, iż lada chwila będzie suchy. Tak i owszem było, ale to dlatego, że przez te ewentualne pięć minut, na które pozostawiała pluszaka bez swojej opieki, Calum brał wyjątkowo cichą suszarkę, którą w zasadzie nie miał pojęcia, skąd miał w domu, i w kilka minut sprawiał, że nie był już choć odrobinę wilgotny.

Michael był niestety zawalony robotą, gdyż musieli popracować nad nowymi odcinkami. Kreskówka nabierała coraz większej popularności i musiał dopilnować, aby wszystko pozostało na tak dobrym poziomie lub nawet dokonać, by było lepiej. Calum to całkowicie rozumiał, lecz czasem szkoda mu było, iż nie mógł się spotkać z przyjacielem z przed lat, skoro jako osobnikowi już właściwie dorosłemu miał okazję się z nim spotkać dopiero z trzy razy. Uznał jednakże, że przecież jeśli Michael obiecał, że postara się o spotkanie jak najprędzej, gdy tylko już wszystko będzie w miarę możliwości doprowadzone do porządku, to tak też się stanie.

Jak już było to wcześniej wspomniane, Calum znał Michaela i z tego, co udało mu się domyślić, wiele się nie zmienił. W takim razie ta cecha, że dotrzymywał absolutnie każdej obietnicy także musiała pozostać jako ważna część jego osobowości.

Jak się przekonał, ani trochę się nie pomylił. Po jakiś dwóch tygodniach otrzymał od Michaela zaproszenie na wypad do parku. Bez wahania zgodził się na tą zwyczajną propozycję. Zawsze uwielbiał spacerować z Michaelem, był bardzo przyjemnym towarzyszem. Jednym tylko się przejmował - zabrać ze sobą Erazmę? Co prawda znają się od lat, jednak odkąd odnowili kontakty, prócz tego razu w taksówce nie było razu, żeby spotkali się bez obecności jego córki.

Sam nie miał pewności dlaczego, ale z jakiejś przyczyny zastanawiał się, co by pomyślał Michael, gdyby zobaczył, że przyszedł sam. To by było normalne, prawda? Przecież dwoje ludzi, którzy już właściwie od dawna nie są sobie obcy, może się spotykać sam na sam. Dlaczego więc Calum, przypomnijmy, że w wieku dwudziestu czterech lat, a nie licealisty tak bardzo martwił się, co mógłby sobie pomyśleć Michael?

Jakby odebrał to, że chciał się widzieć z nim w samotności? W wieku nastoletnim było to całkowitą normą, codziennością, a wręcz czymś, bez czego dla każdego z nich dzień był nieudany. Tak, tyle, że to było wtedy. Calum nie mógł się pozbyć silnego wrażenia, że coś się zmieniło.Tym razem było nieco inaczej, lecz nie mógł przypisać tego czemukolwiek. Po prostu... nie miał pojęcia. Doprawdy nie miał zielonego pojęcia. Był to już drugi raz, gdy intuicja coś mu podpowiadała, jednak nie do końca potrafił rozszyfrować co.

Jego matka zawsze mu powtarzała, że Calum ma istną kobiecą intuicję, co też znacznie wpłynęło na jego życie i wychowanie córki. Być może większość mężczyzn uraziłoby się, słysząc coś takiego. Brunet jednak był z tego dumny. A jeśli jego wyczucie w rzeczy samej było takie wspaniałe, jak to uważała jego matka, to fakt, że rzeczywiście było nie tak samo, to wcale to nie oznaczało, że gorzej. Właśnie w przeciwną stronę. Nie potrafił tego wytłumaczyć, po prostu wiedział, że może być naprawdę dobrze.

Postanowił jednak nie próbować jeszcze niczego nowego i zabrać ze sobą Erazmę, pomimo zapewnienia Luke'a, że nie miałby nic przeciwko zostaniu z nią.

Wyraz twarzy Michaela, kiedy zeszli do niego na dół przed mieszkanie, pozwoliło mu jednak myśleć, że nie miałby nic przeciwko, gdyby zjawił się sam Calum. Nie było to oczywiście rozczarowanie, czy też inne odczucie w ten deseń, Michael w końcu uwielbiał małą.

Przed budynkiem, w którym mieszkał Calum, oprócz Michaela czekał na nich również jego samochód, co trochę zdziwiło bruneta, gdy otwierał drzwi dla Erazmy.

- Myślałem, że wybieramy się jedynie do parku.

- Owszem - odpowiedział Michael z uśmiechem i tym razem otworzył drzwi dla Caluma. - Ten konkretny jest trochę daleko - posłał Calumowi uśmiech, który jeśli wciąż oznaczał to samo, sprawił, że wiedział, iż Michael pozostanie tajemniczy.

Jazda przebiegała spokojnie, choć Michael nie wydawał się człowiekiem, który jeździ tak ostrożnie. Być może obecność dziecka w samochodzie wpłynęła na sposób jego jazdy, kto wie. Er siedziała na tylnym siedzeniu, jedynie patrząc na mijane miejsca, choć były jej znane. Chłopacy natomiast nawiązali konwersację.

- Nie wierzę, że taki świetny kierowca jak ty nie ma własnego auta - powiedział w pewnym momencie Michael.

- Oszczędzam na odpowiednie - odpowiedział Calum.

- Masz jakieś na oku?

- Niekoniecznie, jeszcze się nie rozglądałem.

Czasem w życiu można natrafić na taką osobę, z którą rozmowa nie musi być nawet jakoś szczególnie ciekawa. Fakt, że jest przeprowadzana z tą konkretną osobą sprawia jednak, że taka konwersacja może być jedną z najprzyjemniejszych momentów w życiu. Takich zwykłych, w których człowiek zdaje sobie sprawę, dlaczego kocha życie. Tak właśnie było w przypadku Caluma i Michaela.

Kiedy dojechali, Calum zrozumiał, dlaczego nie poszli do jakiegoś pobliskiego parku. Tamten zdecydowanie nie byłby Commonwealth Park.


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Był to też moment, w którym Calum zdał sobie sprawę, że tak właściwie nigdy nie odwiedził tego miejsca. Mieszka w stolicy Australii od urodzenia, jednak ani razu nie trafił do jednej z ciekawszych atrakcji miasta. Cóż, z tym czy interesujące - nie dla wszystkich, mogło się takie wydawać, jednak dla Caluma zdecydowanie.

Nie miał wątpliwości, że spacer po zwyczajnej strefie zieleni nie podobałby mu się tak bardzo jak tam. Był pod ogromnym wrażeniem, wszystko wyglądało tak cudownie.

- Wiedziałem, że przypadnie ci to gustu - powiedział Michael w pewnym momencie, gdy mijali już nie wiadomo który piękny wzór z kwiatów.

Nie rozmawiali za dużo, ponieważ byli za bardzo zajęci podziwianiem kwiatów, choć w zasadzie to Calum był nimi najbardziej zaabsorbowany. Żadnemu z nich jednak to nie przeszkadzało. Mieli mnóstwo czasu, żeby porozmawiać w przyszłości. Oboje byli tego pewni.

W tym miejscu można jeszcze zdradzić małą tajemnicę, że pomimo obecności Erazmy, żadnemu z nich nie przeszkadzałoby, gdyby to była randka.

-----

i'm back

nigdzie nie poszłam, no ale trochę nie dodawałam na cartoon (tsa, zmieniłam tytuł)

enjoy, moi mili

-jess

cartoon | malum [?!wolne!?]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz